Ekonomiści są zgodni – w kwestii geopolityki jesteśmy w najtrudniejszym momencie od dekad. To ryzyko ma niekorzystny wpływ na nastroje, zarówno na rynkach finansowych, jak i wśród przedsiębiorstw oraz konsumentów.
– Ryzyko geopolityczne pozostanie zapewne jednym z głównych czynników wpływających na rynki walutowe, akcji i obligacji, surowce oraz ostatecznie koniunkturę również w 2024 r. – mówi Michał Dybuła z Banku BNP Paribas. – W związku z tym inwestorzy powinni przy podejmowaniu decyzji uwzględnić potencjał do podwyższonej zmienności cen aktywów finansowych, zarówno krajowych, jak i zagranicznych.
W 2023 r. tlący się konflikt Hamas–Izrael został podlany wiadrem benzyny. Na razie ogień się nie rozprzestrzenił, dzięki czemu wpływ tej krwawej wojny na rynki pozostaje ograniczony, ale nie można wykluczyć i takiego rozwoju sytuacji. Szczególnie że region, w którym się ona rozgrywa, to beczka prochu.
Eskalacja na Bliskim Wschodzie odwróciła uwagę świata od wojny w Ukrainie, do której się zresztą po części przyzwyczailiśmy. Nastąpiło też pewne zmęczenie. Tak jak w trakcie pandemii mówiliśmy o „pandemic fatigue”, czyli zmęczeniu pandemią, które wiązało się m.in. z nieprzestrzeganiem obostrzeń, tak dziś możemy mówić o „war fatigue”. Świat zachodni zaczyna ten konflikt odpuszczać. Gotowość do niesienia pomocy słabnie, czemu sprzyjają wewnętrzne uwarunkowania polityczne. To bardzo duże ryzyko, tym bardziej że postępy Ukraińców na froncie mocno wyhamowały.
Z tym tematem wiąże się kwestia wyborów prezydenckich w USA, które czekają nas w 2024 roku. Choć trudno uwierzyć, że ponownie musimy na ten temat rozmawiać, wygraną Donalda Trumpa należy traktować jako realistyczny scenariusz. A z jego realizacją wiązałoby się ryzyko wstrzymania przynajmniej części amerykańskiego wsparcia dla Ukrainy.
Wybory odbędą się także na Tajwanie. Wydarzenia na wyspie będą śledzić wszystkie światowe potęgi, na czele ze skonfliktowanymi USA i Chinami. Pomiędzy dwoma gigantami w 2024 r. może z jakiegoś powodu dojść do dalszej eskalacji napięcia, w prognozach pojawiają się nawet obawy dotyczące inwazji ChRL na Republikę Chińską.
A może zarzewia konfliktu trzeba szukać jeszcze gdzie indziej? W zeszłorocznych prognozach nikt nie wspomniał o ryzyku eskalacji na Bliskim Wschodzie. Nie dostrzegł go nawet wywiad izraelski w przeddzień ataku. Polaryzacja dotyka coraz większą liczbę państw, a jej skutki są coraz trudniejsze do przewidzenia. Analitycy mówią o „unknown unknows” (nieznane niewiadome), które zastąpiły „known unknows” (znane niewiadome).
Oprócz ryzyk geopolitycznych pod uwagę trzeba wziąć także zestaw bardziej klasycznych ryzyk makroekonomicznych. To podstawowe to mizerna koniunktura na świecie. Wzrost globalnego PKB w 2024 r. najpewniej wyhamuje.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS