Opiekowała się nami przez 13 lat. W środę (22 listopada) odeszła. Nie było sensu walczyć dalej, choroba okazała się nieuleczalna, z każdym dniem pogłębiało się bezsensowne cierpienie. Czarno-biała kotka Tusia umarła. Przez te wszystkie lata cierpliwie, dzień po dniu uczyła nas, jak żyć.
Opinie publikowane w naszym serwisie wyrażają poglądy osób piszących i nie muszą odzwierciedlać stanowiska redakcji
Jeśli ktoś uważa, że wszystkie koty są takie same, wymienne, że nie mają duszy, jeśli zaprzecza ich wyjątkowej, odrębnej dla każdego osobowości – nie warto z nim rozmawiać.
Jeśli uważa, że człowiek jest koroną stworzenia, obrazem Stwórcy, istotą przeznaczoną, by panował nad światem – nie warto z nim rozmawiać.
Jeśli lekceważy cierpienie po stracie kota, bo to “tylko zwierzę” – nie warto z nim rozmawiać.
Urodziła się w Maryninie, wsi pod Bydgoszczą, która właściwie niemal nie istnieje, zostało ledwo kilka gospodarstw. Wybrała mnie sama, po prostu weszła na kolana i nie chciała zejść. Jej matka na pożegnanie podeszła do kratki kontenera, dotknęła ją główką na pożegnanie i sobie poszła.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS