Incel – nowe słowo, które zaczyna robić sporą “karierę”. Głównie za sprawą szukających sensacji mediów, które chętnie przedstawiają takich ludzi w przewrotnie atrakcyjnych, mrocznych barwach. To właśnie oni mieliby być “samotnymi wilkami”, chłopakami w kapturach na głowach, którzy w mroku własnego pokoju walczą jako hakerzy z całym wirtualnym światem, a ten prawdziwy atakują, wchodząc z karabinem do szkoły i strzelając do swoich koleżanek, bo nie chciały się z nimi umawiać na randki.
Rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Sama nazwa pochodzi od angielskich słów involuntary celibacy – niechciany celibat. A określa się nią rosnącą grupę młodych mężczyzn, którzy z różnych powodów: osobowościowych i psychologicznych, ale także ekonomicznych i społecznych, nie są w stanie zawierać związków romantycznych, prowadzą samotnicze życie, skupiając się na ironii wobec świata, która potrafi przerodzić się w prawdziwą wrogość. Tworzą zjadliwe, pełne czarnego humoru memy i zapadają się coraz bardziej w depresji i innych problemach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dwie polskie publicystki-feministki, Aleksandra Herzyk i Patrycja Wieczorkiewicz, przez wiele miesięcy badały to środowisko w Polsce, a wyniki tych analiz zawarły w reporterskiej książce “Przegryw”, wydanej właśnie przez oficynę W.A.B. W wywiadzie dla Wirtualnej Polski opowiadają kim są incele, czy trzeba się ich bać i jak im pomóc.
Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski: Czy incele są groźni, jak to często pokazują media?
Aleksandra Herzyk, artystka, publicystka: Groźni są przede wszystkim dla siebie. Media lubią pokazywać tę grupę w kontekście zagrożeń dla innych, ale na ogół pomijają to, jak osoby z tych przestrzeni krzywdzą same siebie – a takich przypadków jest zdecydowanie więcej. Wystarczy poczytać odpowiednie fora – można tam znaleźć o wiele więcej wpisów dotyczących własnych problemów psychicznych czy życiowych, niż tych o zemście na społeczeństwie. Tam o wiele częściej pojawia się temat samobójstwa, a nie zabójstwa.
Patrycja Wieczorkiewicz, dziennikarka, redaktorka: Co oczywiście nie oznacza, że nie może się wydarzyć coś bardzo dramatycznego, może nawet krwawego. Wiele wskazuje na to, że w tej grupie są osoby, choć w mniejszości, będące w ostatnim stadium radykalizacji. Te etapy zostały szczegółowo opisane w stworzonej dla specjalistów od zdrowia psychicznego książce “Understanding and Treating Incels”, na którą się powołujemy. Wśród czynników prowadzących do radykalizacji znajdują się m.in.: izolacja, samotność, brak więzi społecznych i wsparcia. Na forach zdarzają się wpisy gloryfikujące sprawców przemocy, choć bardzo często kwitowane są konstatacją, że “mnie nigdy nie byłoby na to stać, zostaje samobójstwo”. A samobójstwa facetów nikogo nie obchodzą. W Polsce popełniają je siedem razy częściej niż kobiety, przy czym pod względem skali samobójstw jesteśmy w europejskiej czołówce. I o tym się bardzo niewiele mówi, a jeszcze rzadziej w kontekście płci.
O jakich problemach piszą incele?
PW: O samotności, braku relacji społecznych – romantycznych i seksualnych, ale nie tylko, bo wielu tych chłopaków nie ma choćby jednego kolegi. Piszą o mieszkaniu z rodzicami, co dotyczy coraz większej grupy młodych dorosłych, głównie mężczyzn. Jednym z najczęściej poruszanych tematów są zaburzenia psychiczne, od depresji po schizofrenię paranoidalną. Doświadczenie gnębienia w szkole, wykluczenia rówieśniczego. Często kiepskie relacje z rodzicami – wielu wspomina, że byli raczej hodowani niż wychowywani, nie doświadczyli bliskości, czułości, zrozumienia. Jest też kwestia niskich zarobków, mieszkania na wsi, braku perspektyw. Prawdopodobieństwo, że chłopak będzie skazany na samotność, zwiększa brak wyższego wykształcenia, życie na wsi – a to szerszy problem, bo w Polsce dużo mniej młodych mężczyzn niż kobiet wyjeżdża do większych miejscowości i rozpoczyna studia. To zwalane jest często na ich rzekomy brak ambicji. W tzw. progresywnym środowisku przyjęło się myśleć, że jeśli jakiś problem dotyka głównie kobiet, to jest to problem społeczny i systemowy, a jeśli mężczyzn – sami są sobie winni.
Jakie jest podłoże problemów inceli i czemu skupiają się one akurat w tej grupie społecznej?
PW: To pochodna szerszych procesów społecznych, które dokonują się od dekad. O ile w ostatnich latach bardzo dużo mówi się o kobietach i ich prawach, za czym idzie znacząca zmiana wzorców kobiecości, o tyle wzorce męskości są prawie takie same jak sto lat temu. W rezultacie mężczyźni wciąż tkwią w toksycznym modelu z XIX w., który nijak nie przystaje do warunków i potrzeb współczesności.
Jaki to model?
PW: To model samca alfa – silnego, dominującego mężczyzny, pewnego siebie indywidualisty, który ze wszystkim radzi sobie sam i nie potrzebuje wsparcia. No i oczywiście nie płacze. Łączy się to z tym, dlaczego mężczyźni nie zaangażowali się w walkę z krzywdzącymi stereotypami na temat męskości – już samo przyznanie, że jest im z nimi ciężko, że sobie nie radzą, jest w naszej kulturze uznawane za niemęskie. Liz Plank w książce “Samiec alfa musi odejść” zawarła słuszną obserwację, że “bycie mężczyzną polega na nieprzegrywaniu w byciu mężczyzną”. A nasi bohaterowie czują, że przegrywają, bo z samcem alfa łączy ich bardzo niewiele. Chcieliby, żeby odszedł, ale nie wierzą, że to możliwe.
Jakie miejsce widzieliby dla siebie?
AH: Na pewno nie widzą się w roli samców alfa. Gardzą też postawą, o której mówią, że jest usłużna wobec kobiet – szarmanckość wobec nich, krytykowana też zresztą z innych powodów przez feministki, jest w tym środowisku oznaką poniżania samego siebie. Jeden z wymiarów tego problemu polega właśnie na tym, że tak naprawdę nie ma żadnego nowego modelu męskości, z którym mogliby się utożsamić i do którego dążyć.
Jak sobie radzą z tą sytuacją?
PW: Najłatwiej byłoby powiedzieć po prostu: nie radzą sobie. Owszem, często pojawia się temat terapii, ale mało kto pisze, że mu pomogła. Terapeuci nie wiedzą, jak pracować z osobami skrajnie samotnymi, wyizolowanymi, niemającymi żadnej sieci wsparcia. Sytuacja wielu tych chłopaków jest obiektywnie zła, to nie siedzi w ich głowie. Tu potrzebne są zmiany systemowe i kulturowe. Rozmawiałyśmy z osobami, którym terapeuci wprost mówili, że nie potrafią im pomóc, bo nie spotkali się wcześniej z takimi przypadkami. W dodatku takie osoby często trafiają na terapie grupowe, gdzie najczęściej omawia się zagadnienia związane z problemami w relacjach. A oni nie mają żadnych relacji, to przecież ich główny problem. Słysząc zwierzenia innych, dotyczące np. problemów z partnerkami czy partnerami, pogrążają się jeszcze bardziej w poczuciu beznadziei. To jest ogromne wyzwanie, przed którym stoją specjaliści od zdrowia psychicznego, ale też politycy.
Jak wygląda grupa inceli z politycznego punktu widzenia? Czy zgodnie z medialnym stereotypem można ją utożsamiać z wyborcami Konfederacji?
AH: Myślę, że w podobnym stopniu, co w ogóle młodych mężczyzn. Pod względem politycznym to grupa bardzo niespójna i różnorodna. Podczas naszych rozmów na potrzeby książki trafiłyśmy i na miłośników Konfederacji, i na komunistów, i na socjalistów, i na zwolenników szeroko pojmowanego centrum. W tym kręgu widać przede wszystkim mocno ironiczne nastawienie do wszystkich opcji politycznych bez wyjątku, silny dystans do partii, instytucji, organizacji. Konfederacja wychwala mityczną zaradność i przedsiębiorczość, wierzy, że “każdy jest kowalem swojego losu”. Osoby, które poznałyśmy, żyją głównie w małych miejscowościach, podlegają najróżniejszym wykluczeniom. To w większości nie są wojujący wolnościowcy. Niektórzy głosują na Konfederację, jasne, przy czym często robią to… na złość kobietom.
Czyli nie są to konserwatyści?
AH: Nie w takim sensie, jak się to powszechnie rozumie. Mają do tradycyjnych konserwatystów bardzo ironiczny stosunek – często nazywają ich “cuckserwatystami”, co jest połączeniem określeń “konserwatysta” i “cuckold”, czyli upokarzany rogacz. Polskim incelom co do zasady daleko też do Kościoła, tym prawicowym bliżej już chyba do memicznej odmiany alt-rightu, czyli nowoczesnej, ironicznej prawicy. To też środowisko, przynajmniej w Polsce, raczej ateistyczne.
PW: Oni nie chcą powrotu do twardego patriarchatu, ale nie wierzą, że faktyczna równość jest możliwa. W dużej mierze dlatego, że w incelosferze wmawia im się – robi to m.in. wielu patriarchalnych guru, dla których to świetny biznes – że role płciowe i relacje między płciami są warunkowane ewolucyjnie, co jest bzdurą. To też środowisko raczej ateistyczne. Wśród naszych bohaterów jest jeden katolik. Jeśli głosują na Konfederację to raczej pomimo, a nie ze względu na jej stosunek do religii i instytucji Kościoła.
Czy takim osobom można pomóc? Czy macie jakąś radę dla np. rodziców, czy znajomych inceli, którzy chcieliby wyciągnąć do nich rękę?
PW: Na pewno trzeba uważać, żeby nie powtarzać błędów, które pojawiają się bardzo często w historiach naszych bohaterów i znajdują się wśród źródeł ich trudnej sytuacji. Po pierwsze, nie można przerzucać na synów dawnych wzorców męskości. Nie mówić im rzeczy w stylu: “Nie maż się jak baba”, “Co z ciebie za facet?” itp. Trzeba wspierać, być obecnym emocjonalnie, dawać synom jak najwięcej ciepła, czułości, empatii, zrozumienia. To kieruję głównie do ojców – mnóstwo chłopaków, których doświadczenia opisałyśmy w książce, miało lub ma chłodnych, niedostępnych ojców, o ile nie odeszli, co też jest bardzo częste. Trzeba też obserwować, czy chłopak nie spędza całego wolnego czasu w pokoju, przed komputerem, nie nawiązując relacji. Zbudować zaufanie tak, by chciał opowiedzieć rodzicom o tym, co go boli, z czym ma trudność. A jeśli o tym powie, nie zbywać tego, a próbować zrozumieć i wesprzeć. Chłopcy nie są mniej wrażliwi, mniej delikatni od dziewczyn. To wychowanie i cała socjalizacja kastruje ich emocjonalnie, co prowadzi do mnóstwa problemów, nierzadko agresji.
Rozmawiał Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski
Książka “Przegryw” Aleksandry Herzyk i Patrycji Wieczorkiewicz ukazała się nakładem wyd. W.A.B.
GDZIE SZUKAĆ POMOCY?
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też TUTAJ.
W najnowszym odcinkupodcastu “Clickbait” wplątujemy się w “Ukrytą sieć”, wracamy do szokującego procesu “Depp kontra Heard” oraz ponownie zasiadamy do kanapkowej uczty w “The Bear”. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS