Mój dziadek, (1891-1986), który mieszkał jako dziecko przy ulicy Sobieskiego, tam, gdzie był dom „Bratniej Pomocy”, mówił do mnie: „pamiętam księdza jak siedział na schodach „Bratni”. Wspomnienie ukochanego dziadka to także myślenie o Stojałowskim w Jaworznie.
Księdza imieniny, to święto Stanisława Kostki, a zatem jest listopadowym solenizantem. Stanisław Kostka święto liturgiczne obchodzi 13 listopada.
Stojąc przy jego grobie pomyślałam ileż on się napracował w imię dbałości o pamięć: przypominanie o chlubnych dla Ojczyzny rocznicach. Wyczekiwał niepodległej Polski aktywnie organizując patriotyczne pielgrzymki. Pisał, jaka ma być Polska, pytał kiedy będzie.
A kłopotów mu nie brakowało. Np. rok 1891. Odsiedział dziesięć dni aresztu za to, że nawoływał chłopów do licznego uczestnictwa w obchodzie złożenia prochów Adama Mickiewicza na Wawelu. Dekretem konsystorza lwowskiego zakazano mu działalności społecznej. Zmartwień miał też bez liku: ukrywanie się przed żandarmami, wielokrotna konfiskata gazetek, wymuszone przeniesienie drukarni do słowackiej Czacy, procesy sądowe, oczekiwanie wezwania znów do aresztu („może przyjść wezwanie za parę miesięcy, ale też może i za kilka dni” – pisze w liście). Procesy i więzienie w Krakowie, Cieszynie.
Otuchy mu dodawali ufni wobec niego chłopi i robotnicy, ci najwierniejsi. W liście pisze: „W dniu świętego Stanisława było u mnie ośmioro Ślązaków; jedna spośród nich, pielgrzymka, (znaczy to: uczestniczka pielgrzymki) wypowiedziała mi prosty a serdeczny wierszyk. Naniosły mi kur, ciast, szynki itd. W środku stołu postawiły gołąbka z zieloną gałązką i białą kartką z życzeniami. Ja tylko wina kupiłem i tak wśród tych serc życzliwych upłynął mi dzień, bo dopiero wieczorem się rozjechali. Poczciwi ci ludziska niczym i nikomu nie dają się odstraszyć i ze swoimi „wielebnymi panami” formalne bitwy staczają, gdy ci im mówią: „nie wdawajcie się z tym księdzem, co w kryminale siedział i jeszcze tam pójdzie” – a skutek z tego wręcz przeciwny, bo oni tym serdeczniej się garną i po prostu opiekują się mną i wszystkimi mymi potrzebami. Tymczasem „wielebnym panom” wypadła też w sam dzień św. Stanisława broń z ręki, którą przeciw mnie wojowali. Dostałem bowiem już urzędowy dokument od [lwowskiego] biskupa Morawskiego, w którym uznając mnie za swojego diecezjanina, daje urlop do końca 1892. Moi Ślązacy oczywiście wielce temu ucieszeni i triumfują, że ich też prawda wygrała”.
W tym roku wybrałam się do grobu księdza z jelenianką Angeliką Woźniak. W kolejne pokolenie niech wrasta pamięć o księdzu i tradycja składania kwiatów na jego grobu. To ważne. Uporządkowałyśmy płytę, położyłyśmy kwiaty. Zapłonęły znicze.
Na grobie była już wiązanka z Bielska-Białej. Tak jest co roku: Jaworzno i Bielsko-Biała. Opowiedziałam Angelice, jak jeleniacy szukali u księdza wsparcia przeciw krzywdzie i bezprawiu. Pisali listy: np. Piotr Smalcerz, Piotr Hacuś, Regina Dyląg, Józef Żurawik, Feliksa Helbin, Stanisław Księżarczyk, Wincenty Siodłak, Stanisław Kosyrz . Ksiądz do nich przyjeżdżał. Założyli w Jeleniu „Bratnią Pomoc”. Członkowie założyciele to: Jan Banasik zwany Borowiec, Błażej Banasik zwany Rzepak, Jan Banasik po Adamie, Sebastian Kosyrz, Karol Mitkowski, Wojciech Proksa, Walenty Palka, Franciszek Chezner, Jan Dyląg, Maciej Jochymczyk, Józef Helbin, Wincenty Siodłak. Zebranie założycielskie odbyło się w domu pod numerem 89, u Marianny Siodłakowej. Prezesem został Jan Wierzbik, zastępcą Jan Oska, sekretarzem Błażej Banasik, a jego zastępcą Sebastian Kosyrz.
Na imieniny mieszkańcy Jelenia przysyłali księdzu życzenia: „Oby Ci Bóg dał resztę Twego dobroczynnego życia przeżyć spokojnie i wesoło za te trudy dotąd poniesione i umieścił Cię kiedyś po śmierci w pięknym rajskim ogrodzie w wiecznej szczęśliwości. Tego Ci życzą wierni abonenci. Jan Wierzbik, Fr[anciszek] Kempka, Ant[oni] Domagała, Józef Banasik, Błażej Dyląg, Sebastian Kosyrz, Marcin Barańczyk, Teofil Mzyk”.
W roku 2011 pracowałam w bibliotece w Jeleniu, w sam raz na świętowanie setnej rocznicy śmierci księdza. Przypomniałam jeleniakom sięgając do archiwalnych dokumentów, kto z ich przodków wspierał księdza. Wspaniała pani Małgorzata Sojka, kwiaciarka przygotowała wieniec dla Stojałowkiego, wieniec był okazały, bo jeleniacy chcieli mieć swój wkład. Zawieźliśmy kwiaty na grób księdza.
Kto z Państwa będzie na cmentarzu Rakowickim i zechce stanąć przy grobie księdza łatwo go odnajdzie.
Trzeba iść od bramy prosto napotykamy, na ścieżce grób Matejki, mijamy, dalej prosto idziemy, na ścieżce stoi grób Daszyńskiego, stajemy i kierujemy się w lewo. I już jest: nasz ksiądz Stojałowski.
Barbara Sikora
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS