Dwa lata wcześniej na ten pozornie prosty pomysł wpadli Krzysztof Liczbański i Krzysztof Trębski. Poznali się przez znajomego, później ich drogi skrzyżowały się na lotnisku – pomogła wichura, przez którą odwołano lot. Szybko znaleźli wspólny język.
Czytaj też: Milionowy biznes zbudował na decyzjach „bez sensu”. Tam, gdzie inni widzieli problem, on dostrzegał szansę na zysk
– Zastanawialiśmy się nad rozwiązaniem, które pozwalałoby pracownikom zarobić więcej, ale też, żeby pracodawców było na nie stać. Najlepiej, gdyby poszukiwane osoby nie musiały stawiać się w pracy codziennie, i to na osiem godzin, tylko przychodziły wtedy, kiedy są naprawdę potrzebne – opowiada Krzysztof Liczbański, dziś prezes Tikrow.
Zamawiać pracownika jak pizzę albo taksówkę?
„A gdyby tak pracodawcy mogli w prosty sposób zamawiać potrzebnych do pracy ludzi – jak taksówkę czy pizzę, nawet na ten sam dzień?”, zastanawiali się. Z tych rozważań narodził się Tikrow, pierwsza na polskim rynku agencja pracy natychmiastowej, której sercem jest aplikacja redukująca wszelkie formalności do kilku kliknięć.
Wspólnicy zaczynali od jednego pracownika, którego oddelegowali do pracy w cukierni znajomego. Dziś mają w bazie 120 tysięcy pracowników chętnych do podjęcia natychmiastowego zajęcia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS