Kierowcy samochodów mogą korzystać już z ulicy Grzegórzeckiej w dwóch kierunkach. Po otwarciu przystanku kolejowego okolica dalej przypomina zaniedbany obszar miasta. I szybko się to nie zmieni.
Na ulicy Grzegórzeckiej wprowadzona została nowa organizacja ruchu. Największe zaskoczenie czeka na kierowców samochodów oraz rowerzystów w rejonie wiaduktu kolejowego oraz skrzyżowania z ul. Blich. Po trzech latach przerwy kierowcy w tym rejonie mogą przejechać w dwóch kierunkach. Jadąc ulicą Grzegórzecką dotrzemy do ronda Grzegórzeckiego. Aby dostać się pod Halę Targową nie skorzystamy już z wjazdu tuż za wiaduktem, a musimy wjechać w oddaloną o 160 metrów ulicę Metalowców. Najdziwniejsze rozwiązanie zastosowano na jednym z pasów ruchu pod wiaduktem kolejowym. Tam na jezdni zostało wyznaczonych kilka miejsc parkingowych, z przeznaczeniem dla taksówek.
W dwóch kierunkach
– To spóźniona autorefleksja, ale dobrze, że wreszcie nastąpiła – w taki sposób zmiany w organizacji ruchu komentuje radny miejski Grzegorz Stawowy (Platforma Obywatelska). Przypomina, że z powodu zamknięcia przejazdu pod wiaduktem kierowcy musieli korzystać z objazdu wytyczonego ulicą Wielopole, Westerplatte a następnie Kopernika. – To rozwiązanie było sprzeczne z polityką transportową promowaną przez wiceprezydenta Andrzeja Kuliga oraz dyrektora Zarządu Transportu Publicznego Łukasza Franka, aby nie generować ruchu tranzytowego blisko Starego Miasta – podkreśla.
Powrotu ruchu dwukierunkowego chcieli również mieszkańcy, którzy w październiku 2021 roku brali udział w konsultacjach społecznych. Wielu rozmówców – jak wynika z raportu opublikowanego na stronach krakowskiego magistratu – negatywnie oceniło likwidację jednego kierunku ruchu. Mówili, że to rozwiązanie może być uciążliwe szczególnie dla osób starszych, którzy są zmuszeni korzystać z samochodu. Obawiali się, że ruch samochodowy nie zniknie z Grzegórzek, tylko przeniesie się z ul. Dietla i Grzegórzeckiej w lokalne ulice.
Piesi z rowerzystami
Innego zdania jest Przemysław Sznitko z Koalicji Ruchów Krakowskich „Wspólnie dla Miasta”. – To złe rozwiązanie, bo spowoduje przyzwyczajenie kierowców na nowo do traktowania tych dwóch ulic jako ciągu tranzytowego zamiast jazdy obwodnicą – komentuje dla LoveKraków.pl. Nie rozumie, dlaczego urzędnicy zdecydowali się na wyznaczenie kilku stanowisk postojowych pod wiaduktem. W jego ocenie stojące tam pojazdy mogą dodatkowo utrudnić widoczność dla kierowców wyjeżdżających z parkingu pod Halą Targową.
Najbardziej krytykuje jednak rozwiązania dla rowerzystów. – Wprowadzanie rowerzystów blisko pieszych może powodować konflikty. Wcześniej mieliśmy bardzo sensownie oddzielony ruch rowerowy od pieszego – podkreśla. Uderzyło go, że w pobliżu wyjścia z nowo wybudowanego przystanku kolejowego piesi będą mieszać się z rowerzystami.
Na sprawę bardziej optymistycznie patrzy Grzegorz Stawowy. Mówi, że największy pociąg regionalnego przewoźnika może przewieźć maksymalnie pół tysiąca osób. Z jego wyliczeń wynika, że nawet jeśli na przystanku Kraków Grzegórzki wysiądzie połowa pasażerów, to po sto osób pójdzie w prawo i lewo. – Nie są to jakieś tłumy, ale trzeba będzie obserwować, jak później ukształtuje się ruch – zaznacza.
Plątanina dziurawych dróg i chodników
– Okolice nowego przystanku kolejowego Kraków Grzegórzki to absolutny antyprzykład tego, jak projektować przyjazną dla użytkowników infrastrukturę – mówi Jakub Kucharczuk z Koalicji Ruchów Krakowskich “Wspólnie dla Miasta” i ekspert stowarzyszenia „Kraków dla Mieszkańców”.
Dodaje, że miejscy urzędnicy obiecywali, że będzie to jeden z najważniejszych węzłów przesiadkowych w mieście, gdzie priorytetem będzie obsługa tysięcy pasażerów kolei i komunikacji miejskiej, a także pieszych i rowerzystów. – Tymczasem już od samego początku infrastruktura przystanku wybudowanego przez PKP PLK jest nieprzyjazna dla użytkowników: brakuje choćby ruchomych schodów, a przesiadka na tramwaj jest utrudniona. Wszystko wskazuje na to, że miejscy urzędnicy uznali, że również rowerzyści nie mogą mieć zbyt dobrze, więc zafundowali nam powrót do absurdalnych rozwiązań sprzed lat. W efekcie nowy plac Grzegórzecki to plątanina dróg rowerowych z kostki oraz dziurawych chodników. To zaprzeczenie wszystkich miejskich strategii, w których zobowiązano się do przestrzegania określonych standardów dotyczących infrastruktury pieszej i rowerowej, a także transportu zbiorowego – komentuje Kucharczuk.
Niespełniona obietnica prezydenta
Wydaje się, że na kilka lat został pogrzebany pomysł stworzenia w okolicy wiaduktu i Hali Targowej placu Grzegórzeckiego. Władze Krakowa zobowiązały się, że przed otwarciem przystanku kolejowego (nastąpiło to na początku września zeszłego roku) wykonają nową nawierzchnię ulicy i chodników, wybudują 40 miejsc parkingowych, stworzą fontannę, przebudują podziemne sieci wodociągowe oraz kanalizacyjne, pojawią się nowe obiekty małej architektury oraz drzewa.
– Projekt wraz z pozwoleniem na budowę przekazaliśmy do zarządu dróg. Na tym zakończyło się nasze zadanie – przyznaje dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej Piotr Kempf. Kiedy Zarząd Dróg Miasta Krakowa rozpocznie realizację inwestycji i czy wcześniejsze założenia dotyczące układu drogowego są jeszcze aktualne? Na te pytania urzędnicy miejskiej jednostki nie potrafią odpowiedzieć od dwóch tygodni.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS