Mieszkająca w Izraelu Maja Hawłasewicz wróciła do Polski we wtorek. Jest jedną z osób, którym udało się wyjechać z zaatakowanego przez Hamas Izraela na pokładzie samolotów wysłanych przez polski rząd. Jak mówiła w TOK FM, od sobotniego świtu praktycznie dwa dni spędziła w schronie. Szybko podjęła decyzję o wyjeździe, ale bilety na loty, które się odbywały, znikały błyskawicznie. Do tego szybko zostały zawieszone loty bezpośrednie z Izraela do Polski.
O tym, że jest organizowana ewakuacja obywateli Polski, dowiedziała się z instagramowej strony Instytutu Polskiego w Tel Awiwie. – Wysłałam maila do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, próbowałam kontaktować się z polską ambasadą. Ale zupełnie bezskutecznie. Szczerze mówiąc o lotach (z Polski) dowiedziałam się z flight trackera – relacjonowała. Gościni audycji “TOK 360” nie kryła emocji, wspominając to, co ją spotkało. – To jest dość emocjonalna kwestia, szczególnie w kontekście przeżyć, po spędzeniu kilku dni od ataku w Izraelu… Proszę sobie wyobrazić stres związany z tą ewakuacją – mówiła.
To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty “taniej na zawsze”. Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>
Hawłasiewicz w środę zobaczyła w telewizji wystąpienie premiera Morawieckiego dotyczące ewakuacji. – Mówił o tym, jak fantastycznie została zorganizowana akcja, jak wysłali Herkulesy. Mną wstrząsnęło, bo to jest hipokryzja absolutnie niesłychana! To naprawdę fajnie wygląda w mediach, te Herkulesy naprawdę fajnie wyglądają w mediach… – oceniła. I opowiedziała, jak cała sytuacja wyglądała “od wewnątrz”. Podkreśliła, że cała grupa osób, które mieszkają w Izraelu, była “kompletnie zdezinformowana”. – Nikt nie odbierał. Jestem w Polsce, a nie dostałam żadnej wiadomości od MSZ-tu ani ambasady. Uważam, że jak organizuje się ewakuację, to zatrudnia się przynajmniej cztery osoby, które są w stanie odpisywać na maile. Ale tego się nie pokazuje dobrze w mediach – powiedziała rozmówczyni Adama Ozgi.
Polka o ewakuacji z Izraela. Dużo gorzkich słów
Kiedy gościni TOK FM zobaczyła, że do Izraela lecą samoloty z Polski, po prostu ruszyła na lotnisko. – Na lotnisku nikt absolutnie nie miał pojęcia, gdzie są samoloty, stanowiska check-in, kto się tym zajmuje. Nie było żadnej informacji – wspominała. Dodała, że już przy wejściu na lotnisko można było zobaczyć ludzi m.in. ze Szwajcarii, Austrii, którzy mieli na sobie specjalne kamizelki, byli widoczni i “wyłapywali ludzi”, którzy chcieli lecieć do tych krajów. – A polskiej ambasady nie ma, po godzinie odnalazłam miejsce, gdzie jest i okazało się, że byłam pierwszą osobą. (która pojawiła się ws. ewakuacji). Pierwszy samolot już odleciał, więc pytam, jak to wygląda, jaka jest procedura. A pani mówi, że zaraz będzie ktoś z konsulatu i jest jakaś lista, będą nami kierować. Okazało się, że jedynymi grupami, które wiedziały o ewakuacji, były wycieczki pielgrzymów – relacjonowała.
Sama zaczęła wpisywać na listę rezerwową – na lot ewakuacyjny – Polaków i Polki, których zna i wie, że chcą wrócić do Polski. – Zaczęliśmy się samodzielnie organizować. Każda osoba, która przyjeżdżała na lotnisku, starała się wpisać jak najwięcej osób. To nie była praca, którą wykonała ambasada, to inicjatywa ludzi, którzy w stresie i strachu pod atakiem rakiet próbują wyjechać z Izraela – mówiła.
Maja Hawłasewicz podkreśliła, że dziękuje za to, że do ewakuacji doszło. – Oczywiste jest to, że pierwsze powinny odlecieć wycieczki ludzi, którzy nie mają w Izraelu żadnej bazy, mieszkania. Ale nadal nie ma informacji dla kilkudziesięciu osób. Jestem w grupie na Whatsappie, to około 150 osób, część z nich nadal została w Izraelu, krążą w dezinformacji. Więc jeszcze raz: Herkulesy fajnie wyglądają w telewizji i “fajnie” słyszeć pana premiera Morawieckiego, który mówi – sparafrazuję jego słowa, że bardzo dziękuje wojskowym (biorącym udział w akcji ewakuacji) i współczuje ich matkom i żonom, które się stresują i płaczą… Tych panów było może trzech-czterech i nie byli w żadnej stresującej sytuacji, byli jedynymi żołnierzami nie z Izraela, którzy byli w tym czasie na lotnisku. A co było fatalne? Organizacja biurowa i administracyjna – podsumowała.
– Czy planuje pani wrócić do Izraela? – zapytał na koniec rozmowy Adam Ozga. – Ja tam mieszkam, tam jest całe moje życie i praca, więc mam nadzieje, że tak. I mam nadzieję, że szybko – odpowiedziała jego rozmówczyni.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS