Im więcej zieleni w mieście, tym miasto mniej gorące. A to mała kropelka w globalnej trosce o klimat – podkreśla przyrodnik Piotr Grzegorzek z Chrzanowa. Doskonale pamięta, jak wyglądał zielony rynek w tym mieście.
Przyrodnik Piotr Grzegorzek uważa, że dotychczasowe próby zazielenienia Rynku w Chrzanowie nie oznaczają likwidację betonozy w tym miejscu. Ale dobre i tych kilka drzew więcej
– W czasach PRL-u chrzanowski rynek nazywał się Placem Karola Marksa. To był jeden z najbardziej zielonych rynków, jakie widziałem w miastach tej wielkości co Chrzanów – zaznacza Piotr Grzegorzek.
Na starej fotografii widać, jak dwie asfaltowe alejki przecinają na krzyż centrum miasta. Pod oknami kamieniczek biegła ulica, a całą resztę stanowiły trawniki, żywopłoty, kwiatowe rabaty, krzewy i drzewa ze słynną wierzbą płaczącą. Taka wierzba rosła też na Rynku w sąsiedniej Trzebini i w centrum niedalekich Krzeszowic. Przeżyła tylko wierzba w tym ostatnim miasteczku, będąc dziś jedną z największych jego zielonych ozdób. W Chrzanowie i Trzebini wierzby poszły pod topór, bo w opinii architektów nadawały “rewitalizowanym” miasteczkom wiejskiego, a nie miejskiego charakteru.
Brukowanie to ocieplanie
Betonoza pojawiła się na chrzanowskim Rynku na początku XXI w., choć wtedy mało kto używał tego określenia.
Władze miejskie zachłysnęły się modą na brukowanie dotychczasowych terenów zielonych. Przekonywały, podpierając się opiniami architektów, że rynki powinny być otwartą przestrzenią dla mieszkańców, aby móc na nich organizować imprezy i uroczystości, otwierać letnie ogródki.
– Jeśli wcześniejsza powierzchnia zielona została zredukowana do 40 procent, to już jest betonoza – uważa przyrodnik Piotr Grzegorzek.
W przypadku chrzanowskiego Rynku jedynym zielonym elementem uczyniono w trakcie “rewitalizacji” kilkanaście platanów, które dopiero po kilkunastu latach dają tam trochę cienia. Wcześniej ogołocony z zieleni Rynek był patelnią, na której można próbować smażyć jajecznicę, a nie odetchnąć na chwilę w upalny dzień. Betonoza pełną gębą!
– Każda zieleń ochładza powietrze. Im więcej zieleni w mieście, tym bardziej jest ono przyjazne dla ludzi. To także mała kropelka w globalnej trosce o klimat. Na zasadzie ziarnko do ziarnka i zbierze się miarka – podkreśla Piotr Grzegorzek. – Im bardziej będziemy lokalnie ochładzać powietrze, poprzez zachowanie zieleni w miastach, tym lepiej dla całej Ziemi, dla jej klimatu – stwierdza przyrodnik.
Przypomina, że każde drzewo jest magazynem dwutlenku węgla, pochłaniaczem gazów cieplarnianych, co ogranicza nadmierny efekt cieplarniany. Z drugiej strony drzewa produkują tlen.
– Im dłużej rosną, tym dłużej służyć będą równowadze klimatycznej na Ziemi – wywodzi chrzanowski przyrodnik.
Betonoza w miastach to również marnotrawstwo deszczówki i wód roztopowych, które – zamiast nawadniać glebę – spływają do kanałów.
– Gdybyśmy tę wodę przechwytywali, to mogłaby zostać ponownie wykorzystana – zauważa pan Piotr.
Przybywa drzew na Rynku w Chrzanowie
Odnowiony na początki XXI wieku chrzanowski rynek zdążył się już zestarzeć. To, co w latach 2003-2005 zostało zrobione, lekko się rozsypało. Dzięki temu, myśląc o naprawie, samorząd od kilku lat próbuje z powrotem zazielenić centralny plac miasta.
– Wychodzimy z ery zabetonowywania rynków. Nie jest jednak możliwe ich całkowite „zadrzewienie” czy zazielenienie, bo rynki nie są parkami czy skwerami. Dlatego wyzwanie stanowi znalezienie proporcji między zielenią, brukiem i uwarunkowaniami historycznymi, technicznymi oraz funkcjonalnymi, panującymi w danej strukturze miejskiej – mówił dla „Przełomu” architekt Michał Tempiński, gdy w 2020 r. została zaprezentowana, opracowana przez jego firmę koncepcja modernizacji rynku w Chrzanowie.
W efekcie dosadzono kilka drzew, powstały rabaty kwiatowe. Obecnie trwają kolejne prace modernizacyjne, w ramach których powstaje nowoczesna fontanna, a zieleni ma być jeszcze więcej.
– Miasto robi zwrot w kierunku natury i próbuje przywrócić ją również w tym miejscu – docenia Karolina Pawłowska ze Stowarzyszenia Program Czysta Polska.
Przyrodnik Piotr Grzegorzek stwierdza jednak, że na razie jest to jedynie przykład stosowania „miejskiej zielonej akupunktury” (tworzenie zielonych punktów w miejskiej przestrzeni), a nie likwidacja betonozy, ale zawsze to coś dla mieszkańców i ochrony klimatu.
Bardzo podobny był los Rynku w sąsiedniej Trzebini
– Przed rewitalizacją było to miejsce bardzo przyjazne dla mieszkańców. W cieniu drzew i krzewów można było się schronić przed słońcem. Jako nastolatka spotykałam się w różnych zakamarkach rynku z koleżankami. Zieleń sprawiała, że panował kameralny klimat. Jako młoda matka, przychodziłam na rynek z synami, którzy obecnie są już dorosłymi ludźmi. A teraz co? Jak człowiek usiądzie w słoneczny dzień na ławeczce, to czuje jak potworny gorąc odbija się od betonu. Należałoby koniecznie zasadzić tu drzewa – mówiła na łamach „Przełomu” Sabina Gawlikowska-Klimek z Trzebini.
Klimatyczny Rynek w Alwerni
Na tym tle wyróżnia się Alwernia, oddalona o kilkanaście kilometrów od Chrzanowa. Tam też były zakusy, żeby historyczny Rynek bardziej wybetonować. Mieszkańcy, w tym członkowie Stowarzyszenia Miłośników Starej Alwerni Zielony Rynek, zaprotestowali jednak przeciwko radykalnej wycince drzew.
Stowarzyszenie powiesiło na drzewach przeznaczonych wówczas do wycinki klepsydry z napisem „Tego drzewa już w przyszłym roku nie będzie”, uświadamiając rozmiary zaplanowanej „czystki”.
– Ludzie zrozumieli, że tutaj powstanie pustynia. My zaś mieliśmy przekonanie, że nasza akcja ma wymiar nie tylko estetyczny, ale ekologiczny i globalny, służy ochronie klimatu. Szkoda tylko, że podczas prac modernizacyjnych systemy korzeniowe drzew zostały poważnie uszkodzone. Przez zabetonowanie części Rynku została ograniczona retencja wody, dlatego te drzewa trochę cierpią. Głupio było kierować się modą na betonozę, zwłaszcza jeśli ona nie wnosiła nic mądrego do życia. Myśmy powiedzieli „nie”. Teraz przyjeżdżają do nas nawet dziennikarze i pytają, jak wam się udało obronić ten Rynek – mówi Mariusz Stodolski z Alwerni, jeden z głównych organizatorów batalii o obronę zielonego Rynku w Alwerni.
Ostatnie dwie dekady pokazały, że likwidacja zieleni na rynkach na rzecz ich betonowania to był zły pomysł. Na szczęście kształtowanie przestrzeni publicznych pomału wraca do natury.
Retencja wodna
Przechwytywanie większej ilości wody – również przez tereny zielone, zbiorniki, niecki czy oczka wodne, zamiast odprowadzanie jej prosto do mających ograniczoną wydolność studzienek kanalizacyjnych.
Betonoza
Termin „betonoza”, rozumiany jako zastępowanie miejskiej zieleni nadmierną ilością betonowych powierzchni, został rozpowszechniony przez Jana Mencwela, działacza społecznego, autora książki „Betonoza. Jak się niszczy polskie miasta”, wydanej w 2020 r.
Efekt cieplarniany
To naturalne i korzystne zjawisko, polegające – mówiąc w uproszczeniu – na zatrzymywaniu ciepła przez atmosferę. Inaczej mielibyśmy niekończącą się epokę lodowcową. Niestety, działalność człowieka (m.in. nadmierna emisja dwutlenku węgla) potęguje efekt cieplarniany i wtedy mówimy o globalnym ociepleniu i niebezpiecznych zmianach klimatu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS