Finał 10. edycji “Rolnik szuka żony” zbliża się wielkimi krokami. Wiemy już, że ostatecznie Agnieszka odrzuciła zaloty wszystkich kawalerów, których zaprosiła do swojego gospodarstwa. Artur wybrał Sarę, Darek Nicolę, a Waldek Ewę. Anna z kolei, choć z wielkim wahaniem, zdecydowała się dać szansę Kubie.
Początkowo rolniczka sceptycznie podchodziła do swojego “wybranka”. Z czasem jednak zaczęła się przed nim otwierać i łapać lepszy kontakt. W ostatnim odcinku, gdy odwiedziła “przyszłych teściów”, przyznała, że choć cieszy się z wyboru, jakiego dokonała, nie może jeszcze powiedzieć, że jest zakochana.
– Sama nie wiem, czy coś z tego wyniknie. Cały czas go poznaję i się zastanawiam. Na pewno na ten moment jesteśmy takimi znajomymi. Coś na zasadzie “kolega plus”. Jest bardzo fajnie, nie zmuszam się do niego, jeżeli chodzi o kontakt z nim. Podoba mi się jego sposób bycia i dobrze się przy nim czuje – powiedziała do kamery.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podczas rodzinnego obiadu rodzice Kuby postanowili nie owijać w bawełnę i spytać Annę wprost, co sądzi o tym, że jej wybranek jest ojcem trójki dzieci. – Ja nie mam dzieci, więc dla mnie to jest nowość. Ale lubię dzieci. (…) Przerodziłam to w plusy, czyli skoro Kuba ma trójkę, to jest ułożony i ogarnięty – odparła dyplomatycznie rolniczka.
Na szczęście ta odpowiedź zadowoliła rodziców i dalsza część wizyty przebiegła bez kolejnych niekomfortowych pytań. Podczas randki, na której Kuba i Anna mogli pobyć sam na sam, mężczyzna zasypywał rolniczkę masą komplementów. Spytał ją nawet, “czy będą ze sobą chodzić”. Ania, która jak sama przyznała, nie jest przyzwyczajona do takiego adorowania, obracała każdą sytuację w żart i odpowiadała śmiechem.
– Kuba mnie czaruje ładnymi słowami i powiem szczerze, że dziwnie się z tym czuję. Niby mi się podoba, tylko trudno mi uwierzyć, że to jest aż tak naturalne z jego serca płynące. Już dawno takich słów nie słyszałam. (…) Nie chcę się w nim doszukiwać czegoś złego, człowiekowi trzeba ufać – podsumowała na koniec. Kibicujecie tej parze?
W najnowszym odcinku podcastu “Clickbait” rozmawiamy o “Czasie krwawego księżyca” i prawdziwej historii stojącej za filmem Martina Scorsese, sprawdzamy, czy jest się czego bać w “Zagładzie domu Usherów” i czy leniwiec-morderca ze “Slotherhouse” to taki słodziak, na jakiego wygląda. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS