Chociaż w trakcie dwóch poprzednich rund przewaga Bagnaii w tabeli została znacznie uszczuplona, mistrz świata przed weekendem w Indiach miał w zapasie jeszcze 36 punktów.
Jednak Bagnaia nie ukończył niedzielnego wyścigu, a jego dwaj najgroźniejsi rywale w walce o główne trofeum: Marco Bezzecchi i Jorge Martin zajęli dwa pierwsze miejsce. Przewaga lidera sezonu zmalała więc do 13 punktów nad Martinem i 44 nad Bezzecchim. Do końca kampanii pozostało siedem weekendów.
Bagnaia przyznał, że musiał mocno naciskać, by chociaż dać sobie szansę walki z wymienioną dwójką. Przyznał także, iż zaryzykował biorąc na przód twardą mieszankę. Na pośredniej nie czuł się bowiem komfortowo.
– Cisnąłem – stwierdził Bagnaia. – Podjęliśmy ryzyko ścigania się na twardej oponie. Nie wiem czemu, ale wszystkim innym Ducati lepiej pasowała pośrednia mieszanka. Mnie nie. Na pośredniej miałem trochę problemów i blokowałem koło.
– Były też kłopoty na hamowaniach. Do tamtego momentu wszystko szło w miarę nieźle. Czułem się dobrze. Byłem na limicie, a kiedy jesteś na granicy, takie rzeczy mogą się zdarzyć. Jednak to była jedyna możliwość, aby z nimi walczyć. Bezzecchi był dziś nie do pokonania. Ale byłem w walce z Jorge. Jednak gdy go wyprzedziłem, nie zwiększyłem znacząco tempa. Było podobne. Jak tylko tył „wrócił” z poślizgu, pociągnął przód i straciłem panowanie.
– Nie jestem zadowolony. To nie powinno mi się zdarzyć. Walczę o mistrzostwo. To błąd, którego teraz nie mogę popełniać.
Bagnaia narzekał w Indiach na problemy z hamowaniem. Wierzy jednak, że zespół upora się z tym przed decydującą fazą sezonu. Włoch przyznał też, że to Martin jest obecnie w „gazie”.
– Wierzę, że zespół rozwiąże problemy. Nie martwię się, a oni mają moje 100-procentowe poparcie. Doskonale wiem, że się z tym uporają i hamowanie ponownie będzie naszą najmocniejszą stroną.
– Na pewno nie będzie łatwo. Jorge nabrał rozpędu, ale dzisiaj finiszował 8 sekund za Bezzecchim. Bezzecchi więc był dla niego za silny i dla nas generalnie też. Chcę wrócić na swoją pozycję, czyli pierwszą. W Austrii finiszowaliśmy bardzo mocno.
– W Barcelonie walczyliśmy z Aprilią, a drugie Ducati było daleko z tyłu. W Misano zdarzyło się jednak coś dziwnego. Moje domowe grand prix, ale nie czułem się tak dobrze jak zwykle.
– Całkowicie wspieram swój zespół. Rozwiążemy problem, ponieważ nigdy się nie poddajemy.
Francesco Bagnaia, Ducati Team after the crash
Photo by: Gold and Goose / Motorsport Images
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS