Czwartkowe spotkanie zarządu Spółdzielni “Naftowiec” z mieszkańcami bloków przy ul. Rafineryjnej, na które zaproszony był burmistrz miasta Jasła Ryszard Pabian było gorące i pełne emocji. Mieszkańcy od 1 września mieli zostać bez dostawy ciepłej wody. Efektem tych rozmów jest przedłużony czas o dwa tygodnie na negocjacje.
Spotkanie z mieszkańcami bloków należących do Spółdzielni Mieszkaniowej “Naftowiec” było długie i burzliwe. Wzięli w nim udział burmistrz Ryszard Pabian, Paweł Zawada, prezes MPGK, radni Agnieszka Sobczyk oraz Krzysztof Czeluśniak, który do tej pory pełnił rolę mediatora pomiędzy spółdzielnią a jasielską spółką.
Mieszkańcy osiedla Rafineria podlegający pod SM Naftowiec po raz pierwszy uzyskali pełną informację na temat propozycji MPGK- u, problemów i wątpliwości spółdzielni w kontekście zakupu kotłowni, a także kosztów, jakie mieliby ponosić właściciele bądź lokatorzy bloków. Sprawa stanęła na ostrzu noża, bowiem od piątku 1 września mieli zostać pozbawieni dostaw ciepłej wody i ogrzewania. Umowa podpisana przez Spółdzielnię Naftowiec na dzierżawę kotłowni gazowej z towarzyszącą infrastrukturą oraz usługą jej utrzymania i konserwacji kończyła się 31 sierpnia br.
Prezes MPGK sp. z o. o. stoi na stanowisku, że od początku zarząd spółdzielni miał informację o tym, że okres ośmiu miesięcy dzierżawy to czas na przygotowanie się do wykupu kotłowni. Mecenas Tomasz Czeszyk, reprezentujący SM Naftowiec przedstawił pismo, które otrzymali od spółki w marcu z informacją, że nie przedłużą im umowy dzierżawy, za to mają się przygotować do procesu wykupu kotłowni z infrastrukturą. – W momencie zawierania umowy dzierżawy, która obowiązuje od stycznia nie było w ogóle mowy o sprzedaży – zapewnia adwokat. Sprawę zgromadzonym, zaniepokojonym mieszkańcom przedstawiała prezes Spółdzielni Naftowiec Krystyna Woźniak. – MPGK od początku proponuje nam zakup kotłowni. Nie ma mowy o dzierżawie, przy czym jest powiedziane tak: “kupicie kotłownie- będziecie mieli ciepło, nie kupicie- nie będziecie mieli. Jest to szantaż” – podkreśla.
Propozycja spółki miejskiej dotycząca dzierżawy okazała się być korzystna dla spółdzielni, gdyż dzięki temu mogli skorzystać z preferencyjnych cen za gaz dedykowanych gospodarstwom indywidualnym. Tak się stało dopiero w momencie, kiedy szkoła i przedszkole zostały odłączone ze wspólnego źródła dostarczania ciepła. Niedługo jednak mogli się cieszyć z korzystnych warunków, bowiem MPGK w piśmie z marca powiadomił zarząd o tym, iż nie przedłuży z nimi umowy dzierżawy. W zamian zaproponował kupno kotłowni. Spółdzielnia brała pod uwagę tę propozycję, niemniej uznali, że jest stara, gdyż istnieje od 17 lat i wymaga modernizacji. Nawet jeśli w obecnej chwili jest sprawna, w każdym momencie może wystąpić awaria, która będzie generowała koszty, a te spadną na barki mieszkańców. Co więcej, po przejęciu kotłowni według umowy musieliby spłacać MPGK-owi przez 20 lat 216 tys. zł za przesył, choć pierwsza cena wynosiła około 300 tys. zł. – My jesteśmy małą spółdzielnią i dla nas 300 tys. zł to jest duża kwota. Rozwialiśmy o zmianie kwoty dzierżawy, ale prezes Zawada proponował nam zakup. My chcieliśmy do 2027 r. kontynuować tę dzierżawę – mówi T. Czeszyk. – Miasto i MPGK mówili, że mają milionowe straty, a my wzięlibyśmy to za darmo. 300 tys. zł mielibyśmy na ewentualne przyszłe inwestycje, bo niestety te nas czekają. Mówiono, że kotłownia jest w świetnym stanie. Nie twierdzimy, że jest niesprawna, ale przeglądali ją fachowcy, którzy u producenta dowiedzieli się, że żywotność takich kotłów to 15-20 lat – dodaje.
W związku z tym, iż spółdzielnia nie otrzymała odpowiedzi, w sprawie możliwości dalszej dzierżawy kotłowni zwrócili się do Urzędu Regulacji Energetyki, powołując się na art.8 i art. 40 prawa energetycznego.
Prezes MPGK sp. z o.o. w rozmowie z redakcją wyjaśnił skąd się wzięła strata na poziomie ponad 1 mln zł oraz dlatego nie mogą kontynuować dzierżawy kotłowni dla Spółdzielni Naftowiec. – Cena taryfowa jaką ma MPGK miał zatwierdzoną przez Urząd Regulacji Energetyki oraz opóźnienie w zatwierdzeniu taryfy, która miała obowiązywać w kwietniu a weszła dopiero we wrześniu, spowodowało, że mieliśmy stratę ponad 1 mln zł. W poprzedniej taryfie mieliśmy cenę gazu za 75 zł, gdzie na giełdzie dochodziła do 1,5 tys. zł stąd też jedna część straty. Druga, że gaz w cenie nawet 400 zł, jaką mieliśmy w taryfie nie pokrywał kosztów produkcji ciepła dla Naftowca – wyjaśnia prezes Paweł Zawada. Jednocześnie podał powód, dla którego nie może świadczyć usług dla spółdzielni. – Wydzierżawiając kotłownię Naftowcowi byliśmy zobligowani do skorygowania koncesji na wytwarzanie energii cieplnej i koncesji na przesył i dystrybucję. Spółdzielnia tego dokumentu nie potrzebuje bo nie jest przedsiębiorcą. Tak więc nie mamy ani koncesji ani umowy z PGNiG na dostawę gazu w tym punkcie – tłumaczy P. Zawada. Początkowo MPGK proponowało 300 tys. zł za sprzedaż kotłowni, jednak zdecydował się obniżyć do 216 tys. zł. Na spotkaniu z mieszkańcami prezes Zawada podkreślił, że jest to cena jedynie za przesył. – Ja mam subiektywne odczucie, że jesteśmy traktowani jako naciągacze, że chcemy podrzucić kukułcze jajo, oszukać mieszkańców, spółdzielnię. Miesiąc temu przyszła do nas pani księgowa, dwóch czy trzech przedstawicieli Naftowca. Zadałem proste pytanie, ile zaoszczędzili na tym, że obsługują kotłownię. Pani księgowa odpowiedziała, że będą liczyć na koniec roku. Ktoś ma pretensje, a nie liczy tego, ile mieszkańcy oszczędzają to jest niepoważne. Z krótkich obliczeń wynika, że jest to 300-500 tys. zł w skali roku, to każdemu mieszkańcowi zostaje 500 zł w kieszeni – podkreśla prezes P. Zawada. Dodał, że mają najniższe ciepło systemowe, gdyż mają lokalną kotłownię u siebie, nie są wpięci w cały system. – Jedynym naszym celem jest dbanie o dobro mieszkańców. Jeżeli kilkaset tysięcy złotych zostaje w tak trudnych czasach w kieszeni ludzi to jest najważniejsze. Też nie możemy dokładać milionów złotych do sześciu bloków, bo za chwilę w ogóle, nie będziemy funkcjonować, dostarczać wody, ścieków, ciepła, gdyż nie będzie z czego tego robić – dodaje. Zapewnił również na spotkaniu mieszkańców, że do tej pory kotłownia nie miała żadnej awarii.
Głos w sprawie zabrał burmistrz Ryszard Pabian, który został zaproszony na spotkanie z mieszkańcami. – 50 zł na jedno mieszkanie w skali roku. Czy naprawdę uważacie Państwo, że jest to nieuczciwa propozycja? Jeżeli ktoś inny będzie dostawcą ciepła, czyli przedsiębiorca, to koszt będzie trzy razy większy, bo takie są teraz ceny dla przedsiębiorców, nie dla odbiorców indywidualnych. Przypomniał również, że MPGK nie posiada obecnie koncesji na produkcję ciepła, przesył a także taryfy, która mogłaby obowiązywać. – Jeżeli spółka ją będzie mieć to na poziomie 190 zł za 1 GJ – zaznaczył. W zebraniu wziął udział radny Krzysztof Czeluśniak, który zaangażował się w rozmowy między spółdzielnią i MPGK-iem pełniąc rolę mediatora. – Jeżeli to jest tylko kilka złotych, to proszę znaleźć w budżecie miasta w jakiś sposób rozwiązanie(…) i załagodzić ten konflikt, bo są osoby starsze, dzieci, młodzi i nie będą się myli w zimnej wodzie, tak nie powinno być. Trzeba usiąść, negocjować – mówił K. Czeluśniak. Apelował do burmistrza przypominając treść art.7 Ustawy o samorządzie o kilka dni na rozmowy. Ostatecznie stanęło na tym, aby dać spółdzielni i MPGK-owi dwa tygodni na negocjacje. Sprawa zatem jest nadal otwarta. Jak podkreślił burmistrz, umowa dzierżawy kotłowni dla spółdzielni będzie wymagała aneksowania. Do 14 września mieszkańcy bloków przy ul. Rafineryjnej mają zagwarantowane dostawy ciepła. Co będzie po tym czasie, czy strony dojdą do porozumienia, czas pokaże.
id
Napisany dnia: 04.09.2023, 21:22
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS