W niedzielę na lubelskim torze odbędzie się pierwsza odsłona finałowego starcia o drużynowe mistrzostwo Polski. Broniący tytułu żużlowcy Platinum Motoru podejmą bardzo osłabioną Betard Spartę Wrocław.
W przedsezonowych prognozach fachowcy więcej szans na zdobycie złota dawali raczej wrocławianom, którzy na papierze mieli mocniejszy i bardziej wyrównany skład. Żużlowe życie pisze jednak swój scenariusz, a w nim trzeba uwzględnić defekty, zerwanie taśmy, upadki i kontuzje, a nawet ich plagę. Właśnie z tym ostatnim problemem zmagają się teraz wrocławianie. Z powodu urazów wypadło im ze składu dwóch kluczowych zawodników – wcześniej kontuzji ręki doznał Tai Woffinden, a w rewanżowym meczu półfinałowym z Apatorem Toruń dołączył do niego Maciej Janowski. Były indywidualny wicemistrz świata w poniedziałek przeszedł operację nogi. Doszedł do nich jeszcze Charles Wright, który w tym samym spotkaniu mocno się potłukł. Tak więc cała trójka w Lublinie nie pojedzie. Co ciekawe, Janowski uległ kontuzji już w drugim swoim wyścigu, a Wright w trzecim, ale torunianie tego nie wykorzystali, choć mieli olbrzymią szansę na wjechanie do finału, bo w pierwszym meczu zremisowali u siebie 45:45. We Wrocławiu polegli jednak 39:51, a olbrzymi udział w tym zwycięstwie miała para juniorów Bartłomiej Kowalski i Kevin Małkiewicz. Pierwszy z nich przywiózł 11 punktów, a drugi zakończył mecz z dorobkiem 7+2. Niemniej przed meczem w Lublinie zespół trenera Betardu Sparty Dariusza Śledzia – doskonale znanego zresztą na Lubelszczyźnie i z racji jazdy w Motorze, a potem prowadzenia Koziołków – znalazł się w bardzo trudnej sytuacji.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS