W sierpniu wyruszyłem na kajakową wyprawę Odrą. Chciałem przepłynąć z Wrocławia nad morze, do Dziwnowa. Jednak dotarłem tylko do Frankfurtu. Zła pogoda odebrała mi resztę przyjemności z płynięcia. Najpierw próbowały uczynić to ulewne deszcze, burze i oberwania chmury, ale dopiero porywy wiatru, wytrącające wiosło z dłoni, skłoniły mnie do powrotu – opisuje fotoreporter “Wyborczej Wrocław” Tomasz Pietrzyk.
Opinie publikowane w naszym serwisie wyrażają poglądy osób piszących i nie muszą odzwierciedlać stanowiska redakcji
Wyprawa nie została dokończona, ale była źródłem wielu przygód, a w czasie lepszej pogody pozwoliła mi wypocząć i uspokoić się oraz zrzucić zbędne kilogramy. Tak, długie dni spędzone w kajaku, na szerokiej rzece, sprzyjają chudnięciu. Czy się tego chce, czy nie.
Kajak spuściłem na rzekę w okolicy mostu Milenijnego, na 256. kilometrze, a zakończyłem na 585., co daje wynik 329 kilometrów w siedem dni i średnią 47 kilometra dziennie. Faktycznie jednak od pierwszego dnia robiłem etapy powyżej 60 km dziennie. Zwykle z godnością znosiłem burze i deszcze. Przeczekiwałem na brzegu tylko te, które przechodziły bezpośrednio nade mną.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS