Najważniejszy cykl katechez Jana Pawła II po raz pierwszy od 40 lat w oryginalnej wersji dźwiękowej. Najpierw streszczenie Jana Pawła II w języku polskim, a natępnie cała katecheza z tłumaczeniem na język polski.
1 Dzisiejsze rozważanie zakłada wszystko to, co było treścią szeregu poprzednich naszych analiz. Wynikły one z owego wezwania, jakie skierował Chrystus do swych rozmówców (Mt 19,3-9 i Mk 10,1-12), którzy postawili Mu pytania w sprawie małżeństwa: jego nierozerwalności oraz jedności. Nauczyciel wówczas polecił im wniknąć w to, jak było „od początku”.
I właśnie dlatego, w cyklu dotychczasowych rozważań, staraliśmy się niejako odtworzyć rzeczywistość przeżywanej „u początku” przez obojga — mężczyznę i kobietę — jedności, czyli „komunii” osób. Z kolei też staraliśmy się wniknąć w to, co kryje w sobie ów krótki werset Księgi Rodzaju, rozdział 2, wiersz 25: „Mężczyzna i kobieta [jego żona] byli nadzy, [lecz] nie odczuwali wobec siebie wstydu”. Słowa te wskazują na dar pierwotnej niewinności, ujawniając jej rys w sposób — rzec można — syntetyczny. Teologia zbudowała w oparciu o ten rys całościowy obraz niewinności i sprawiedliwości pierwotnej człowieka przed grzechem pierworodnym, stosując przy tym metodę obiektywizacji właściwej dla metafizyki i metafizycznej antropologii. W analizie niniejszej staramy się bardziej uwzględnić ludzką podmiotowość, co zresztą zdaje się leżeć bliżej samych źródłowych tekstów, zwłaszcza gdy chodzi o drugi opis stworzenia, o tekst jahwistyczny.
2 Niezależnie od różnicy interpretacyjnej zdaje się rzeczą dość oczywistą, że takie „przeżycie ciała”, do jakiego poprzez archaiczny tekst przybliżamy się w Księdze Rodzaju 2,23, a zwłaszcza 2,25, wskazuje na inną miarę „uduchowienia” człowieka niż to, o czym mówi tenże sam tekst po grzechu pierworodnym (Rdz 3) i co znamy z doświadczenia człowieka „historycznego”. Ta inna miara „uduchowienia” wskazuje z kolei na inny układ sił wewnętrznych w samym człowieku, jakby inny stosunek ciała do duszy, inne proporcje wewnętrzne zmysłowości, duchowości, uczuciowości, inny wreszcie stopień wewnętrznej wrażliwości na dary Ducha Świętego. Wszystko to warunkuje stan pierwotnej niewinności człowieka i zarazem „stan” ten stanowi. Wszystko to pozwala zrozumieć opis Księgi Rodzaju. Teologia, a także magisterium Kościoła, nadały tym podstawowym prawdom swój własny kształt.
3 W naszej teologii ciała podejmujemy analizę „początku” z uwagi na słowa Chrystusa, w których On sam do tego „początku” się odwołał. Kiedy powiedział: „Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę” (Mt 19,4), kazał nam — i stale nakazuje — cofnąć się w głąb tajemnicy stworzenia. Czynimy to, mając pełną świadomość daru pierwotnej niewinności, jaki był udziałem człowieka przed grzechem pierworodnym. A chociaż od tego, kim człowiek „jako mężczyzna i niewiasta” był poprzez ten dar Łaski związanej z tajemnicą stworzenia, od tego, w jaki sposób oboje byli wzajemnie dla siebie darem, oddziela nas jakby nieprzekraczalna granica, to jednak staramy się ów stan pierwotnej niewinności zrozumieć w jego spójności ze stanem „historycznym” człowieka po grzechu pierworodnym: status naturae lapsae simul et redemptae.
Drogą historycznego a posteriori usiłujemy też dotrzeć do pierwotnego sensu ciała i uchwycić związek zachodzący pomiędzy nim a rysem pierwotnej niewinności w „przeżyciu ciała”, rysem, który w tak oczywisty sposób uwydatnia się w opisie Księgi Rodzaju. Dochodzimy do wniosku, że ustalenie tego związku jest istotne i ważne nie tylko ze względu na „teologiczną prehistorię” człowieka, w którym wzajemne obcowanie mężczyzny i kobiety było niejako całkowicie ukształtowane łaską pierwotnej niewinności. Ustalenie tego związku jest istotne i ważne również dlatego, że może odsłaniać trwałe korzenie ludzkiego — a w szczególności teologicznego — etosu ciała.
4 Człowiek wchodzi w świat, wchodzi w najintymniejszy niejako wątek swej przyszłości i swej historii z poczuciem oblubieńczego sensu swego ciała, swej męskości i kobiecości. Pierwotna niewinność wskazuje na to, że ów sens uwarunkowany jest „etycznie” i że on również ze swej strony konstytuuje przyszłość ludzkiego etosu. To jest niesłychanie ważne dla teologii ciała. To jest racja, dla której teologię tę musimy budować „od początku”, idąc dokładnie za wymową słów Chrystusa.
W tajemnicy stworzenia mężczyzna i kobieta zostali w szczególny sposób wzajemnie „dani” sobie przez Stwórcę i to nie tylko w wymiarze tej pierwszej pary ludzkiej i pierwszej zarazem komunii osób, ale w całej perspektywie bytowania rodzaju i rodziny ludzkiej. Podstawowym faktem tego bytowania na każdym etapie dziejów człowieka jest to, że Bóg „stworzył ich mężczyzną i kobietą” — stale bowiem tak ich stwarza i stale tym są. Zrozumienie podstawowych znaczeń, które w samej tajemnicy stworzenia zostały zawarte — tak jak znaczenie oblubieńczego sensu ciała (oraz podstawowych uwarunkowań tego znaczenia) — jest ważne i nieodzowne do poznania, kim człowiek jest i kim być powinien, a więc jak powinien kształtować całe swoje działanie. Jest to istotne i ważne dla przyszłości ludzkiego etosu.
5 Księga Rodzaju 2,24 stwierdza, iż oboje, mężczyzna i kobieta, zostali stworzeni do małżeństwa: „Opuszcza człowiek ojca swego i matkę i łączy się z żoną swoją tak ściśle, że stają się jednym ciałem”. W ten sposób otwiera się wielka, stwórcza perspektywa. Jest to po prostu perspektywa istnienia człowieka — istnienia, które stale odnawia się drogą „prokreacji” (niejako „samoodtwarzania”). Perspektywa ta zostaje głęboko osadzona w świadomości człowieczeństwa (por. Rdz 2,23), a także w tym szczególnym poczuciu oblubieńczego sensu ciała (Rdz 2,25). Mężczyzna i kobieta, zanim staną się mężem i żoną (konkretnie będzie o tym mowa dopiero w Rdz 4,1), wyłaniają się z tajemnicy stworzenia przede wszystkim jakby brat i siostra w samym człowieczeństwie. Poczucie oblubieńczego sensu ciała w jego męskości i kobiecości odsłania wnętrze ich wolności, która jest wolnością daru.
Stąd bierze swój początek owa komunia osób, w której oboje spotykają się i obdarzają wzajemnie pełnią swej podmiotowości. Tak oboje rosną jako osoby – podmioty. Rosną przez siebie wzajemnie, również przez swoje ciało, przez ową „nagość” wolną od wstydu. W tej komunii osób zostaje niejako doskonale zabezpieczona cała głębia pierwotnej samotności człowieka (pierwszego i każdego), a równocześnie zostaje ona w zdumiewający sposób przeniknięta darem „drugiego” i poszerzona przez ten dar. Jeśli mężczyzna i kobieta przestaną być dla siebie wzajemnie bezinteresownym darem, jakim stali się dla siebie w tajemnicy stworzenia, wówczas „poznają, że są nadzy” (por. Rdz 3). Wówczas też narodzi się w ich sercach wstyd tej nagości, którego nie odczuwali w stanie pierwotnej niewinności. Pierwotna niewinność ujawnia i tworzy zarazem doskonały etos daru.
Do tej sprawy wypadnie jeszcze powrócić.
(13.2.1980)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS