A A+ A++

Izraelskie ministerstwo obrony wystosowało prośbę do Joint Program Office – struktury zarządzającej programem F-35 – prośbę o zgodę na zakup kolejnych dwudziestu pięciu samolotów bojowych F-35I Adir. Realizacja transakcji sprawi, że docelowy rozmiar izraelskiej floty maszyn tego typu wzrośnie do siedemdziesięciu pięciu. Dostawy miałyby ruszyć w 2027 roku i byłyby realizowane w trzech partiach.

Izraelskie ministerstwo obrony zaaprobowało pozyskanie kolejnych Adirów już w lipcu tego roku. Zakup – wart około 3 miliardów dolarów – będzie finansowany ze środków pochodzących z amerykańskiej pomocy wojskowej dla Izraela. Złożenie podpisów na umowie powinno nastąpić w ciągu kilku miesięcy.

Izrael zamówił pierwszych dziewiętnaście F-35I – czyli F-35A zmodyfikowanych pod kątem lokalnych wymagań – w 2010 roku. Kolejną transzę czternastu maszyn zamówiono w 2015 roku, a ostatnią – licząca siedemnaście myśliwców – w 2016. Razem daje to pięćdziesiąt samolotów do wyposażenia dwóch eskadr liniowych.

Dostawy F-35I rozpoczęły się w grudniu 2016 roku. Pierwsze kilkanaście egzemplarzy reprezentowało „pospolity” standard F-35A, lecz w Izraelu wszystkie one klasyfikowane są jako F-35I i prędzej czy później zostaną poddane stosownym modyfikacjom. Dostawy powinny być zrealizowane do końca przyszłego roku.

Do tej pory Chel ha-Awir odebrało co najmniej trzydzieści dziewięć maszyn. Większość z nich jest zgrupowanych w 140. Eskadrze „Złoty Orzeł” i 116. Eskadrze „Lwy Południa”, stacjonujących w bazie Newatim na Negewie. Tam też ma siedzibę 117. Eskadra „Pierwsza Odrzutowa”, która jest jednostką przeszkolenia operacyjnego. Jeden egzemplarz (numer 924) stacjonuje w bazie Tel Nof na zachód od Jerozolimy. Jest on wykorzystywany przez 5601. Eskadrę „Manat”, czyli „Merkaz Nisuj Tisa” – Ośrodek Prób w Locie. 924 powstał na wyraźne życzenie Izraela, jest przystosowany do integracji krajowego uzbrojenia i wyposażenia. Pomarańczowo-niebieskie oznaczenia i insygnia eskadry oraz dobrze widoczne oznaczenia przynależności państwowej czynią go najbardziej kolorowym Lightningiem II na świecie.

Pogłoski o pierwszym zastosowaniu bojowym nowych samolotów pojawiły się w 2017 roku. W nocy z 12 na 13 stycznia bieżącego roku izraelskie lotnictwo dokonało nalotu na położone niedaleko Damaszku syryjskie lotnisko al-Mazza. Według niepotwierdzonych informacji jedyne dwa F-35I dostarczone do tamtej pory rzekomo zaatakowały znajdujące się na terenie bazy lotniczej magazyny, w których miały się znajdować systemy przeciwlotnicze Pancyr-S1, przeznaczone dla Hezbollahu.

Tamten nalot nie doczekał się potwierdzenia, a oficjalna informacja o użyciu bojowym F-35I nadeszła w maju 2018 roku, gdy dowódca Chel ha-Awir, generał dywizji Amikam Norkin, poinformował o ich lotach nad Syrią i Libanem. Na międzynarodowej konferencji generał przedstawił zdjęcia F-35I na Bejrutem. Izraelskie Adiry uczestniczyły ponadto dwukrotnie w misjach bojowych nad Syrią, gdzie przeprowadziły ataki w lutym oraz kwietniu.

– Latamy F-35 nad całym Bliskim Wschodem – powiedział Norkin. – Zaatakowaliśmy już dwa razy na różnych frontach. Nadal utrzymujemy swobodę działania w regionie. Działamy, aby przerwać i zapobiec [potencjalnym atakom], utrzymując jednocześnie sytuację poniżej progu wojny.

Dokładny zakres modyfikacji wprowadzonych w F-35I jest oczywiście tajny. Wiadomo jedynie, że obejmują one integrację izraelskiego systemu walki radioelektronicznej, a także izraelskiego uzbrojenia. Poza tym Izraelczycy nie stronią jednak od dłubania w innych komponentach maszyny. Eksperymentalny Adir z Tel Nofu był wykorzystywany do pracy nad zbudowaniem dodatkowych zbiorników paliwa dla F-35I.

Wbrew pozorom zagadnienie nie jest łatwe. Nie bez powodu F-35 w tej chwili nie przenoszą dodatkowych zbiorników paliwa. Po pierwsze sam zbiornik, a także belka, do której jest podczepiony, muszą mieć kształty minimalizujące skuteczną powierzchnię odbicia fal radarowych, aby zanadto nie pogarszać właściwości stealth. Kolejnym problemem jest to, że nawet po odrzuceniu pustego już zbiornika, a nawet belki, w skrzydle pozostaną odsłonięte niewielkie elementy mocujące i instalacji paliwowej, które nie są pokryte powłoką pochłaniającą fale radarowe. Gdy przeciwnik będzie stosował najnowocześniejsze radiolokatory, nawet tak niewielka odsłonięta powierzchnia może doprowadzić do wykrycia samolotu.

Drugą kwestią jest kompatybilność dodatkowych zbiorników z uzbrojeniem przenoszonym na zewnętrznych zaczepach w trybie beast mode, w którym nie liczy się niewykrywalność, ale jak największa siła rażenia. W fazie rozwoju F-35 Lockheed planował, że myśliwiec będzie kompatybilny ze standardowymi zbiornikami paliwa o pojemności 1816 litrów (480 galonów) stosowanymi na F/A-18. Badania w tunelu aerodynamicznym wykazały jednak, iż powietrze opływające zbiorniki paliwa może spowodować, że pocisk lub bomba uderzy w samolot. W toku kolejnych badań opracowano bezpieczniejszy zbiornik o pojemności 1740 litrów (460 galonów), ale ostatecznie on również nie wszedł do produkcji. Mimo to w skrzydłach pozostawiono końcówki instalacji paliwowej umożliwiające zastosowanie dodatkowych zbiorników paliwa w przyszłości.

Izrael chciałby wyposażyć swoje F-35 w dodatkowe zbiorniki paliwa o pojemności 2270 litrów (600 galonów) aby mieć większe możliwości atakowania celów położonych w tak zwanej trzeciej strefie. Pierwsza strefa obejmuje niewielkie cele położone najbliżej samego Izraela, na przykład obiekty należące do Hamasu. Druga strefa to poważniejsze cele znajdujące się na przykład w Libanie czy Syrii. Cele z trzeciej strefy leżą w państwach, które nie mają bezpośredniej granicy z Izraelem, na przykład w Iranie czy Iraku. Myśliwce z dodatkowymi zbiornikami paliwa mogłyby osiągać cele w dalszej odległości bez wykorzystania latających cystern.

I w tym wypadku atmosfera tajności nie pozwala stwierdzić, czy i jak zakończyły się te prace, ale z doniesień izraelskich mediów o zwiększeniu zasięgu tamtejszych F-35 można wyciągnąć wniosek, że odniesiono sukces. Co ciekawe, również w 1981 roku Izraelczycy byli pionierami w użyciu myśliwców F-16 w konfiguracji z dodatkowymi zbiornikami paliwa i bombami. Wcześniej Amerykanie uważali, że zrzut bomb w takiej konfiguracji jest niebezpieczny i nie był jeszcze testowany, ale po izraelskich osiągnięciach sami zaczęli powszechnie stosować taką konfigurację podwieszeń.

Amerykanie dali wprawdzie Izraelowi trochę swobody, ale nie ma mowy o całkowitym permisywizmie. O tym, jak ścisłej ochrony kontrwywiadowczej żąda Waszyngton, najlepiej świadczy sytuacja z początku tego roku. Pod naciskiem Pentagonu i CIA Izrael musiał podjąć decyzję, iż do służby na F-35I nie będą dopuszczani piloci mający podwójne obywatelstwo.

Na koniec odnotujmy atmosferę, w której przebiegać będą rozmowy o dostawach kolejnych Adirów. Rząd Binjamina Netanjahu przepycha obecnie deformę systemu sądownictwa, krytykowaną nie tylko przez tamtejszą opozycję, ale także przez waszyngtońską administrację Bidena. Jednocześnie trwają starania na rzecz normalizacji stosunków między Izraelem a Arabią Saudyjską.

Izrael przedstawia kwestię Adirów jako egzystencjalną – w razie wojny z Iranem to na nich opierałaby się zdolność rażenia celów na terytorium Islamskiej Republiki. Nie można jednak wykluczyć, że Adiry staną się argumentem wymuszającym ustępstwa albo w sprawie sądownictwa, albo w sprawie Arabii Saudyjskiej. Lider opozycji parlamentarnej Ja’ir Lapid na dzisiejszym spotkaniu z doradcami Bidena podkreślił, że Jerozolima nie pogodzi się z uruchomieniem przez Saudów programu wzbogacania uranu. Notabene Netanjahu w obecnej kadencji nie odwiedził Waszyngtonu jeszcze ani razu.

Zobacz też: KC-46A wciąż z poważnymi problemami

US Air Force / William R. Lewis

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGwałtowny wzrost cen ropy. Jest zapowiedź Rosji i Arabii Saudyjskiej
Następny artykułBurmistrz powołał dyrektorów