Policjanci zamknęli jedyną czynną nitkę wiaduktu przy ul. Zjednoczenia, bo na jezdni pojawiły się niepokojące pęknięcia. Miasto bagatelizuje problem, twierdząc, że to zwykłe szczeliny dylatacyjne, mimo to zleca badania. Kierowcy muszą się liczyć z korkami na ul. Batorego.
Pierwszy z komunikatów, które wydali policjanci, mówił o tym, że wiadukt przy ul. Zjednoczenia został zamknięty z powodu pęknięć w jezdni. Mundurowi apelowali do kierowców o wybieranie alternatywnych tras. Potem komunikat zmieniono, że powodem jest rozszerzenie dylatacji w nawierzchni. Niewykluczone, że miasto interweniowało, by złagodzić przekaz komunikatu na mniej groźny.
„Prezydent informuje, że wiadukt będzie zamknięty do zakończenia badań. Ile to zajmie, nie wiadomo” – zaalarmował na Facebooku Janusz Rewers (KO), miejski radny. Kierowcy ostrzegają, że trzeba się liczyć z tym, że zamknięty wiadukt spowoduje duże korki na ul. Batorego, bo to nią ruszy rano potok aut. Mieszkańcy kilku miejskich „sypialni”, m.in. Czarnkowa, Łężycy i Przylepu, będą chcieli się przedostać z północy na południe miasta. Internauci w komentarzach kpili, że prezydent powinien zadbać o iluminacje świąteczne w tej części miasta, by zapudrować problem, a ludzie będą mieli się na co gapić (pili do rozświetlonego parku w Zatoniu, bo tam także policja musiała wydać komunikat, by lepiej na wydarzenie nie jechać, bo na ośnieżonej drodze zrobiły się gigantyczne korki, a jedno auto wylądowało nawet w rowie).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS