A A+ A++


Zobacz wideo

“Kos” przez samych twórców nazywany jest westernem kościuszkowskim. To opowieść, w której ukazana w sposób absurdalny i groteskowy przemoc przeplata się z czarnym humorem. Akcja toczy się w 1794 r., gdy generał Tadeusz Kościuszko wraca do kraju w towarzystwie swojego przyjaciela, ocalonego z niewoli Domingo, by zmobilizować szlachtę i chłopów do udziału w powstaniu przeciwko Rosjanom. Jednak generał jest już na celowniku rosyjskiego rotmistrza Dunina, który ściga go z listem gończym.

Podczas sobotniej gali zamknięcia Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych, która odbyła się w gdyńskim Teatrze Muzycznym, do twórców obrazu powędrowały Złote Lwy, a także nagrody za drugoplanową rolę męską (Robert Więckiewicz), charakteryzację (Aneta Brzozowska) i montaż (Piotr Kmiecik). Jak podkreślił przewodniczący jury konkursu głównego Filip Bajon, “Kos” to “film kompletny, który spełnił się w całości, który opowiada niezwykle trudną historię – również naszego kraju w XVII-XVIII wieku”. – Ten film mnie się zrymował z “Panem Tadeuszem”. To jest dalekie zrymowanie, ale nastrój tego filmu jest zupełnie inny. On się rymuje z naszą współczesnością. Opowiada również o naszej współczesności, a znamy ją, bo czasami żyć się odechciewa. Nasi protoplaści w XVIII wieku przewagę mieli nad nami taką, że mieli Kościuszkę – stwierdził.

Odbierając statuetkę Maślona zwrócił uwagę, że po wybuchu wojny w Ukrainie “Kos” stał się dla niego obrazem o czymś zupełnie innym, niż początkowo mu się wydawało. – Jak oglądałem go ostatnio w kontekście tej potwornej nienawiści, która spotyka naszą koleżankę Agnieszkę Holland, to pomyślałem, że ten film jest chyba najbardziej o tym, jak my bardzo nie umiemy we wspólnotę, szacunek dla siebie, dla instytucji, dla osoby – wspomniał.

Dodał, że prawdziwe kino, o które chciałby walczyć, “to kino, które się odsłania, dzieli się tym, co osobiste, delikatne, kruche”. – Jestem osobą wierzącą, chociaż nie jestem chrześcijaninem. Ale jest taka jedna interpretacja chrześcijaństwa, która jest mi bardzo bliska. W tej interpretacji, kiedy Jezus umiera na krzyżu, to umiera Bóg. I cały sens Dobrej Nowiny polega na tym, że Bóg będzie tam, gdzie będzie miłość między wami. Chciałem powiedzieć, że w tym, co oglądamy ostatnio, nie widzę miłości. Wiem, że nie ma na pewno Boga w tej pogardzie i nienawiści. Mam nadzieję, że może to się niebawem zmieni – podkreślił reżyser.

Nawiązania do sytuacji wokół filmu “Zielona granica” i słowa solidarności z jego twórczynią Agnieszki Holland padały tego wieczoru ze sceny jeszcze wielokrotnie.

Srebrne Lwy dla “Imago” Olgi Chajdas

Srebrnymi Lwami doceniono post-punkowy dramat psychologiczny “Imago” Olgi Chajdas. To opowieść o artystce trójmiejskiej sceny alternatywnej końca lat 80., która żyje na własnych zasadach. Kobieta próbuje zbudować więź ze swoją emocjonalnie poblokowaną mamą. – Chciałam zadedykować ten film naszym mamom, matkom transformacji – i tej wczorajszej i tej, która się dzieje dzisiaj. Za to, że w swojej słabości, dały nam siłę i wrażliwość do tego, żeby rozpoznawać, gdzie ta wolność jest. A wolności nie byłoby bez wyboru, więc chodźmy na wybory – zaapelowała Chajdas.

Główną rolę w “Imago” – inspirowaną życiem własnej mamy, wokalistki post-punkowego zespołu Pancerne Rowery Eli “Malwiny” Góry – zagrała Lena Góra. Występ zapewnił jej statuetkę za najlepszą pierwszoplanową rolę kobiecą. Jurorzy nagrodzili również twórcę muzyki do tego filmu Andrzeja Smolika.

Po pięć statuetek trafiło do ekip “Doppelgängera. Sobowtóra” Jana Holoubka i “Tyle co nic” Grzegorza Dębowskiego. Pierwszy tytuł okazał się bezkonkurencyjny w kategoriach najlepsza reżyseria, kostiumy (Weronika Orlińska), scenografia (Marek Warszewski), drugoplanowa rola męska (Tomasz Schuchardt) oraz zdjęcia (Bartłomiej Kaczmarek). Drugi  zgarnął nagrody za debiut reżyserski lub drugi film, drugoplanową rolę kobiecą (Agnieszka Kwietniewska), główną rolę męską (Artur Paczesny), scenariusz (Grzegorz Dębowski). Wyróżniono go ponadto Złotym Pazurem w kategorii inne spojrzenie.

Wymieniani wśród faworytów konkursu głównego “Chłopi” Doroty Kobieli-Welchman i Hugh Welchmana otrzymali ostatecznie dwie nagrody – publiczności i specjalną. – Nasze filmy są trudne do zdefiniowania. Bardzo dziękujemy, że wymyślono dla nas specjalną kategorię. To był bardzo trudny film do realizacji. Zrobiliśmy go razem ze 125 malarzami z krajów takich jak Polska, Serbia, Litwa i Ukraina. Ta nagroda pokazuje, że są oni wyjątkowi” – powiedział Hugh Welchman.

Najlepszą debiutującą aktorką została Paulina Pytlak, która w “Święcie ognia” Kingi Dębskiej zagrała dwudziestolatkę chorą na porażenie mózgowe. Rola charyzmatycznej sąsiadki dziewczyny w tej historii przyniosła nagrodę za rolę drugoplanową Kindze Preis. – Przy okazji tego filmu mogłam poznać wyjątkowe osoby. Najbardziej radosne, promienne, które dziękują za każdy przeżyty dzień. To są ludzie chorzy na porażenie mózgowe. Chciałabym, żebyśmy tego tematu nie odfajkowali tak jak wielu innych, tylko naprawdę się postarali, żeby ci ludzie mogli skończyć nie tylko szkołę podstawową, ale zdać maturę, pójść na studia, spełniać – tak jak my – swoje marzenia, mieć poczucie wolności – zaznaczyła Preis.

Platynowe Lwy dla Allana Starskiego

W trakcie uroczystości Platynowe Lwy za całokształt twórczości odebrał scenograf Allan Starski. Artysta ma na swoim koncie m.in. Oscara za scenografię do “Listy Schindlera” Stevena Spielberga, Polskie Nagrody Filmowe Orły za “Pana Tadeusza” Andrzeja Wajdy, “Pokłosie” Władysława Pasikowskiego i “Pianistę” Romana Polańskiego. Współpracował również m.in. z Krzysztofem Kieślowskim, Markiem Kondratem i Agnieszką Holland.

Tego wieczoru poznaliśmy też zwycięzcę konkursu filmów mikrobudżetowych, w którym prezentowano tytuły wyprodukowane z Programu Operacyjnego Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Jury – w którym znaleźli się reżyser Jan P. Matuszyński (przewodniczący), producent Krzysztof Terej oraz filmoznawczyni i scenarzystka Kaja Krawczyk-Wnuk – przyznało statuetkę Klaudiuszowi Chrostowskiemu za “Ultima Thule”. Wyróżnienie otrzymał Piotr Biedroń za “W nich cała nadzieja”.

W konkursie filmów krótkometrażowych najlepszy okazał się obraz “Warszawa, Holandia” w reż. Ming-Wei Chiang. Tytuły w tej sekcji ocenili producentka Agnieszka Dziedzic (przewodnicząca jury), aktorka i reżyserka Olga Bołądź oraz reżyser i scenarzysta Michał Szcześniak.

48. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni trwał od 18 do 23 września

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJak dbać o borówkę amerykańską? O tym ważnym zabiegu musisz pamiętać
Następny artykułDębica uczciła bohaterów Polski Podziemnej – Serwis informacyjny Miasta Dębica