Od 9 grudnia podróżni z Zielonej Góry nie dojadą bezpośrednim pociągiem regionalnym do Wrocławia. Czeka ich przymusowa przesiadka w Głogowie. Jak to się stało? Winnym ma być Tymoteusz Myrda, wicemarszałek dolnośląski. Wskazuje na niego marszałek lubuski Marcin Jabłoński. I nie tylko. Prezydent Wrocławia też.
Od 9 grudnia pociąg Polregio nie pojedzie bezpośrednio z Zielonej Góry do Wrocławia. Pasażerowie będą musieli się przesiąść w Głogowie na pociąg Kolei Dolnośląskich, czyli spółki marszałka dolnośląskiego. W powrotnym kierunku to samo. Przesiadka w Głogowie, tyle że do pociągu Polregio.
Chcesz dostawać e-mailem serwis z najważniejszymi informacjami z Zielonej Góry? Zapisz się na nasz bezpłatny newsletter.
Od lat linię komunikacji regionalnej obsługuje Polregio (wcześniej Przewozy Regionalne). To intratna linia, dochodowa, pełna pasażerów. Trasę chcą w całości przejąć Koleje Dolnośląskie, całkowicie wypychając Polregio, która ma 10-letnią umowę z lubuskim Urzędem Marszałkowskim. W marcu br. roku Tymoteusz Myrda z zarządu woj. dolnośląskiego zapowiedział, że na „Nadodrzankę”, czyli linię Wrocław-Zielona Góra, pociągi Polregio już nie wjadą. Dziś twierdzi, że na negocjacje było kilka miesięcy. Tyle że władze woj. lubuskiego nie paliły się do nich. W internecie umieścił swoje kalendarium, z którego wynika, że Dolny Śląsk chciał się dogadać, ale Lubuskie zwlekało, unikało, odwoływało spotkania. Ponadto wyśmiewa tabor Polregio. Bo stary i o fatalnym standardzie. Odstaje o kilka długości. A Koleje Dolnośląskie mają nowe „Elfy” w biało-żółtych barwach. I są tańsze. Za 1 km przewozu ludzi chcą 25 zł. A Polregio woła 45 zł.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS