Grand Prix Abu Zabi rozstrzygnęło o klasyfikacji końcowej kierowców i konstruktorów. Przed wyścigiem w walce o tytuł wicemistrzowski liczył się Mercedes i Ferrari. Srebrne Strzały miały nad włoską stajnią cztery punkty przewagi, a oba zespoły dysponowały od początku weekendu podobnym tempem.
Charles Leclerc zajął drugie miejsce, wyprzedzając George’a Russella i Lewisa Hamiltona, jednak Carlos Sainz nie był w stanie przebić się do pierwszej dziesiątki. Problemy Hiszpana pojawiły się już podczas drugiego treningu, kiedy z ogromnym impetem rozbił bolid w bandzie. Następnego dnia nie awansował do Q2 i odpadł już w pierwszej części kwalifikacji. Start z 16 pola nie spisywał go z góry na straty, ponieważ z szóstego rzędu ruszał Hamilton.
Ferrari przyjęło dla Sainza strategię na dwa pit stopy, z nadzieją na późny samochód bezpieczeństwa. Po pierwszym i drugim stincie na twardej mieszance otrzymał miękki komplet opon na dwa okrążenia przed flagą w szachownicę. Ostatecznie jednak nie przeciął linii mety i wrócił do garażu przez awarię jednostki napędowej.
Fred Vasseur, który zakończył pierwszy sezon na czele Scuderii bronił decyzji zespołu tłumacząc, że strategia nie była kluczowa, ponieważ Sainz nie miał tempa, a niskie osiągi bolidu były spowodowane wypadkiem w FP2.
– Kiedy musisz zjechać na 20 okrążeniu, nie masz innej możliwości, niż założyć drugi komplet twardych opon, ponieważ jeśli wybierzesz pośrednie, będziesz musiał zmienić je na 30 – wyjaśnił. – Plan był następujący, nie wiem czy to był do końca plan, ale mieliśmy założyć twarde i twarde, a następnie liczyć na samochód bezpieczeństwa lub czerwoną flagę.
– Problem polega jednak na tym, że winna nie była strategia, ale brak tempa – kontynuował. – Brakowało nam go w niedzielę, wobec czego wszystkie strategie były złe. Rywale przejechali 15-20 okrążeń na pośredniej mieszance, a następnie 40 na twardej. Celem było pokonanie 40 kółek w czystym powietrzu i próba zmniejszenia strat.
Sainz ruszał do wyścigu na oponach z białym paskiem. Aby przebijać się z końca stawki na najtwardszym komplecie opon trzeba dysponować znacznie lepszym tempem niż inni. Hiszpanowi brakowało jednak tempa, żeby utrzymać pozycję na początku drugiej dziesiątki. Równocześnie jego zespołowy partner tracił do Maxa Verstappena kilka dziesiątych sekundy na okrążeniu.
– Zawsze możesz próbować ponownie przeanalizować wyścig, ale nie sądzę, aby było to ważne – mówił. – Myślę, że problemem było tempo, a nie pośrednie lub twarde opony. Jechał na dokładnie tych samych co Charles. Mieliśmy problem, który musimy teraz zrozumieć, strategia nie miała znaczenia.
– Na pewno Carlos nie był dzisiaj w dobrej formie, dowiemy się jaka była tego przyczyna – dodał. – Ale szczerze mówiąc to nie dzisiaj coś nam przepadło, stawialiśmy czoła trudnym wyzwaniom. W Miami i Zandvoort brakowało nam tempa oraz mieliśmy problemy z niezawodnością, co było bardziej bolesne niż w niedzielę. Teraz mieliśmy dobre tempo, w sobotę walczyliśmy o pole position, a wyścigu rywalizowaliśmy z Red Bullem, więc nie jestem pewien, czy coś przeoczyliśmy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS