rozwiń ›
Ford Puma kontra Volkswagen Taigo – porównanie miejskich SUV-ów
Tort do podziału jest w tej klasie duży i wyjątkowo smakowity. Nic nie działa na klientów tak, jak małe SUV-y czy innymi słowy – crossovery do miasta. Dlaczego auta tego segmentu wpadają w kategorię “dojnych krów”? To proste – najczęściej projektuje się je na podwoziach samochodów klasy B, które na potrzeby nowego modelu delikatnie rozciąga się tu i ówdzie. Należy też zadbać o dodatkowe kilkanaście milimetrów prześwitu, jak największe felgi i gotowe – optymalnym kosztem (bo platforma pochodzi z mniejszego samochodu) można stworzyć wóz wyceniony na poziomie kompaktu, ale mniejszy, a przede wszystkim znacznie lepiej wpisujący się w panującą obecnie modę.
Żeby nie było – miejskie SUV-y nie są wcale pozbawione sensu. Panującą obecnie modę można lubić, można jej nie znosić, ale trzeba przyznać – spokój ducha przy atakowaniu wysokich krawężników, mniejsza wrażliwość na drogowe dziury (a także dziurska i kratery), które pojawiają się wraz z odwilżą, czy też nieco lepsza widoczność z wyżej położonego miejsca kierowcy to całkiem sensowne argumenty przemawiające za wyborem B-SUV-a. W tych kwestiach oba samochody oferują zbliżone właściwości. Skala różnic rośnie jednak z każdą minutą, bo choć Puma i Taigo rywalizują w jednej klasie, tuż po uruchomieniu silnika można odnieść wrażenie, że są fundamentalnie inne…
Ford Puma – dane techniczne
Do rywalizacji w porównaniu stają bardzo zbliżone wersje obu modeli. Ford Puma w sportowo stylizowanej wersji ST Line ma pod maską 155-konny silnik. Volkswagen Taigo ze zdjęć to z kolei model w wersji R Line, napędzany 150-konną jednostką. Porównywalne, ale zupełnie niepodobne. To hasło będzie towarzyszyć nam do samego końca tego tekstu…
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS