Liczba wyświetleń: 716
Dzisiaj nie będę pisał o modzie, przemijającej modzie, o stereotypach, które wchodzą i wychodzą. Nie będę pisał o progresywnych ruchach na przestrzeni wieków. Nie będę pisał o wyzwoleniu, takiej czy innej ekspresji, otóż napiszę o czymś znacznie mroczniejszym, o czymś, lub o „kimś”, kto znajduje się ponad tym wszystkim, co napisałem na samym wstępie. Napiszę o „panu” tego wszystkiego.
Podzielę się z wami pewnego rodzaju „prywatą”, a mianowicie to zdjęcie, ta fotografia, której użyłem do tej prezentacji, w moim odczuciu doskonale obrazuje „stan” współczesnego świata. Obrazuje stan „opętania”, w jakim jako ludzkość szybko „toniemy”. A teraz spójrzcie raz jeszcze na zdjęcia wyżej i powiedzcie sami, czyż współczesny świat nie jest pełen „skrajności”? Zatem, kto „napędza” te „skrajności”?
Tatuaże, no więc sądzę, że coraz więcej osób posuwa się zdecydowanie za daleko, w kwestii „zmieniania” swojego ciała i nie będę tutaj pokazywał zdjęć jako dowodu, gdyż są one zbyt „przerażające”. Tak zwany „percing”, czyli przekłuwanie wszystkiego, co się da i czym tylko się da. Pierwotnie nie tak miało to wyglądać, no ale cóż, do tego doszło. Dziś coraz więcej ludzi, a szczególnie młodych osób, dosłownie „wpina” w swoje ciała różnego rodzaju dodatki, tworząc w ten sposób nie tyle obraz braku jakiejkolwiek estetyki, ile tworząc „coś” wypaczonego, zdeformowanego i odrzucającego.
Kolczyki zwisające z uszu? Super. W uszach? Także super! Ale kolczyki w przegrodzie nosowej, często rozmiarów wręcz „gigantycznych”, jak u zakolczykowanej krowy? Kolczyki w ustach, policzkach, w języku, w brwiach, na czole? Gdy patrzę na takie osoby, to myślę sobie: „człowieku, jak pięknie mógłbyś wyglądać bez tych wszystkich dodatków”. Po co to wszystko? Po co, to całe zdeformowanie naturalnego piękna?
Do tego można doliczyć jeszcze „ekstrawaganckie” farbowanie włosów, czy „tonę” makijażu na twarzy a połączywszy to wszystko, otrzymamy całkowicie inną osobę od tej, która jest w rzeczywistości. I zastanawiam się, czy tego typu osoby, chcą osiągnąć ostateczny cel bycia „klaunem”, czy też „demonem”? Albo jeszcze czymś innym, na przykład bliżej nieokreślonym „opętanym szamanem”?
Jest powód, dla którego o tym wspominam, czy dostrzegacie pewien wzorzec? Sądzicie, że w tym przypadku, „wpływ demoniczny” nie jest realny? A może to tylko ja tak uważam i nikt inny tego nie dostrzega? Ci z was, którzy przeczytali „Księgę Henocha”, rozumieją, że kosmetyki są czymś, czego ludzkość nauczyła się od „obserwatorów”, lub pisząc wprost, od „upadłych aniołów”. Podobnie było z rzemiosłem wojennym i wieloma innymi „dobrodziejstwami”, które pchnęły ludzkość w wir wojen, konfliktów i bezeceństwa.
Dodatkowo w rozdziale ósmym możemy przeczytać, że Azazel (z demonologii wiemy, że jest to jeden z najpotężniejszych demonów piekielnych), nauczył mężczyzn robić miecze, noże, tarcze, napierśniki, nauczył wytwarzać lustra, bransoletki i różnego rodzaju ozdoby, biżuterię. Nauczył używać farb, czyli dziś możemy to powiązać z makijażem. Azazel chciał, aby ludzkość i świat się zmieniły. Zatem były inne aniżeli w „wizji stworzenia” Boga. Jakże to oczywiste, że demon, pragnie wypaczyć i zniszczyć każde Boże Dzieło, a przede wszystkim człowieka.
To nie jest przypadek, że tak wiele osób z tych, które posiadają tatuaże, „piercing”, czy „nietypowy” makijaż, interesują się również kartami tarota, okultyzmem, magią, wiedzą tajemną, duchami, horoskopami. To jest pewnego rodzaju „wpływ” na daną osobę. Już sam makijaż potrafi sprawić, że będziesz wyglądać jak całkowicie inna osoba, czyż to nie jest magia? Kananejczycy tak czynili, Egipcjanie również, a to powinno być kolejnym znakiem „przestrogi”.
Ludzie wpadają na pomysł: „Hej, ja wiem, jak oderwać się od społeczeństwa, sprawię, że nie będę normalny, a wtedy ludzie zobaczą, że nie jestem”. O ironio, i tutaj rzeczywiście można się uśmiechnąć. Jednakże nie mówię tutaj o modzie i tak dalej, mówię tutaj o „masowym wpływie”, czegoś, co jest de facto takie samo od setek lat, od tysiącleci. Mówię tutaj o „mrocznej mocy” o pewnego rodzaju „opętaniu”, które dosięga takich osób.
Wiele się zmieni, także i wtedy, gdy po prostu zatrzymasz się i zapytasz takie osoby o ich doświadczenia z duchami i zaiste, prawie zawsze mają jakąś historię w zanadrzu. A skąd to wiem? Wiem, ponieważ już wielokrotnie w swoim życiu, rozmawiałem z tego typu osobami. Duchowość, pewnego rodzaju „rytualizm”, jest zdecydowanie jedną z głównych „motywacji”, do czynienia tego ze swoim ciałem, co czynią.
Ostrożność polega na tym, aby nie dać się wciągnąć w te przynęty duchów, stojących za tym, co dziś opisałem. Przynęty, które są wokół nas, ponieważ te duchy, ustawiają wszystko tak, abyś zbliżył się do nich. Program „trans-ludzki”, zwany także „trans-humanizmem”, wydaje się być obecnie w pełnym rozkwicie, a to następny poziom tego o czym piszę w tej publikacji. Obecne pokolenie młodych ludzi, nie ma o tym najmniejszego pojęcia, zatem stanowi doskonały cel, jest idealną „ofiarą” dla tych duchów (demonów), to jest „drapieżników”.
Autorstwo: Tomasz Magielski
Źródło: Eschatologia.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS