W wielu miejscach widać oznakowanie drogowe z pulsującymi światłami ostrzegawczymi zasilanymi przez instalację fotowoltaiczną.
W terenie otwartym, gdy światło słoneczne może swobodnie padać na zamontowany nad znakiem lub znakami panel fotowoltaiczny, takie rozwiązania mają sens. Czasem jednak powstają w miejscach, co do których nie ma technicznego, a nawet logicznego uzasadnienia.
Przejście dla pieszych na ulicy Słowackiego w Oświęcimiu, tuż przy skrzyżowaniu z ulicą Staszica. Stoi tam znak informujący o przejściu oraz tzw. Agatka, czyli oznakowanie miejsca, gdzie kierowca powinien spodziewać się przechodzących przez jezdnię dzieci. Ponadto jest tam panel fotowoltaiczny i wspomniane powyżej pomarańczowe światła, które mają ostrzegać pulsowaniem.
Problem w tym, że panel fotowoltaiczny skierowany jest w stronę drzewa. Od wiosny do jesieni skutecznie zasłaniają go liście lipy. Później jej pień i gałęzie, a także inne pobliskie drzewa. Aktualnie panel zasłania świeża warstwa śnieżnego puchu.
Czy taka instalacja fotowoltaiczna zakupiona za pieniądze podatników i zainstalowana w tym akurat miejscu ma szansę działać?
„Panele fotowoltaiczne ze względu na dostępną dziś technologię zapewniają wydajność maksymalnie do 17-18 procent. Przy tak niskiej wydajności panela i dodatkowych utrudnieniach takich jak cień, kurz czy inne zabrudzenia mogą występować problemy za zasilaniem urządzeń elektrycznych. Obniżona wydajność panela energetycznego może oznaczać niższe napięcie na akumulatorze zasilającym, a przy niskim napięciu z akumulatora, urządzenie elektryczne może funkcjonować wadliwie” – wyjaśnił nam Marcin Antonowicz, prezes firmy Euroasfalt, produkującej m.in. aktywne znaki drogowe.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS