Za nieco ponad miesiąc rozpoczną się ferie. W tym roku zimowe wakacje będą podzielone na pięć terminów, zamiast czterech jak w poprzednich latach. Jest to spowodowane tym, że w 2024 r. Wielkanoc przypada na 31 marca, a więc później niż zwykle.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ferie za pasem. Polacy już rezerwują noclegi
W pierwszym terminie (od 15 do 28 stycznia) na ferie wyjadą dzieci z województw dolnośląskiego, mazowieckiego, opolskiego i zachodniopomorskiego. W drugim terminie (od 22 stycznia do 4 lutego) odpoczywać będą uczniowie z podlaskiego i warmińsko-mazurskiego. Kolejny termin (od 29 stycznia do 11 lutego) obejmie województwa lubelskie, łódzkie, podkarpackie, pomorskie i śląskie. W ostatnim terminie (od 12 do 25 lutego) ferie będą mieli uczniowie z kujawsko-pomorskiego, lubuskiego, małopolskiego, świętokrzyskiego i wielkopolskiego.
Do pierwszych wyjazdów zostało kilka tygodni, ale Polacy nie czekają z rezerwacjami na ostatnią chwilę. Karol Wiak z serwisu Nocowanie.pl zauważa, że w danych widać już rosnące zainteresowanie pobytami. – Szczególnie w obiektach górskich, w popularnych miejscowościach z najlepszą infrastrukturą do uprawiania sportów zimowych.
Ile trzeba zapłacić za nocleg i jakie miejscowości są najpopularniejsze? – Tradycyjnie już przoduje Zakopane, w którym w tej chwili średnia cena za osobę za noc kształtuje się na poziomie 89 zł – zaznacza.
Drożej jest w popularnej Wiśle, gdzie średnia cena za osobę za noc sięga 109 złotych czy w Szczyrku (151 zł). Gości o bardziej zasobnych portfelach, wybierających obiekty w wyższym standardzie, przyciąga natomiast Karpacz, gdzie średnia z dokonanych już rezerwacji to 210 zł za osobę za noc – dodaje.
Wyjaśnia też, że wysoko na liście najczęściej wybieranych w okresie zimowych wakacji miejscowości znalazła się Krynica-Zdrój, coraz popularniejsza wśród miłośników narciarstwa biegowego, która poza wieloma atrakcjami oferuje noclegi w korzystnych cenach. – Średnia cena osobodoby w czasie ferii wynosi tu w tej chwili nieco ponad 80 złotych – wylicza.
Nie warto czekać na ostatnią chwilę
Ekspert Nocowanie.pl wyjaśnia, że sytuacja na rynku zapewne się zmieni. Czasu do początku ferii nie pozostało bowiem dużo. A to może wywołać wzrost cen.
– Jak pokazuje przykład ubiegłego roku, w grudniu ceny mogą się mocno zmienić w porównaniu z listopadem. W ostatnim miesiącu 2022 r. średnia cena za osobę za noc na ferie dla całego kraju wzrosła względem listopada 2022 o 12 proc. Dla najbardziej popularnych miejscowości ten wzrost był znacznie wyższy – np. w Krakowie wyniósł blisko 40 proc. – wylicza Karol Wiak.
Pokazuje to, że pozostawiający decyzję na ostatnią chwilę muszą liczyć się nie tylko z tym, że z czasem spada dostępność miejsc noclegowych w korzystnych cenach, ale i z tym, że rynek na popyt odpowiada wzrostem cen. Spontaniczne podejmowanie decyzji o rezerwacji tuż przed wyjazdem – będące jednym z najmocniejszych trendów minionych wakacji – może się w tym przypadku okazać zupełnie nieopłacalne – podkreśla ekspert Nocowanie.pl.
Goście są, ale wybierają krótsze pobyty
A w jakich nastrojach są właściciele obiektów turystycznych, w których można spędzić ferie? Przedsiębiorcy, z którymi rozmawialiśmy, mają różne doświadczenia.
– Zainteresowanie nie jest tak duże, ale jest. Według mnie na spadek liczby rezerwacji wpływa to, że nie można już korzystać z bonu turystycznego. Widzimy dużą różnicę pomiędzy tym, co było przez ostatnie dwa lata, a tym, jak wyglądają tegoroczne rezerwacje – wyjaśnia pracownik jednego z górskich pasjonatów.
Przyznaje też, że w obrazie Polaków, którzy przyjeżdżają na wypoczynek, zmieniło się coś jeszcze. – Jest tu znaczna różnica. Bogaci są bogatsi, biedni są biedniejsi. Ludzie rezerwują krótsze pobyty. Kiedyś mieliśmy taką zasadę, by były to minimum 3-4 noce, teraz zgadzamy się już nawet na dwie – zauważa.
“Inflacja pokonuje nas wszystkich”
O skróceniu terminów pobytu mówi też pracowniczka działu sprzedaży w innym hotelu. – Potwierdzam, pobyty zdecydowanie są coraz krótsze. Kiedyś standardem był tydzień, teraz klienci najczęściej rezerwują 3-4 noce – mówi.
Inflacja pokonuje nas wszystkich. Każdy na coś sobie kiedyś pozwalał, a obecnie się zastanawia, liczy – podkreśla.
Pytana o perspektywy dla branży turystycznej, wyraża optymizm. – W moim odczuciu zainteresowanie feriami jest na podobnym poziomie jak sprzed lat pandemicznych. Sytuacja wraca do normy, mamy coraz więcej rezerwacji – mówi.
“To się nie podoba góralom”
O krótszych pobytach mówi też właściciel firmy specjalizującej się w wyjazdach sylwestrowych. – Kiedyś normą był pobyt na 4-5 dni, teraz turyści pytają o 2-3 noce. Chcą po prostu wydawać tyle samo, co przed pandemią, a to się nie podoba góralom – mówi. – Ludzie nie mają pieniędzy, by pozwolić sobie na tak długie pobyty jak kiedyś – mówi.
Dodaje, że w przypadku pobytów na sylwestra widać olbrzymi wzrost cen. – Jest drożej niż w zeszłym roku. A jeśli porównać ceny do tych sprzed pandemii, to mamy wzrost o 50-80 proc. Dlatego u nas wyprzedały się wszystkie tanie pobyty. I to już we wrześniu. Wyprzedało się jakieś 90 proc. miejsc. Pozostały te najdroższe. To nietypowe, bo o tej porze zazwyczaj już nie mieliśmy dosłownie nic – tłumaczy.
Tegoroczny sezon turystyczny może być też bardziej udany ze względu na gości zza granicy. Potwierdzają to dane za pierwsze miesiące roku. “Od stycznia do maja 2023 r. liczba zagranicznych turystów w Polsce wyniosła 2,5 mln osób w okresie. Osiągnęła tym samym wynik zbliżony do poziomów sprzed pandemii COVID-19” – podkreśla Obserwator Finansowy.
Eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego podkreślają z kolei, że turyści zagraniczni stanowią ok. 20 proc. wszystkich osób korzystających z polskich baz noclegowych.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS