Polki uzyskały czas 1.28,06 i przegrały z jadącymi w ostatniej parze Holenderkami 0,70 s. Na trzecim stopniu podium stanęły Norweżki – 1,47.
Jako pierwsze kobiecy sprint w hali Thialf rozpoczęły samotnie Czeszki, które nie liczyły się w stawce. Pierwszą parę stanowiły zespoły Polski i Norwegii. Wygranie tego wyścigu gwarantowało miejsce na podium, ponieważ później startowały tylko dwie ekipy. Biało-czerwone udźwignęły miano faworytek i o blisko sekundę pokonały Skandynawki.
Ostatnią parę stanowiły Holenderki i Niemki. Reprezentantki gospodarzy, liderki Pucharu Świata, swój wyścig rozpoczęły nieco wolniej od Polek i dopiero w połowie dystansu (na trzecim pomiarze czasu) objęły prowadzenie, którego nie oddały do końca. Zespół holenderski stanowiły Marrit Fledderus, Femke Kok, Antoinette Rijpma-De Jong. Warto przypomnieć, że na poprzednich ME Polki zdobyły wicemistrzowski tytuł. Tym razem w zespole zabrakło Kai Ziomek, którą zastąpiła Iga Wojtasik.
W biegu drużynowym mężczyzn na dochodzenie Polacy, występujący w składzie Marcin Bachanek, Artur Janicki i Szymon Palka, zajęli 4. miejsce. W parze startowali z Francuzami, których pokonali zaledwie o 0,08 s. W drugiej serii rywalizowali Belgowie i Norwegowie. Pierwsi nie ukończyli wyścigu, gdyż jeden z zawodników przewrócił się na zakręcie. Za to Skandynawowie dali prawdziwy popis umiejętności. Trójka Sander Eitrem, Peder Kongshaug i Sverre Lunde Pedersen wynikiem 3.34,22 poprawiła rekord toru. Kolejne miejsca na podium zajęli Włosi (ze stratą 6,25 s) i Holendrzy (7,14). Biało-czerwoni byli gorsi od nowo kreowanych mistrzów o 11,52 s.
Pierwszą indywidualną konkurencją tegorocznych mistrzostw Starego Kontynentu było 3000 m kobiet. Na liście startowej wśród “16” zawodniczek była Magdalena Czyszczoń. Polka w rankingu PŚ zajmuje 12., ale wśród Europejek już 7. miejsce. I taką też pozycję pochodząca z Zakopanego zawodniczka ostatecznie zajęła. Straciła do mistrzyni Europy 13,26 s. Została nią po raz pierwszy w karierze 24-letnia Holenderka Marijke Groenewoud (3.56,27), która o 2,43 s wyprzedziła swoją rodaczkę, mistrzynię olimpijską z Pekinu, Irene Schouten i Norweżkę Ragne Wiklund (strata 2,82).
Główni kandydaci do podium na 1000 m mężczyzn byli upatrywani pośród trójki Holendrów. Podobnie liczebnie prezentowali się Polacy. Marek Kania pojechał nieznacznie wolniej od rekordu życiowego i po przejeździe ośmiu łyżwiarzy prowadził wynikiem 1.08,83. Ostatecznie spadł na 6. miejsce. Dwie pozycję niżej został sklasyfikowany Damian Żurek (1.08,88), który jeszcze na poziomie 600. metra plasowany był na pozycji medalowej, ale później opadł z sił. Z kolei rekordzista kraju, Piotr Michalski był 10. (1.09,30). Miejsca Polaków są dobrym prognostykiem przed sobotnim wyścigiem sprinterskim drużyny.
Zgodnie z przewidywaniami podium na moment należało wyłącznie do gospodarzy. Triumfował mistrz olimpijskie z Pjongczang, Kjeld Nuis (1.07,87), który okazał się szybszy o 0,27 s od Jenninga De Boo i o 0,33 s od Tima Prinsa.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS