Wiceminister sprawiedliwości Janusz Kowalski, który przyjechał do Radomia, by poprzeć Roberta Bąkiewicza – kandydata do Sejmu z listy PiS w okręgu radomskim, który znany jest m.in. jako organizator Marszu Niepodległości. Tam przedstawiciel rządu Mateusza Morawieckiego wygłosił dość kontrowersyjną tezę.
Chodzi o artykuł 197 Kodeksu wyborczego, który obecnie zwalnia komitety wyborcze mniejszości narodowych z konieczności zdobycia 5-procentowego progu poparcia w skali całego kraju. “Mam nadzieję, że jeszcze na pierwszym posiedzeniu regularnego Sejmu uda nam się przekonać wszystkich do tego, żeby art. 197 dla bezpieczeństwa Rzeczpospolitej Polskiej usunąć” – powiedział Kowalski. Zauważył, że w Polsce “powinna być przyjęta taka zasada, jaka funkcjonuje w całej UE: nie ma zwolnień z progów wyborczych dla mniejszości narodowej”.
Według polityka Suwerennej Polski, posłowie mniejszości narodowych powinni dostawać się do Sejmu z list dużych partii. “Nie jest żadną tajemnicą, że za kilka lat może pojawić się również duża presja na powstanie partii ukraińskiej w Polsce” – zaznaczył Kowalski. “Jeżeli stałoby się tak, że dwóch, trzech czy czterech posłów ukraińskich miałoby decydować o polskim bezpieczeństwie, to ostatnie wydarzenia pokazują, jak bardzo jest to ryzykowne” – dodał wiceminister.
Podobnego zdania był Bąkiewicz. “Ostatnie wydarzenia dotyczące mocnego zgrzytu w polityce polsko-ukraińskiej świadczą o tym, że mniejszość ukraińska, która jest w tej chwili w Polsce, może również stanowić pewien element osłabiania polskiej pozycji na arenie międzynarodowej” – powiedział Bąkiewicz.
W ocenie obydwu polityków, dowodem na rozbieżności pomiędzy interesem Polski i mniejszości może być głosowanie z października 2021 r., gdy poseł na Sejm Mniejszości Niemieckiej Ryszard Galla głosował przeciwko budowaniu zapory na granicy polsko-białoruskiej i nie poparł wniosku o reparacje Niemiec wobec Polski.
Podobne stanowisko starający się o reelekcję poseł Kowalski przedstawiał pod koniec września na konferencji prasowej w Opolu. Do wypowiedzi polityka Suwerennej Polski odniósł się wówczas Rafał Bartek, lider Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce.
“Mam wrażenie, że poseł Kowalski od jakiegoś czasu działa na zasadzie zdartej płyty. Nie usłyszeliśmy niczego nowego. Posła irytuje w ogóle język niemiecki. (…) Nasz poseł, nasi reprezentanci w parlamencie są osobami niezależnymi i decyzje zawsze będą podejmowane niezależnie, mając na uwadze interes państwa i regionu. Mówienie o tym, że jeden poseł stanowi zagrożenie dla Polski pokazuje, że demokracja w oczach rządzącej partii i posła Kowalskiego jest słaba” – powiedział Bartek.
Autorka: Ilona Pecka
ilp/ mir/
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS