– Marzyłam o igrzyskach wiele, wiele lat i super, że udało się to teraz spełnić. Teraz trzeba dużo i ciężko pracować, żeby tam pojechać – mówi Agnieszka Korneluk, która w ostatnim, decydującym o awansie na igrzyska, meczu kwalifikacji olimpijskich w Łodzi z Włoszkami wygranym 3:1 (15:25, 26:24, 25:23, 25:21) zdobyła dziewięć punktów – pięć atakiem i cztery blokiem. Była trzecią najlepiej punktującą z Polek po Magdalenie Stysiak i Martynie Łukasik.
Polki “zachowały to, co najlepsze na najtrudniejszych przeciwników” w walce o igrzyska
– Wierzyłyśmy w ten awans od samego początku. Emocje rosły w trakcie tego turnieju, a poprzeczka szła coraz wyżej wraz z kolejnymi rywalami. Fajnie, że zachowałyśmy to, co najlepsze na tych najtrudniejszych przeciwników – opisuje Korneluk.
– W tym turnieju miałyśmy słabe momenty, walczyłyśmy trochę same ze sobą. Dlatego to jeszcze bardziej cieszy: że potrafiłyśmy wychodzić z tych trudnych chwil. Niósł nas doping kibiców w Atlas Arenie, to był nasz siódmy zawodnik – wskazuje środkowa kadry.
Korneluk: Kluczowy moment? Końcówka drugiego seta dała nam impuls
Meczu z Włoszkami Polki nie rozpoczęły jednak najlepiej, bo jedyny przegrany set przytrafił im się na otwarcie spotkania. – Wiedziałyśmy, że mają nas dobrze rozpisane, bardzo dobrze broniły, ale tego mogłyśmy się spodziewać. To wysoki zespół, który świetnie gra systemem blok-obrona. Musiałyśmy przetrwać ich dobrą grę i samemu się nie poddawać – tłumaczy Agnieszka Korneluk.
Gdzie według niej upatrywać kluczowego momentu meczu? – Końcówka drugiego seta dała nam impuls. Pokazała, że potrafimy i jesteśmy w stanie wygrać. Złamałyśmy Włoszki. Pierwszego seta wygrały wyraźnie, ale potem nie było im już tak łatwo – uważa Korneluk.
Za Polkami maraton. Teraz mogą odetchnąć. “Niewyobrażalny wysiłek”
Środkowa zauważa, jak trudne było rozegranie dla Polek tak intensywnego turnieju po długim i wyczerpującym sezonie reprezentacyjnym. – Siedem meczów w dziewięć dni na tym turnieju plus mistrzostwa Europy i Liga Narodów to niewyobrażalny wysiłek. Tych meczów z sezonu na sezon dochodzi, robi się coraz więcej. W tym sezonie nie miałyśmy wolnego tygodnia, może pełne trzy-cztery dni. W takiej sytuacji ciało daje znak, że potrzebuje odpoczynku – zaznacza siatkarka. Na szczęście teraz może się tym awansem nacieszyć w spokoju.
Co prawda, wszystkie zawodniczki już niedługo czeka powrót do klubów i przygotowania do sezonu ligowego, ale po takim maratonie nawet kilka dni będzie dla nich bardzo cenne. Zwłaszcza z tą wspaniałą świadomością, że bilet do Paryża mają już zagwarantowany i mogą wyczekiwać przyszłego roku, a w nim walki o miejsce w składzie, po czym rywalizacji na igrzyskach – pierwszy raz po 16 latach przerwy dla polskiej kadry.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS