Teemu Suninen po czterech występach za kierownicą Hyundaia i20 N Rally1 w tegorocznych mistrzostwach świata, nie przekonał szefostwa Hyundai Motorsport do kontynuowania współpracy w WRC, jeśli chodzi o starty w najwyższej klasie. Możliwości Fina na sezon 2024 pozostają niejasne, mówi się o powrocie do występów w kategorii WRC 2.
Tymczasem 29-latek z niepokojem wyraża się o przyszłości czempionatu.
Problemy serii można w skrócie podsumować tym, że w najmocniejszej stawce Rally1 są tylko dwa w pełni fabryczne zespoły. Przy takim stanie rzeczy udział w mistrzostwach, na obecną chwilę, nie wydaje się zbyt atrakcyjną opcją dla potencjalnych, kolejnych producentów, dorzucając do tego koszt hybrydowych samochodów.
Na nadchodzący sezon WRC wprowadzono radykalne zmiany w systemie punktacji, próbując uatrakcyjnić rywalizację w mistrzostwach, o czym więcej można przeczytać TUTAJ. Jednakże wielu kierowców wskazuje też na nieodpowiedni format zawodów. Sugerują, że dni podczas poszczególnych imprez są coraz dłuższe, a w trakcie rajdu zdecydowanie więcej czasu spędza się na odcinkach dojazdowych niż na ściganiu na próbach sportowych.
– Moim zdaniem jesteśmy już spóźnieni o kilka lat – powiedział Suninen dla portalu rallit.fi. – Dopóki samochody kosztują półtora miliona, fabrykom nie opłaca się tutaj pojawić. Nawet największe marki na świecie mają ograniczone budżety. Auta powinny być tańsze i dostępne dla większej liczby ludzi, a nie tylko dla dwóch producentów.
Na pytanie, co zrobić w tej sytuacji i jak zmienić format wydarzeń tak, aby lepiej służył WRC, załogom oraz oczywiście kibicom i sponsorom, odparł: – Najważniejsze jest uczynienie tego sportu bardziej dostępnym dla ludzi.
– Myślimy o przyciągnięciu sponsorów i fanów, ale, kierowcy obecnie nie mają zbyt wiele czasu spotykanie się z kibicami, porozmawianie z nimi i na podjęcie się innych aktywności. Gdy walczysz o wynik, musisz przede wszystkim skoncentrować się na jeździe, a także studiowaniu materiałów video – dodał.
Problem poruszony przez Suninena, w kontekście napiętego grafiku zajęć i długich dojazdówek, szczególnie został podkreślony podczas niedawnego Rajdu Europy Centralnej, którego oesy były rozrzucone na terytorium aż trzech krajów, co nie każdemu zawodnikowi pasowało.
– Musimy zbliżyć kierowców do fanów, a to osiągniemy poprzez choć częściowe zmniejszenie naszych obciążeń. Świat jednak się zmienił, a ilość dostępnych danych (do analizy) znacznie wzrosła, co przekłada się na więcej pracy z mechanikami. Mediów też jest więcej, w związku z tym harmonogram zajęć w dniu zawodów jest mocno zapełniony – podsumował.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS