Strażak i radny z Radomyśla Wielkiego, Andrzej Jarosz, na stoku w Zakopanem uratował życie kobiecie!
Andrzej Jarosz, radny miejski reprezentujący mieszkańców Radomyśla Wielkiego, naczelnik tutejszego OSP, wykazał się nie lada hartem ducha i przytomnością umysłu, ratując kobietę, która wjechała pod sanie ciągnięte przez dwa konie.
Cała sytuacja miała miejsce w ubiegły czwartek, 23 stycznia, na Pardałówce, jednej z części Zakopanego. Wypadek wydarzył się w pobliżu ul. Podhalańskiej. Kobieta zjeżdżała na dmuchanym kole i wjechała prosto pod sanie. Na miejsce przyjechała karetka pogotowia i patrol policji. Według doniesień “Tygodnika Podhalańskiego” kobieta nie odniosła poważniejszych obrażeń.
– Kobieta, zjeżdżając z górki na dmuchanym pontonie, nie wyhamowała i wjechała wprost pod parę koni zaprzęgniętych do sań, gdyż właśnie zaczynał się kulig – relacjonuje Andrzej Jarosz. – Została przeciągnięta ok. 15 m. Zrzuciłem plecak na śnieg i pobiegłem do niej. Najpierw zostałem sam, ludzie poodwracali się, gdy zobaczyli krew na śniegu. Gdy kobieta leżała w pozycji bocznej, zadzwoniłem na 112 i opisałem sytuację, zostałem przekierowany do pogotowia w Zakopanem, opisałem wszystkie urazy, jakie zlokalizowałem, podałem adres, który odczytałem na tabliczce najbliższego domu. Udzielałem tej kobiecie wsparcia psychicznego do przyjazdu zespołu ratownictwa i patrolu policji – relacjonuje Andrzej Jarosz. – Ale nie czuję się żadnym bohaterem – zastrzega.
Wydarzenie z Zakopanego potwierdza jednak to, co wszyscy w Radomyślu dobrze wiedzą.
– Andrzej Jarosz to strażak z krwi i kości! – potwierdza Józef Rybiński, burmistrz Radomyśla Wielkiego. – Oprócz tego, że jest radnym i członkiem OSP, to również wielkim społecznikiem. Nie ma uroczystości, nie ma imprezy, żeby jako członek straży – i nie tylko – nie brał w niej udziału. Razem z żoną są wszędzie. Są w zarządzie osiedla, szkole, pierwsi do pomocy w organizowaniu różnych wydarzeń. Jestem z niego bardzo zadowolony, jest to piękna postać, jeśli chodzi o działalność strażacką i włączanie się w życie społeczne – dodaje.
To zdanie podzielają również koledzy z jednostki. – Zawsze jest pomocny, możemy na niego liczyć, stara się każdego wspierać – twierdzą. – Jesteśmy dumni z naszego kolegi, który nie pozostał obojętny i jako jedyny zareagował w obliczu nieszczęścia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS