Jajonasz, raper, jest artystą, który nie podchodzi do muzyki na zasadzie “kiedyś to było” i nie patrzy na przeszłość przez różowe okulary. Najlepszym tego przykładem jest jego nowy projekt Carbotronic, choć pretekstem do naszej rozmowy jest sobotni koncert z okazji 30. urodzin Kalibra 44 w Spodku.
Marcin Misztalski: Parafrazując słowa Magika: „trzydzieści lat minęło jak jeden dzień”. Jak wyglądały Katowice około 1993 roku – w czasach, gdy swoje pierwsze kroki stawiał Kaliber 44?
Jajonasz (Rafał Lukaszczyk): Cóż, byliśmy świadkami masy upadłościowej śląskiego przemysłu. Katowice wyglądały wtedy jak klub, w którym ktoś wyłączył muzykę, rozkradł nagłośnienie i oświetlenie. Wiele miejscówek użyteczności publicznej nie działało lub było w rozbiórce. Z perspektywy małolata wchodzącego w dorosłość i biegającego po osiedlu z kolegami w połowie lat 90. miasto było taką trochę areną kibiców i subkultur metali, punków, skinheadów, depeszy i fanów techno – smakoszy syntetycznych dragów. A także polską stolicą opiatowych narkomanów z noclegownią na dworcu głównym. Tak, to było dość ponure miejsce, ale mimo to Śląsk ery postindustrialnej był naszym naturalnym środowiskiem – bo tam się wychowywaliśmy i innego nie znaliśmy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS