A A+ A++

Wsiadamy do łódki, aby popłynąć w krótki rejs rzeką Łyną. Za sterem wita nas kapitan Stanisław Andrzej, który snuje opowieść swojego życia. – Co mnie tu przywiodło? Książka. Droga z Krakowa przez Gdynię na ziemie odzyskane była kręta, naznaczona II wojną światową, a potem utratą ojca. Mój tato, przedwojenny nauczyciel, miał kolekcję 500 książek. Ukryliśmy je podczas wojny na strychu. Po jego śmierci w 1947 roku zacząłem odkrywać te skarby. A wśród nich ten jeden, który odmienił moje życie. Wtedy nie wiedziałem, że trzymam w ręku zakazany owoc, rzecz “ściśle tajną” wśród prominentnych Niemców i niewydawaną do 1958 roku. Niemcom nie spodobały się opisy ich rodaków, a mnie zafascynowały opisy przyrody i dzikich nieodkrytych miejsc. Podziałały na moją wyobraźnię. Gdy więc poznałem dziewczynę z Warmii, długo się nie zastanawiałem – opowiada pan Stanisław. 

– To była podwójna fascynacja, miłość, potem przywiązanie. Znad morza przeprowadziłem się tutaj i ruszyłem swoimi tropami. Kiedy to było? 50 lat temu. Z małżonką spędziłem 45 lat, cztery lata temu zmarła. Nie potrafię i nie chcę ruszyć gdzieś dalej – mówi nam kapitan. Czy trafiliśmy do miasta dobrego życia? Pan Stanisław nie ma wątpliwości. Jego życie na pewno takie było. – Mógłbym mieszkać w Krakowie, bo mam tam dużą rodzinę, ale ten ruch, samochody, ten pośpiech. A tutaj jest bajka. Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie ma korków. Też się zdarzają, ale trwają krótko, pomiędzy godz. 15-16, kiedy ludzie kończą pracę, a potem jest spokojnie – zapewnia. 

Stanisław AndrzejStanisław Andrzej Urszula Abucewicz / TOK FM

Powrót do przedwojennej tradycji 

Lidzbark Warmiński to niewielka, niemal 15 tys. miejscowość leżąca na Warmii, która należy do sieci miast dobrego życia Cittaslow. Jej symbolem jest ślimak, który na muszli dźwiga miejskie domy. W Lidzbarku pomarańczowego ślimaka znajdziemy na Bulwarze nad Łyną. Będziemy mogli tutaj przywitać się z Mikołajem Kopernikiem, sprawdzić, ile wzrostu tak naprawdę miał Napoleon Bonaparte czy posłuchać grającego jazzowe utwory drzewka. Lidzbark Warmiński od kilkunastu lat podejmuje starania o wznowienie tradycji uzdrowiskowej w mieście. Przed II wojną światową do Luftkurortu Heiselberg tłumnie przyjeżdżali kuracjusze z Niemiec.

– Prawdziwy rozkwit ruchu turystycznego w dawnym Heilsbergu przypadł na lata 20-30 ubiegłego wieku. Lidzbark Warmiński działał już pod szyldem uzdrowiska – powstawały tu pensjonaty, restauracje i hotele. Towarzystwo Upiększania Miasta dbało o wizerunek i estetykę. Budowano ścieżki spacerowe, wydawano przewodniki. Do miasta można było dostać się w łatwy i wygodny sposób, dzięki kolei. Lidzbark był miastem sanatoryjnym wykorzystującym niezwykłe walory przyrodnicze oraz doskonałą jakość powietrza – mówi w rozmowie z tokfm.pl Izabela Treutle, regionalistka, przewodniczka i animatorka kultury.

Izabela Treutle w stroju warmiackimIzabela Treutle w stroju warmiackim Archiwum prywatne Izabeli Treutle

Wolno, cicho, mało, dokładnie i aktywnie

Czy turyści, gdy Lidzbark Warmiński za najprawdopodobniej za rok zostanie uzdrowiskiem, nie zadepczą uliczek, po których niegdyś chodził Ignacy Krasicki czy Mikołaj Kopernik? Czy mieszkańcy nie obawiają się, że to urokliwe miasteczko przypominać będzie Sopot, w którym w sezonie spacer słynnym deptakiem, popularnie zwanym Monciakiem, jest prawdziwym wyzwaniem?

Kościół Św. Apostołów Piotra i Pawła i Świętego Michała ArchaniołaKościół Św. Apostołów Piotra i Pawła i Świętego Michała Archanioła Urszula Abucewicz / TOK FM

– Kiedy w ubiegłym stuleciu we Włoszech w 1999 roku rodził się ruch Cittaslow, był wyrazem buntu przeciwko pierwszemu McDonaldowi w Rzymie, przeciwko równaniu wszystkiego w dół, międzynarodowej unifikacji. Okazało się, że mamy również małe miasteczka, których styl, sposób i jakość życia jest też warte zachowania. Nie wszyscy chcemy być Nowym Jorkiem – mówił nam Jacek Kostka, prezes stowarzyszenia Polskie Miasta Cittaslow, burmistrz miasta Górowo Iławeckie. 

Zamek Biskupów WarmińskichZamek Biskupów Warmińskich Urszula Abucewicz / TOK FM

Cittàslow znaczy dosłownie: “powolne miasto”, to sieć miast dobrego życia, które rozwijają się zgodnie z zasadami: wolno, cicho, mało, dokładnie i aktywnie, w przeciwieństwie do tzw. twardej turystyki wyznającej zasady: masowo, szybko, głośno, dużo, powierzchownie. Miasta te stawiają na ochronę środowiska naturalnego, promocję tradycyjnych lokalnych produktów oraz dążenie do poprawy jakości życia.

– Samochód to zbędny luksus, bo czas tutaj zwalnia, a my nie mamy potrzeby, żeby się spieszyć. Niektórzy pewnie myślą, że skoro nasze miasto jest slow, Cittaslow – to wszystko toczy się zbyt wolno. Nic bardziej mylnego. W Lidzbarku Warmińskim żyję, nie biegnąc nie wiadomo gdzie, tylko robię to świadomie – mówiła mi Izabela Treutle, regionalistka, przewodniczka i animatorka kultury. 

– Oczywiście, mieszkając w małych miejscowościach jak Górowo Iławeckie czy Lidzbark Warmiński auto jest niezbędne, ale nie po to, żeby poruszać się po mieście. Szybciej jest pójść gdzieś pieszo, niż wyciągnąć auto z garażu. Żeby wydostać się z tych naszych małych miast, do których nie dociera kolej, gdzie autobusów jest za mało, samochód jest niezbędny – dopowiada Jacek Kostka, prezes stowarzyszenia Polskie Miasta Cittaslow.

Bulwar nad ŁynąBulwar nad Łyną Urszula Abucewicz / TOK FM

Cittaslow zakłada, że “podstawą łagodnej turystyki jest harmonia między potrzebami turystów, środowiska naturalnego i lokalnych społeczności, a formami jej realizacji, jak: turystyka studyjna, kulturowa, kulturalna, ekologiczna, rowerowa czy industrialna”. Czy więc uzdrowisko, które już wkrótce ma zostać otwarte, nie zakłóci życia w niespiesznym tempie?

– Żyje mi się tutaj spokojnie, ale i bezpiecznie. Wszyscy się tutaj znamy – słyszę od Tomka, który kilka lat temu przeprowadził się do Lidzbarka. Przyjechał za żoną, tutaj dostał pracę i tutaj wychowują wspólnie dwóch chłopców.

W Lidzbarku Warmińskim Mikołaj Kopernik stworzył komentarzyk do swojej teorii heliocentrycznejW Lidzbarku Warmińskim Mikołaj Kopernik stworzył komentarzyk do swojej teorii heliocentrycznej Urszula Abucewicz / TOK FM

Żyje się tu spokojnie, ale czy to wystarczy?

– Mieszkałam w wielkim mieście i powiem szczerze, że za nic bym tam nie wróciła. Od 1985 roku mieszkam w Lidzbarku Warmińskim na stałe. Mówi się, że to tereny popegeerowskie, gdzie żyje patologia, a panie chodzą na szczaw. Faktycznie. Może jesteśmy wychowane na tym szczawiu, ale powiem szczerze: potrafimy go zrobić. Niektórzy nawet tego nie potrafią – mówi zadziornie pani Ania. – Wykorzystujemy naturę taką, jaka jest. Wiemy, jak korzystać z uroków tego miasta i okolicznych lasów – dodaje. 

Tomek, Iza, Bożena i pani Ania są w komfortowej sytuacji. Mają tutaj pracę, rodzinę, przyjaciół. A co z młodymi ludźmi, którzy w niewielkiej miejscowości nie mają perspektyw na dobrą pracę, rozwój zawodowy, godziwe warunki do założenia rodziny? Hania nie ukrywa, że po skończeniu studiów pracy będzie szukała już poza rodzinnym miastem. Czy tu wróci? Mówi mi, że jeśli już, to dopiero na starość. Nie tylko ona zresztą planuje opuścić swoje rodzinne miasto. Podobne plany mają i Marta, i Agnieszka. Bożena, która ma dwoje dzieci na studiach, chciałaby, żeby mogły tu wrócić i wykorzystywać swoje wyuczone kwalifikacje. Ale nie każdy może mieć tyle szczęścia, żeby tak jak żona pana Stanisława, od razu po studiach dostać pracę w zawodzie. Dlatego pani Ania, Bożena, Hania, Marta i Agnieszka wiążą spore nadzieje z budową uzdrowiska w mieście.

O zamku w Lidzbarku Warmińskim mówi się, że to Wawel PółnocyO zamku w Lidzbarku Warmińskim mówi się, że to Wawel Północy Urszula Abucewicz

– Po co ludzie mają wyjeżdżać za granicę i tam wydawać pieniądze, jeśli mogą zostawiać je w naszym kraju? Mamy co pokazać, mamy naprawdę piękne miejsca. Zawsze się mówi o tej Warmii, że to takie zapomniane tereny – słyszę od pani Ani. – Jeszcze niedawno ludzie zatrzymywali się na chwilę i jechali dalej, a teraz zaczynają to miasto odkrywać i naprawdę są pod dużym wrażeniem. A dla mieszkańców to zawsze zastrzyk gotówki – zauważa.

Termy warmińskieTermy warmińskie Urszula Abucewicz / TOK FM

Najazdu turystów nie obawia się też Hania. – Miasto musi przecież zarabiać. Jeśli nie będą przyjeżdżać, to dla kogo by były te wszystkie inwestycje? – zastanawia się 23-latka. – Dobrze, że miasto rozwija turystykę zdrowotną. Będzie praca, możliwości rozwoju – wymienia.

– Infrastruktura uzdrowiskowa ma służyć nie tylko kuracjuszom, ale także mieszkańcom. Jeżeli mamy dobrze żyć, to fajnie móc spędzać wolny czas w miłym otoczeniu – mówi mi Jacek Kostka, prezes stowarzyszenia Polskie Miasta Cittaslow.

Oranżeria KulturyOranżeria Kultury Urszula Abucewicz / TOK FM

“Turysta z Krupówek raczej do nas nie przyjedzie”

Kostka tłumaczy, że decyzja o ubieganie się o status uzdrowiska w mieście niesie też pewne ograniczenia, jeśli chodzi o rozwój gospodarczy. – Każde miasto, które decyduje się podjąć tę drogę, rezygnując z czegoś, zyskuje coś innego. W tym wypadku myślę, że decyzja Lidzbarka była bardzo świadoma. Niewątpliwie, jeśli na jednej stronie wagi położymy ciężki przemysł z kominami, a po drugiej stronie uzdrowisko – to uzdrowisko jest wartością miasta Cittaslow – zapewnia burmistrz miasta Górowo Iławeckie. 

