Mieli my nakłaść Czerepachowi po mordzie, ale trudno się wali na dzień dobry kogoś, kto biegnie do ciebie z otwartymi ramionami wołając: Przyjaciele! Nadziejo Ojczyzny ostatnia! Ratujcie! Spojrzeli my po sobie, bo ani my jego przyjaciele, ani ratownicy Ojczyzny, ale trudno kogoś takiego od razu przez kałużę błotną przejechać, co mu się słusznie należy.
Do tego wyściskał nas i wycałował, aż gniew ustąpił obrzydliwości i z tego wszystkiego trzeba to było zmyć czymś mocniejszym. A że stawiał Pana Premier, który choć przegrał, upierał się, że nowy rząd stworzy, no to z ostrożności procesowej nie tylko my nie bili, ale jeszcze na ławeczce potulnie się posunęli i tak się zaczął najdziwniejszy wieczór w politycznej historii Wilkowyj.
Najpierw nas zapytał czy chcemy do rządu, który nie powstanie, ale zawsze w życiorysie będziemy mieli, żeśmy godni najwyższych stanowisk. Mnie proponował kulturę, Solejukowi sprawiedliwość, bo najwięcej miał wspólnego z prawem karnym, a Hadziukowi kontakty europejskie, bo to dobre dla sera. Japycz miał dostać nowe ministerstwo kombatantów i emerytów albo zdrowia – do wyboru, bo to na jedno wychodzi zdaniem Pana Premiera. Ale to tylko była przygrywka. Bo jak mówił, te całe formowanie rządu, to jedynie po to, by czasu mieć więcej na przygotowania.
Musimy zejść do podziemia! – gorączkował się Czerepach. Okopać się jak Ahmad Shah Massoud w swojej dolinie i przeczekać pierwszą inwazję zdrajców, by potem stopniowo odbijać terytorium spod wrogiej okupacji. Kiedyś była Twierdza Modlin i Twierdza Przemyśl, a teraz będzie Festung Wilkowyje. Ziemianki tylko trzeba kopać po lasach i składy broni, bo udało się trochu ukraść tu i ówdzie i trzeba to zachomikować. Potem przyjdą lojalne oddziały patriotyczne i zdobędziemy Radzyń, a jak zdobędziemy Radzyń, to już będzie dość by ogłosić nową republikę wilkowyjską, bo się stolicę z Radzynia przeniesie i będziemy mieli wreszcie wymarzoną V Rzeczpospolitą na uchodźctwie. I wtedy naprawdę zostaniecie ministrami. Na tyle długo, żeby potem dostać dodatek do emerytury i parę orderów. A zaraz potem, gwarantuję, nastąpi cud i do naszego wolnego skrawka Ojczyzny – Czerepach mówiąc to mało się nie popłakał, ale być może na wzruszenie miała też wpływ ilość brendawki, którą nas i siebie raczył – zjeżdżać się zaczną prawdziwy patrioci z Antonim na białym koniu i będzie nas tyle, że bez wojny ekspandujemy na Siedlce i Lublin, a potem już tylko Warszawa. Ale prawdziwym sercem Polski pozostaną Wilkowyje, moja ostoja i matecznik, wzorzec mądrości i patriotyzmu Polaków.
Brendawka się akurat skończyła, więc był dobry moment, by zapytać Czerepacha, czy wie, że w całych Wilkowyjach głosował na niego tylko Wargacz i Myćko oraz radny z Dopiewa, ale jego głos był nieważny, bo poodrywał z karty do głosowania wszystkie inne nazwiska i wrzucił do urny skrawek bez pieczątki. Czerepacha zatkało. Się okazało, że sprawdzał wszystkie wyniki, gmina po gminie, ale do Wilkowyj nie zajrzał, bo po co? Tak był pewien, że wygrał.
Jak to do niego wreszcie dotarło, zaczął nam wygrażać i bluzgać i wykrzykiwać, żeśmy niewdzięcznicy, zdrajcy, gorszy sort i niższa kultura. Bardzo nas to ucieszyło i dużą ulgę przyniosło, bo przestały nas obowiązywać ławeczkowe zasady gościnności i mogliśmy z czystym sumieniem przeciągnąć Pana Premiera przez najładniejsze, listopadowe kałuże błotne w okolicy. Nawet specjalnie nie protestował, bo tak przynapity był, że mu wyszło, że o kamuflaż jego dbamy, co by go zdrajcy nie poznali i sam z własnej woli pobiegł do starej naszej ziemianki bimbrowniczej, żeby się przekonać, czy da się w niej przezimować.
Także w sumie bardzo przyjemny wieczór był. A jeszcze lepszy poranek, bo w nocy przyszły przymrozki i peruka Czerepacha, co ją w jednej z kałuż zgubił zamarzła na kształt błazeńskiej korony, więc cud zapowiadany przez Czerepacha naprawdę się zdarzył.
Patryk Pietrek
Drodzy Czytelnicy! Redakcja naszego portalu nawiązała kontakt z Patrykiem Pietrkiem ze wsi Wilkowyje, który zgodził się pisać do nas raz w tygodniu felietony. Pomimo tego, że nie widzimy go na szklanym ekranie, Pietrek żyje, ma się dobrze, prowadzi życie towarzyskie. Namawiać go długo nie było trzeba na pisanie, gdyż nudzi się bez telewizji, a cały czas ma dużo do powiedzenia. Miłej lektury! (dk)
Nasze Wilkowyje – Oczekiwanie (14)
Nasze Wilkowyje – Rzeczywistość równoległa (12)
Nasze Wilkowyje – co jest naprawdę śmieszne? (11)
Nasze Wilkowyje – o przyszłości (10)
Nasze Wilkowyje – Spisek antypółpolski (9)
Nasze Wilkowyje – Faceci (8)
Nasze Wilkowyje – Wizy (7)
Nasze Wilkowyje – Listy (6)
Nasze Wilkowyje – Komunizm (5)
Autor: Pałuki
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS