Według niektórych szacunków był jednym z najbogatszych artystów XX wieku. Ale nie zawsze tak było. Hugh Eakin w książce “Wojna o Picassa. Jak sztuka nowoczesna trafiła do Ameryki” wspomina o “niepewnych wczesnych latach [malarza – przyp. red.] spędzonych w brudnej bateau-lavoir, kiedy posiłki kupował ‘na kreskę’ i grzebał w śmietnikach, by mieć czym nakarmić psa”.
Był 1900 rok. Picasso miał zaledwie 19 lat i właśnie przeprowadził się do Paryża. Zamieszkał w dzielnicy Montmartre. Czas spędzał głównie w Luwrze (na studiowaniu obrazów dawnych mistrzów) oraz w knajpach i domach publicznych. I klepał biedę.
Odbija się to w jego twórczości z tego okresu, nazywanego błękitnym, bo we wszystkich dziełach przeważał kolor niebieski, a ich bohaterami są na ogół ludzie z marginesu społecznego – żebracy, alkoholicy i prostytutki. Melancholia na obrazach miała też drugie dno. Stanowiła wyraz żałoby po samobójczej śmierci przyjaciela Picassa, Carlesa Casagemasa, który zastrzelił się, gdy pewna tancerka z Moulin Rouge odrzuciła jego zaloty.
Nienawidził kobiet, wykorzystywał je, bił i dręczył
Miał dwie żony i dziesiątki, jeśli nie setki kochanek. Wśród siedmiu kobiet, które odegrały w jego życiu największą rolę, dwie oszalały, dwie odebrały sobie życie, a jedna zmarła po zaledwie 4 latach związku z malarzem. Biografka Picassa Sophie Chauveau w wywiadzie z “Le Figaro” mówiła: “Nienawidził kobiet do tego stopnia, że bił je i zamykał na klucz“.
Artystę oskarżano o skłonności sadomasochistyczne, a nawet gwałty. Dwóm niepełnoletnim Amerykankom, które odwiedziły go w latach 50., zabrał paszporty. Oddał dziewczynom dokumenty po kilku dniach, gdy, jak sam stwierdził, “porozkoszował się ich ‘smakołykami'”. Bójkę dwóch swoich kochanek – Dory Maar i Marie-Therese Walter – nazwał “jednym z najwspanialszych wspomnień”. A gdy w wieku 61 lat wdawał się w romans z cztery dekady młodszą studentką, oznajmił jej: “Dla mnie istnieją tylko dwa rodzaje kobiet: boginie i wycieraczki”.
Dowody przemocy, jaką stosował Picasso, można znaleźć również w jego sztuce. I nie chodzi bynajmniej o fakt, że na obrazach zniekształcał ciała swoich modelek i “ciął” je na kawałki. Françoise Gilot – wspomnianą, znacznie od niego młodszą studentkę, która urodziła mu dwójkę dzieci – sportretował jako “Kobietę w żółtym naszyjniku”. Na policzku bohaterki tego dzieła widnieje czarna kropka. Nie jest to pieprzyk ani znamię, ale ślad po zgaszonym na twarzy papierosie. Françoise znosiła takie i inne okrucieństwa aż przez dziewięć lat. W końcu, by posłużyć się słowami Dory Maar (którą Picasso porzucił właśnie dla Gilot): “Po Picassie tylko Bóg”.
Czytaj też: Studenci dokonali rytualnej egzekucji malarza za “wulgarne i obsceniczne” obrazy – ta wystawa odmieniła Amerykę
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS