Zenek Martyniuk to dzisiaj najsłynniejsze nazwisko, jeśli mowa o polskiej muzyce disco polo. Śpiewał już w pod koniec lat 80., kiedy utworzył kultowy zespół “Akcent”. Dwa lata później kapela wydała swój pierwszy krążek i w lata 90. weszła z przytupem. To wtedy pojawiły się takie przeboje jak “Królowa nocy” czy “Życie to są chwilę”.
Dziś Zenek w dalszym ciągu cieszy się niesłabnącą popularnością. Przez publicznego nadawcę zapraszany jest na liczne koncerty, a w sobotę gościł na “Roztańczonym PGE Narodowy” w Warszawie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śpiew w DNA
Śpiew przyszła gwiazda disco polo miała mieć w DNA. Zaraz narodzinach, gdy nie było pewności czy Zenek przeżyje, dziadek Mikołaj wypowiedzieć miał prorocze słowa:
– Tak strasznie krzyczy, że chyba nie przeżyje… A jak nie umrze, to będzie z niego piosenkarz albo śpiewak.
Jak się okazuje, w domu Martyniuków niemal każdy miał muzyczny dryg.
– Mama, odkąd pamiętam, podśpiewywała, tata grał na harmonijce ustnej, dziadek śpiewał, babcia też śpiewała, brała nawet udział w różnych przeglądach. Śpiewanie chyba naprawdę mam w genach – wspominał Zenek po latach.
“Przekopałem pół strychu”
Martyniuk z muzyką był związany od najmłodszych lat. Ani na krok nie rozstawał się ulubioną gitarą. Instrument był prezentem od dziadka Mikołaja, kibicującego jego muzycznej pasji. Ukochany dziadek nie doczekał jednak dnia, w którym Zenek stał się prawdziwą gwiazdą. Przeszkodziła mu w tym tragiczna śmierć.
Gwiazdor jednym z wywiadów wspominał, że dopóki jego oceny w szkole były przyzwoite, mógł bez reszty oddawać się swojemu zamiłowaniu. Gdy jednak nie spełniały oczekiwań rodziców, o graniu i śpiewaniu mógł co najwyżej pomarzyć.
– W ostatnim roku podstawówki trochę opuściłem się w nauce, więc mama mnie ukarała. Schowała mi gitarę. Przekopałem pół strychu, który był wyłożony sianem, zanim w końcu ją znalazłem – wyznał Martyniuk.
Jego muzyczny debiut miał miejsce w kościele w Bielsku Podlaskim, do którego rodzina Zenka uczęszczała w każdą niedzielę. Młody Martyniuk zagrał i zaśpiewał wówczas utwór “Liczę na ciebie Ojcze”. Swoim wykonaniem wzruszył wszystkich do łez i został nagrodzony głośnymi owacjami.
O jego interpretacjach piosenek Anny German do dziś krążą legendy po jego rodzinnej wsi na Podlasiu. W pamięć zapadło zwłaszcza jego wykonanie “Tańczących Eurydyk”, kiedy stał na krześle przed lokalną pocztą.
Gośćmi najnowszego odcinka “Clickbaitu” są Kamila Urzędowska (pięknie malowana Jagna z “Chłopów”) oraz Jan Kidawa-Błoński (reżyser sequela kultowej “Różyczki”). Na tapet wzięliśmy też: “Kosa”, “Horror Story”, “Imago”, “Freestyle”, “Święto ognia” i “Tyle co nic”, czyli najciekawsze filmy 48. festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS