Onet donosi, że polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie działa, a jego szef, Zbigniew Rau, zamiast skupiać się na prowadzeniu i kreowaniu polskiej polityki zagranicznej, skupia się na kampanii wyborczej. Zdaniem byłego ambasadora RP na Łotwie i w Armenii, “MSZ to Ministerstwo Spraw Zbędnych, a ministerstwo jest wydmuszką”.
Gość TOK FM ocenił, że “minister Rau jest w ogóle niewidoczny, ale też nie ma nic do roboty”. Sprawy europejskie wyprowadzono z MSZ-u, a 60 proc. problematyki zagranicznej dotyczy UE. Sprawami amerykańskimi zajmuje się prezydent, sprawy bezpieczeństwa zostały rozparcelowane między Ministerstwo Obrony Narodowej a kancelarię prezydenta. – Wobec tego, co zostaje? Stosunki z Fidżi. Tylko to jest trochę mało, ale nawet i w tej dziedzinie MSZ nie wykazuje się specjalnie, ponieważ w ministerstwie dokonano niemądrych czystek i wprowadzono reformy instytucjonalne, które doprowadziły do tego, że dominują tam pracownicy zupełnie innych resortów, tzw. dwuetatowcy – mówił Jerzy Marek Nowakowski. Dyplomata dodał, że “ambasador jest synekurą, a nie prawdziwym ambasadorem, a cała polska polityka zagraniczna jest zepchnięta na margines i jest częścią propagandowej machiny rządzących”.
To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty “taniej na zawsze”. Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>
Polska antyniemiecka propaganda
Zbigniew Rau udzielił wywiadu tygodnikowi “Sieci”, w którym powiedział, że “po ataku Rosji na Ukrainę Polska swoim przykładem i działaniami skłoniła sojuszników do działania. Niemcy do dziś nie mogą przeboleć, że musiały się dostosować do linii zaproponowanej przez Polskę”. “Dlatego zapadła tam decyzja, aby zredukować polską siłę oddziaływania i doprowadzić do zmiany rządów w naszym kraju i rozbić współpracę polsko-ukraińską” – mówił szef polskiej dyplomacji.
– Nie wiem, czy minister Rau w to wierzy, jeżeli wierzy to bardzo niedobrze – komentował Jerzy Marek Nowakowski. Dyplomata przypomniał, że Niemcy są naszym głównym sojusznikiem w NATO i w Unii Europejskiej, a wymiana handlowa pomiędzy naszymi krajami jest półtora raza większa od handlu między Indiami i Chinami. – Robimy sobie wroga z najważniejszego partnera. Tylko po co – zastanawiał się gość TOK FM. – Teraz kolejnym wrogiem nagle stała się Ukraina. Jedno i drugie jest wyłącznie funkcją propagandy, a nie realnej polityki – komentował historyk.
Zdaniem byłego ambasadora, Polska jest nie tylko wielkim rynkiem handlowym, ale też buforem pomiędzy Niemcami a niestabilnym obszarem na Wschodzie. – Byliby nienormalni, gdyby chcieli Polskę osłabić. Oczywiście Niemcy chcą mieć wpływ na politykę europejską, mają czasami takie zadęcie imperialne, z którym można się spierać i kłócić – tłumaczył Nowakowski i podkreślił, że Niemcy “nie operują kategoriami obrazy czy wdzięczności tylko interesem”. – A interes niemiecki jest taki, żeby Polska była silna, żeby Polska nie była krajem rozbijackim – mówił były ambasador, nawiązując do krytycznych głosów, że Polska rozbija solidarność europejską.
– Niemcy nie są wrogiem Polski – powtórzył Nowakowski i zauważył, że “jeżeli będzie niestabilnie na wschodzie, to do Polski nie przyjdzie inwestor”. – I taką politykę realizują wobec Polski Niemcy. Uzyskały pozycję najpotężniejszego kraju Europy po tym, gdy Polska weszła do UE i NATO, kiedy z kraju pogranicznego stały się krajem centrum Europy. Wobec tego osłabianie Polski i wypychanie z Unii Europejskiej jest wbrew interesom niemieckim, ale jest interesie partyjnym Prawa i Sprawiedliwości – podsumował gość Karoliny Lewickiej.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS