A A+ A++

Śląsk Wrocław przełamał klątwę MKS-u i wygrał pierwsze spotkanie z wieluńskim zespołem w Lidze Centralnej piłkarzy ręcznych. W 13. kolejce sezonu ekipa z Dolnego Śląska zwyciężyła w hali WOSiR-u w Wieluniu 24:22.

To, co przed meczem i po pierwszej połowie wydawało się oczywiste, czyli zwycięstwo zdecydowanego faworyta z Wrocławia, mniej oczywiste stało się niecałe 12 minut przed końcem pojedynku. To wtedy wielunianie doprowadzili do wyrównania i szkoleniowiec gości musiał poprosić o przerwę.

Wracając jednak do początku spotkania, zdecydowanie lepiej radził sobie wtedy Śląsk. Po niecałych 10 minutach prowadził 7:1, a ponad połowę bramek dla wrocławskiego zespołu rzucili gracze, którzy jeszcze niedawno występowali w koszulkach MKS-u, czyli Jarosław Cepielik, Szymon Famulski i Łukasz Królikowski. O pierwszej połowie wielunianie z pewnością chcieliby zapomnieć. Wprawdzie Jakub Chuć odbił kilka piłek, jednak brak skuteczności po drugiej stronie boiska sprawił, że emkaesiacy rzucili zaledwie 6 bramek i przegrywali różnicą 8 trafień.
W drugiej odsłonie wieluński zespół pokazał zdecydowanie inne oblicze. W ciągu 18 minut odrobił stratę i trener gości musiał zawołać zawodników do siebie. Pomogło, ponieważ pięć kolejnych bramek rzucił Śląsk. W ostatnich siedmiu minutach trafiali już wyłącznie gospodarze, ale pozwoliło to jedynie zmniejszyć rozmiary porażki.

Najlepszymi graczami w obu zespołach okazali się bramkarze. Po wieluńskiej stronie był to Piotr Śliwiński.

Piotr Śliwiński (bramkarz MKS-u):
W poprzednim sezonie reprezentowałem barwy Śląska Wrocław, w tym jestem wypożyczony do MKS-u Wieluń. Ten mecz był dla mnie szczególny. Chciałem się pokazać z jak najlepszej strony. Myślę, że to zrobiłem. Uważam, że w pierwszej połowie zabrakło trochę spokoju przy rzutach. Była nerwówka. Wydaje się, że chłopakom drżały trochę ręce przed rzutami, ponieważ bronił Marcin Młoczyński, który był w bardzo dobrej dyspozycji. W drugiej połowie coś się odblokowało. Chłopaki trafiali. Z tego się cieszymy. Nie prowadziliśmy w tym meczu, ale był już wynik remisowy. Chłopaki postawili bardzo trudne warunki w obronie i dzięki temu łatwiej się broniło w bramce.

Hieronim Wolny (trener MKS-u):
Troszeczkę postraszyliśmy zespół z Wrocławia. Szkoda że nasz zespół ma dwa różne oblicza. Jak ktoś już wcześniej powiedział: „Piłka ręczna jest kobietą – nieobliczalną”. Taki charakter miał ten mecz. Dwie połowy, dwa zupełnie inne oblicza naszej drużyny.


 
Po ostatnim tegorocznym meczu MKS zajmuje ostatnie miejsce w tabeli Ligi Centralnej. W następnej kolejce na wyjeździe zmierzy się z Jurandem Ciechanów.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł„Osiem gór” – poniedziałkowy seans w Andromedzie
Następny artykułRobert Gonera w Mediatece