Mówi “cieszymy się”, bo razem z Piotrem Kusykiem, radnym miasta Lubartów patrzą oboje z satysfakcją na kończącą się budowę kładki, w której powstaniu aktywnie uczestniczyli. Wsparli mieszkańców, którzy od lat bezskutecznie starali się połączyć swoje osiedle z resztą miasta.
– Czuliśmy się trochę jak w getcie. U nas na osiedlu, ani sklepu, ani żadnych usług, szkoły czy przedszkola. Żeby dość do miasta, trzeba było iść albo naokoło, przez ulicę Klonową albo Lipową, będzie ze dwa kilometry, a przecież nie każdy ma młode nogi – opowiada Wiesław Jóźwicki, mieszkaniec ul. Chrobrego.
Co bardziej odważniejsi próbowali przechodzić przez tory kolejowe, które biegną w tym miejscu. Jak mówi jeden z mieszkańców, gdyby spojrzeć na Google Maps, to widać ścieżki, które wydeptali ludzie, próbując tędy przejść. Ale była to niebezpieczna droga, bo nie dość, że przez tory, to jeszcze w tym miejscu są one wygięte w łuk i jadący pociąg pojawiał się niemal w ostatniej chwili.
Sytuacja dodatkowo skomplikowała się, gdy rozpoczęto remont magistrali łączącej Lublin z Warszawą i pociągi skierowano objazdem właśnie przez Lubartów. Piotr Kusyk twierdzi, że dziennie przejeżdżało w tym miejscu ponad 40 pociągów, nie dało się przejść bezpiecznie.
– No wtedy już nie wytrzymaliśmy. Czuliśmy się, jakbyśmy mieszkali na końcu świata, a nie w Lubartowie. Dookoła daleko, przez tory niebezpiecznie. Byliśmy zdesperowani, niektórzy z nas zachęcali do blokady, inni mówili, zaprośmy redaktor Jaworowicz, w niej ostatnia nadzieja – mówi Wiesław Jóźwicki.
Na szczęście, obyło się bez takich akcji. Kiedy rozgoryczeni mieszkańcy, po kolejnej bezskutecznej interwencji u burmistrza Lubartowa (- to nie jest teren miasta, jego właścicielem jest kolej, dlatego nic nie możemy zrobić w tej sprawie – usłyszeli w magistracie) przyszli do siedziby starostwa powiatowego w Lubartowie usłyszeli, że jest światełko w tunelu.
– Słyszeliśmy, że pani starosta jest osobą otwartą na problemy ludzi, stara się im pomóc. Nie mieliśmy nic do stracenia, chodziło przecież o nasze bezpieczeństwo i uzyskanie komunikacji z resztą miasta – mówią mieszkańcy osiedla Królów Polskich.
I tak się stało. Starosta Ewa Zybała obiecała wsparcie w tej niełatwej sprawie. Niełatwej, bo faktycznie właścicielem terenu było PKP PLK, a sama inwestycja musiała kosztować. A decyzji o inwestycji i pieniędzy nie było.
– Znałam ten problem z którym przyszli do mnie mieszkańcy. I chociaż jego załatwienie nie jest w gestii powiatu, postanowiłam pomóc, jak tylko potrafię. Zaczęliśmy z Piotrem wydeptywać ścieżki gdzie tylko się dało. Wspierał nas Zygmunt Osiak. Na początek PKP, potem jeździliśmy szukać wsparcia i pieniędzy u posłów i ministrów, aż do wizyt w Urzędzie Marszałkowskim w Lublinie – mówi Ewa Zybała.
Mieszkańcy potwierdzają te słowa: – Czuliśmy od początku, że pani starosta chce nam naprawdę pomóc i rozumie nasz problem. Wsadzali nas do samochodu i jeździliśmy razem do dyrekcji kolei na Okopowej w Lublinie z pielgrzymką po pieniądze na inwestycje – śmieje się p. Wiesław.
Wielomiesięczne zabiegi przyniosły powodzenie. Inwestycję udało się wpisać w plany PKP, trochę pieniędzy dorzucił też lubelski marszałek Jarosław Stawiarski. Projekt o nazwie rewitalizacja kładki dla pieszych kosztował w sumie ok. 8 mln złotych. Prace idą szybko. Zaczęły się przed wakacjami, wkrótce otwarcie tak oczekiwanej inwestycji.
– Już nie możemy się doczekać, liczę dni do otwarcia. Wreszcie będzie normalnie, szybko, wygodnie i co najważniejsze, bezpieczne – mówi mieszkanka osiedla, która mija nas na rowerze.
Ewa Zybała i Piotr Kusyk z uśmiechem spoglądają na postęp prac. Inwestycja kosztowało sporo, ale trzeba przyznać wygląda imponująca. Kładkę, a właściwie wiszący most nad torami, widać z oddali. Szeroka, z udogodnieniami dla osób z niepełnosprawnością, dogodna także dla rowerzystów.
– Lubartów się rozwija, osiedle za torami, Królów Polskich jest zabudowane w ok. 30 procentach, są więc wolne grunty pod budowę. Brak komunikacji z tymi terenami przeszkadzał niewątpliwie w podejmowaniu decyzji o inwestycjach – mówi Piotr Kusyk.
Stojąca obok Ewa Zybała snuje już kolejne plany: – Ech, ja już bym chodziła za pieniędzmi na małą obwodnicą dla Lubartowa. Mamy przecież jedyną, wiecznie zakorkowaną, drogę prowadzącą przez centrum miasta. A tu, można by wzdłuż torów, ulicą Sienkiewicza, na razie tylko na mapach, wytyczyć i budować drogę, która skutecznie odciążyłaby ruch w centrum miasta.
– Bardzo dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do realizacji tej inwestycji. Oficjalne otwarcie kładki ma nastąpić w październiku, a my już teraz serdecznie zapraszamy wszystkich mieszkańców Lubartowa na to wydarzenie – podkreśliła Ewa Zybała
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS