Ekipa Kamila Kuzery w końcu wygrała w delegacji. Błyskawiczne szybkie ataki zrobiły robotę. W taki sposób Korona zdobyła trzy bramki. Goście przerwali serię czterech meczów bez zwycięstwa na wyjeździe, na którą składały się trzy porażki i remis. Gracze Stali popełniali proste błędy i zasłużenie przegrali pierwszy raz przy Solskiego od 3 marca.
Mielecki zespół najlepiej w tym sezonie wygląda, kiedy piłkarze Kamila Kieresia nie silą się na długie przetrzymywanie piłki i żmudne budowanie akcji. Kontry w wykonaniu trójki: Maciej Domański, Koki Hinokio i Ilia Szkurin były już zabójczo groźne dla kilku drużyn w trakcie obecnych rozgrywek. Z takim stylem gry nie poradziły sobie chociażby Śląsk Wrocław (3:1), Radomiak (2:0) czy Zagłębie Lubin (4:2). Dziś Stal miała optyczną przewagę i oddała aż 23 strzały (w tym 10 celnych), ale na niewiele się to zdało, bo Korona zagrała tak, jak zazwyczaj robią to mielczanie. Goście wyprowadzili trzy kontry i strzelili trzy gole.
Stal – Korona 2:3. Błąd młodzieżowca
Przyjezdni popisali się świetną skutecznością, bo w całym meczu oddali cztery celne strzały. Wszystko zaczął Jewgienij Szykawka, który początkowo miał zasiąść na ławce rezerwowych. Tylko kontuzja Adriana Dalmaou z rozgrzewki sprawiła, że Białorusin wskoczył do składu. Napastnik wykończył świetną akcję, którą napędził Martin Remacle. Belg posłał świetne podanie na skrzydło do Nono, a ten znakomicie zacentrował na głowę Szykawki.
Stal wznowiła grę od środka i chwilowe zaćmienie musiał mieć Łukasz Gerstenstein. Młodzieżowiec Stali dosłownie oddał piłkę Mateuszowi Czyżyckiemu, a ten po chwili podał prostopadle do Remacle’a. Kolejna akcja i gol. Belgijski pomocnik pewnym strzałem podwyższył prowadzenie.
Pomocna dłoń Trojaka
Później niby Stali przeważała. Niby Hinokio strzelał z dystansu, a Domański próbował coś wykreować. Niewiele jednak wychodziło. Przed przerwą gospodarzom starał się pomóc Miłosz Trojak, który w pewnym sensie wyciągnął go nich pomocną dłoń. Kapitan Korony zagrał piłkę ręką w sytuacji, w której Domański był przy linii końcowej i zacentrował z zerowego kąta. Bezsensowne pomysł, żeby w ogóle blokować to zagranie. Nic z tego by nie było, a zrobił się zasłużony karny. Wykorzystał go Getinger.
Po zmianie stron jedna z nielicznych kontr Korony dała kolejnego gola. 21-letni Jakub Konstantyn odsadził beznadziejnego Marco Ehmanna i zrobiło się 3:1. W samej końcówce rozpaczliwe wrzutki Stali przyniosły jeszcze dla nich drugiego gola, ale na więcej nie starczyło czasu.
Błąd w tej ostatniej sytuacji popełnił Xavier Dziekoński, który niepotrzebnie wychodził na przedpole. Wcześniej bramkarz Korony przynajmniej kilka razy świetnie interweniował na linii, odbijając między innymi groźny strzał Hinokio. Na pewno 19-latek jest jednym z architektów tego zwycięstwa.
Kiereś musi szukać planu B
Z kolei Stal nie miała za bardzo pomysłu na to, co zrobić, kiedy słabszy dzień ma Szkurin. Brakowało jego dynamicznych wejść i wklejania się w linie obrony Korony, żeby uniknąć spalonego. W pojedynku białoruskich napastników dziś lepszy i przede wszystkim skuteczniejszy był Szykawka.
Prowadzenie gry, kiedy ma się do dyspozycji w zasadzie tylko Domańskiego i Hinokio (tej dwójce może pasować takie granie) było dość karkołomnym pomysłem. Kamil Kiereś musi popracować na jakimś planem B, kiedy nie idzie. Z kolei Korona trenera Kuzery sprytnie ukryła swoje deficyty i wyeksponowała atuty. Na ciekawego gościa w ofensywie wyrasta zwłaszcza Remacle, który brał udział przy dwóch golach, a przecież już w ostatnim meczu z Widzewem (1:1) pokazał, że ma spore możliwości.
Stal przegrała u siebie pierwszy raz od dziewięciu spotkań, zaliczając od ostatniej porażki z Piastem (0:2 z 3 marca) cztery remisy i pięć zwycięstw. Korona tym triumfem wygrzebała się – przynajmniej na na ten moment – ze strefy spadkowej. To dopiero druga wygrana kielczan w tym sezonie. Dla nich to może być ważne przełamanie.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
Fot. Newspix
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS