Dała też impuls do rozwoju energetyki jądrowej w krajach sąsiednich. Francja czerpie z tego źródła już ponad 70 proc. energii elektrycznej. Czechy i Polska ogłosiły plany budowy nowych reaktorów, podobnie jak takie kraje jak Szwecja czy Finlandia.
Ma to konsekwencje dla niemieckiego miksu elektroenergetycznego. Niemcy eksportują dużo energii elektrycznej, gdy w wietrzne dni wiatraki wytwarzają nadwyżkę taniego prądu – ale w dni bez wiatru kraj jest uzależniony od importu energii. A ta pochodzi z krajów, które w coraz większym stopniu opierają się na atomie. Według Federalnego Urzędu Statystycznego po zamknięciu w kwietniu ostatnich elektrowni jądrowych w Niemczech import energii z Francji wzrósł o blisko 150 proc. Krytycy dodają, że importowany prąd jest droższy od tego, który w wietrzne dni Niemcy eksportują.
Nie zniechęca to niemieckiego rządu. Ani nawet fakt, że dotknięta katastrofą w Fukushimie Japonia chce znów oprzeć się na energetyce jądrowej. Christian Kühn, reprezentujący Zielonych sekretarz stanu w ministerstwie środowiska, powiedział nadawcy publicznemu MDR: – Wycofywanie elektrowni jądrowych, które zostało uzgodnione w Niemczech w drodze szerokiego konsensusu społecznego po Fukushimie, jest słuszną decyzją. Nie powinniśmy zwiększać ryzyka, ale je zmniejszać – dodał.
Decyzja władz opiera się na ryzyku wystąpienia niebezpiecznych zdarzeń, których nigdy nie można wykluczyć, a także na wciąż nierozwiązanej kwestii, gdzie w dłuższej perspektywie powinny trafiać odpady nuklearne. Poszukiwania ostatecznego składowiska odpadów z ostatnich dziesięcioleci nadal trwają.
Ponadto elektrowni jądrowych nie można po prostu ponownie uruchomić za naciśnięciem guzika. Operatorzy już dawno rozwiązali umowy na dostawy, więc początkowo brakowałoby personelu i paliwa jądrowego. Dlatego firmy energetyczne – którym rząd niemiecki wypłaca rekompensatę za atom – wypowiadały się przec … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS