A A+ A++

Pochodzący z Łomży dziennikarz, pisarz i historyk Mariusz Nowik promował w Hali Kultury swą najnowszą książkę „Krwawe dożynki 1943”. – To historia na niesamowity film – mówił Mariusz Nowik, przybliżając uczestnikom spotkania niewiarygodne losy Estery Rubinsztejn i Ludwiki Fiszer, które przeżyły własną śmierć. 42 tysiące więźniów niemieckich obozów nie miało tyle szczęścia, zostali zamordowani w zaledwie dwa dni. Była to jedna z największych masowych egzekucji w czasie II wojny światowej, a jej szczegóły znamy również z relacji innych ocalałych, w tym mieszkańców Łomży i Łomżycy.

Mariusz Nowik już od najmłodszych lat dostrzegał, że w Łomży i w jej okolicach nie brakuje miejsc naznaczonych historią z okresu ostatniej wojny i z czasem coraz bardziej interesował się tą tematyką. – Zaczęło się to od tego, że będąc jeszcze dzieckiem interesowałem się reliktami przeszłości, które są wokół nas, jak dwa żydowskie cmentarze, albo Lasem Giełczyńskim, gdzie ten las zawsze był otoczony jakimś nimbem tajemnicy, a ustawione w nim pomniki przypominały o tragicznych wydarzeniach – wspominał. Były też stare zdjęcia, pokazujące synagogę łomżyńską czy tereny getta i mieszkańców, których już tu dawno nie ma, zabrała ich historia – to wszystko w jakiś sposób kreowało we mnie zainteresowanie i chęć poznania odpowiedzi na pytania, których wówczas nie można było znaleźć.

Podjęcie w Warszawie studiów historycznych skończyło się napisaniem pracy magisterskiej pod kierunkiem prof. Jerzego Tomaszewskiego, który zaproponował, że warto ją wydać, bo temat jest bardzo interesujący i wymaga większej uwagi. I tak powstała pierwsza książka Mariusza Nowika, zatytułowana „Zagłada Żydów na ziemi łomżyńskiej 1941-43”, wydana w roku 2006 przez Bellonę. Na kolejną trzeba było jednak czekać niemal 15 lat.

– Przerwa wynikła z dość prozaicznych powodów; po prostu trzeba było zająć się rodziną, bo po studiach ożeniłem się, wkrótce pojawił się pierwszy syn i były trochę inne obowiązki  – opowiadał Mariusz Nowik. – Ale pierwsza książka leżała na półce i cały czas o sobie przypominała. Genezą powstania tej drugiej było moje zainteresowanie lokalną historią warszawską. Było to niełatwe o tyle, że historia Warszawy została właściwie opowiedziana w każdy sposób i z każdej strony, trzeba więc szukać tematów, które są w jakiś sposób niezagospodarowane. Okazał się nim temat hitlerowskich zbrodni w Palmirach, mimo tego, że istniała już książka na ten temat, niewielka broszurka „Palmiry” Władysława Bartoszewskiego. Do tego przypominało mi to tragedię mieszkańców Łomży i okolic, zamordowanych w Lesie Giełczyńskim, ten temat zawsze był mi bliski. Ta cała historia Palmir nie dawała mi spokoju i pomyślałem, że w sytuacji, że kiedy już mało kto pamięta o książce Bartoszewskiego, warto opowiedzieć tę historię trochę inaczej, od ludzkiej strony – poszukać dokumentów, historii świadków czy rodzin osób, które tam zginęły. 

Mariuszowi Nowikowi udała się ta trudna sztuka – nie tylko w książce „Palmiry. Zabić wszystkich Polaków” (Prószyński 2021)  przypomniał tę tragiczną historię w bardzo ciekawej formie, ale też uwypuklił nowe wątki i ocalił ją od zapomnienia. Zbrodnia z listopada roku 1943, opatrzona przez Niemców kryptonimem: aktion Erntefest, nie była szerzej znana, ale jej szczegóły wyszły na jaw dzięki relacjom nielicznych ocalałych. 

– Na historię dwóch kobiet, które wyszły z własnego grobu, Ludwiki Fiszer i Estery Rubinsztejn, natrafiłem przez przypadek – mówił Mariusz Nowik. – Mam wrażenie, że jeszcze na studiach, w jednym z periodyków, chyba biuletynie ŻIH-u. Ta historia mną wstrząsnęła i uznałem, że nie można tego zostawić bez jakiegoś dalszego ciągu, wpisania jej w jakiś szerszy kontekst. 

Udało się ją przedstawić szerszemu gronu odbiorców, ale praca nad wydaną niedawno, również przez wydawnictwo Prószyński, książką „Krwawe dożynki 1943”. była dla autora wyjątkowo trudnym i wyczerpującym doświadczeniem. Wiedział jednak, że musi się z tą historią zmierzyć i ją ukończyć, szczególnie, że w tym roku obchodzimy 80 rocznicę tej zbrodni.  – Układa nam się to wszystko w tragiczną pętlę czasową, bo to wszystko wydarzyło się w listopadzie 1943 roku – podkreślał Mariusz Nowik. – Niedawno minęło 80 lat od tej tragedii i czuję się nieco rozgoryczony, że tak niewielu o niej pamięta, bo wydarzyło się to na Majdanku czy w Poniatowej i w Trawnikach, gdzie były obozy objęte akcją Erntefest, co nie przekłada się na szersze zainteresowanie. Dlatego mam nadzieję, że teraz, kiedy opowiedziałem szerzej tę historię Estery i Ludwiki, została ona wypuszczona na świat i ludzie zaczną interesować się tym, co wydarzyło się w listopadzie 1943 roku gdzieś daleko na wschodzie Polski. 

A wydarzyło się coś niebywałego, nawet na tle innych niemieckich zbrodni z okresu II wojny światowej, ponieważ w ciągu zaledwie dwóch dni w obozie koncentracyjnym na Majdanku oraz w obozach pracy w Poniatowej i Trawnikach wymordowano aż 42 tysiące ludzi. 

– Mam wrażenie, że ta historia została przykryta przez ogrom Holocaustu i całej II wojny światowej – zauważał Mariusz Nowik. – Akcja Erntefest polegała na jak najszybszym i jak najsprawniejszym pozbawieniu życia jak największej liczby Żydów, a tak naprawdę wybicia tych, którzy pozostali jeszcze przy życiu. Do tego mało kto  zdaje sobie sprawę z tego, że 3 i 4 listopada 1943 roku zakończyła się historia nie tylko obozów pracy przymusowej, ale tak naprawdę warszawskiego getta, ponieważ zginęli w nich ludzie, którzy ocaleli w czasie jego zagłady. (…) Ta historia z Warszawy przeniosła się na wschód; ci ludzie mieli nadzieję, że przeżyją, ale hitlerowscy zbrodniarze mieli wobec  nich zupełnie inny plan.

Odgłosy strzałów i krzyki mordowanych zagłuszała głośna, radosna muzyka, filmowa i taneczna, a ofiary przed śmiercią musiały rozbierać się do naga, bo ich odzież była potrzebna żołnierzom na froncie wschodnim i mieszkańcom wyniszczonych już wojną Niemiec.  

– Obok tego nie da się przejść obojętnie – podkreślał Mariusz Nowik, mówiąc też o wyjątkowej perfidii zbrodniarzy, którzy szykowanym masowym grobom kazali nadawać kształt rowów chroniących przed nalotami; stawiali też przy nich, dla niepoznaki, baterie przeciwlotniczych dział, żeby przyszłe ofiary nie domyślały się jakie czeka je los, a do tego były one wykorzystywane nawet po śmierci, bowiem mączką kostną pozyskaną z ciał nawożono pola. – Chciałem, żeby ta książka budziła emocje, żeby opowiedziała tragedię ludzi i żeby to oni ją opowiadali, bo dałem im głos – nie krył autor.

W jego książce pojawiają się też wątki łomżyńskie, na przykład relacje cudem ocalałych więźniów Majdanka: urodzonego w Łomżycy stolarza Chaima Zacharewicza i pochodzącego z Łomży Zbigniewa Filipczuka, którzy trafili do tego obozu z białostockiego getta.

Podczas spotkania w Hali Kultury – co zaskakuje pierwszego w rodzinnym mieście, zorganizowanego przez Muzeum Północno-Mazowieckie i prowadzonego przez niżej podpisanego, Mariusz Nowik zaprezentował również unikalny artefakt, który otrzymał niedawno podczas spotkania autorskiego w Poniatowej – biblioteka mieści się tam w dawnej komendaturze obozu. To niepozorny przedmiot, znaleziony przy obozowym ogrodzeniu, dzięki któremu najpewniej można było wydostać się na wolność, podnosząc do góry druty pod napięciem, ponieważ był powleczony warstwą substancji, która nie przewodziła prądu. Coś takiego nie pojawiło się dotąd w literaturze dotyczącej hitlerowskich obozów zagłady, ale akurat w Poniatowej więźniowie mogli coś tak przydatnego wyprodukować, ponieważ obóz mieścił się na terenie dawnej fabryki urządzeń tele-radiotechnicznych, więc odpowiednich komponentów nie brakowało.

W czasie trwającego blisko półtorej godziny spotkania poruszono również wiele innych interesujących tematów, było również wiele ciekawych pytań od publiczności. Na koniec Mariusz Nowik zapowiedział, że jego kolejna książka już powstaje i też będzie dotyczyła tematyki związanej z II wojną światową: będą w niej historie ludzkie i bestie w ludzkiej skórze, bo wciąż są kwestie wymagające szerszego potraktowania. 

Wojciech Chamryk

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGmina Bochnia. W projekcie budżetu prawie 53 mln zł na inwestycje – LISTA
Następny artykułW związku z wypadkiem na kopalni w Jaworznie ogłoszono żałobę