– W postulacie Cittaslow chodzi o to, żeby żyć jak najlepiej i uzdrowisko z takim założeniem nie konkuruje, bo przecież hołduje takim samym wartościom. Dbałość o zdrowie, gościnność, turystę. Nie znaczy to, że miasta powolnego życia nie mają się rozwijać. Wręcz przeciwnie. Tu się ma dziać, z korzyścią dla mieszkańców i turystów. Z wykorzystaniem najnowszych technologii, z przełamywaniem barier i architektonicznych, i społecznych. Z kultywowaniem gościnności i tradycji – tłumaczy Katarzyna Radulewicz z Referatu Promocji i Współpracy w Urzędzie Miasta Lidzbarka Warmińskiego.

Widok z wieży zamkowejWidok z wieży zamkowej Urszula Abucewicz / TOK FM

Lokalne władze w rozwijaniu turystyki zdrowotnej pokładają dużą nadzieję. – Nie chcemy rozwijać dużego przemysłu. Liczymy, że turystyka zdrowotna przyniesie nam dochód, a dla mieszkańców miejsca pracy. Poza tym powstanie sporo usług skierowanych do pensjonariuszy korzystających z uzdrowiska. Myślę, że turystyka masowa nam nie grozi, bo do uzdrowiska przyjedzie inny typ turysty. To nie turysta z Krupówek, tylko osoba, która przyjeżdża podreperować zdrowie i potrzebuje spokoju, dobrej jakości życia – zapewnia Radulewicz. – Pewnie mieszkańcy będą narzekać, że jest więcej ludzi, samochodów, że może jest troszkę drożej, ale ostatecznie korzyści dla miasta i jego mieszkańców będzie znacznie więcej – zauważa. 

Tężnie SolankoweTężnie Solankowe Urszula Abucewicz / TOK FM

Wyzwanie dla mieszkańców

Pani Ania też nie ma wątpliwości, że “jak jest więcej turystów, to jest więcej pieniędzy”. – Jak są pieniądze, to jest praca. Nie trzeba wyjeżdżać za pracą za granicę czy do większych miast. Borykamy się tutaj z dużym bezrobociem – mówi. Choć mimo wszystko jest pewna obaw. – Gdy powstawał hotel, to też słyszeliśmy, że będzie praca dla młodych, a kończyło się na tym, że popracowali kilka miesięcy i do widzenia. Skąd to wiem? Wiele osób skarży się na dużą rotację. Czy z pracą w innych nowych obiektach w naszym mieście będzie podobnie? – zastanawia się moja rozmówczyni.

A praca to też ważne założenie ruchu Cittàslow. Wprawdzie mowa jest o slow work, czyli dostosowaniu obowiązków zawodowych do własnego, indywidualnego tempa pracy, niemniej ciągła gonitwa za tym, żeby związać koniec z końcem skutecznie może odebrać zadowolenie z życia w “mieście dobrego życia”.

Widok z wieży zamkowej Urszula Abucewicz / TOK FM

Na pewno nowa dzielnica w mieście będzie sporym wyzwaniem. I na ten aspekt zwraca uwagę Izabela Treutle. – Uzdrowisko to rozwój infrastruktury, obecność wyspecjalizowanej kadry medycznej, ale także wyzwanie dla mieszkańców. Zapewne uzdrowisko nie zmieni radykalnie charakteru miasta jako członka Cittaslow, ale z pewnością będzie wymagało elastyczności, chociażby w organizacji czasu wolnego kuracjuszy, zaproponowania ciekawej oferty kulturalnej i turystycznej oraz dostosowania się do innych potrzeb. Powszechnie wiadomo także, że aktywność gospodarcza mieszkańców takich gmin jest mocno ograniczona i ukierunkowana głównie na te dziedziny, które nie kolidują z funkcjami uzdrowiskowymi – mówi mi animatorka kultury.

– Czy czuję, że żyję w dobrym mieście? Pewnie, że tak. Właściwie wszyscy się znamy. To jest oczywiście luksus, ale i pewien dyskomfort. Myślę, że nie do przecenienia jest poczucie bezpieczeństwa. Czujemy się bezpiecznie w małych społecznościach. Naprawdę w małych miasteczkach żyje się lepiej. Życie smakuje bardziej intensywnie – mówi na do widzenia pan Stanisław.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułStanPolityki.pl: tracking poparcia partii politycznych (29 września)
Następny artykułŚwietlana przyszłość przed 20-latką. “Jedna z najpiękniejszych”