Dzisiaj o wyprawie w góry w klapkach, przechodzeniu przez wysepkę
oddzielającą przejścia dla pieszych, a także o świńskich przeszczepach.
Kac Vegas dopadło dwóch mieszkańców USA podczas podróży do Europy. Co prawda udało im się uniknąć konieczności wałęsania się z tygrysami czy szukania zabłąkanego kolegi w palącym, sierpniowym słońcu, ale i tak będą mieli o czym opowiadać po powrocie do domu. Obaj spędzili bowiem noc na szczycie wieży Eiffla i dopiero jeden ze stróżów na obchodzie znalazł obu jegomościów, gdy smacznie pochrapywali. Pijanych jeszcze turystów oddano w ręce policji, jednak nie zostaną im postawione żadne zarzuty, ponieważ nie dokonali żadnych zniszczeń ani nie stanowili większego zagrożenia.
Czy miesiąc to długo? Wystarczy zapytać człowieka, który pracuje i dostaje wypłatę w Polsce. Tak samo jest z nerką przeszczepioną człowiekowi od świni – miesiąc to wystarczająco długo, by naukowcy zaczęli się tym faktem chwalić. Powodów do optymizmu dostarczyli badacze z nowojorskiego uniwersytetu medycznego Langone Health, gdzie jednemu z pacjentów po śmierci przeszczepiono świński organ. Mężczyzna zmarł na nowotwór mózgu, jednak wcześniej zdążył wyrazić zgodę na przekazanie swojego ciała do badań medycznych. Wszczepiona mu nerka działała przez miesiąc, co stanowi bardzo dobry prognostyk na przyszłość, a to, że działała tak długo, zawdzięczać można genetycznym modyfikacjom, którym poddano dawczynię nerki.
Nie wiemy dokładnie, co spowodowało, że kierowca jednego z brytyjskich autobusów międzymiastowych po prostu zatrzymał prowadzony pojazd, po czym wysiadł i już nie wrócił, ale w jakiś sposób rozumiemy jego zachowanie. Mężczyzna prowadzący wypełniony pasażerami autobus z miasta Durham do Newcastle w północno-wschodniej Anglii zatrzymał pojazd na przystanku w miejscowości Gateshead, po czym z niego wyszedł, zostawiając w środku zdezorientowanych pasażerów, którzy jechali do pracy. Porzuceni pasażerowie nie znaleźli w sobie tyle samo pasji co kierowca i po opuszczeniu autobusu zaczekali na kolejny. Z kolei operator trasy wystosował publiczne przeprosiny i zobowiązał się do wyjaśnienia sprawy.
Całkiem zaskakujące orzeczenie płynie z Sądu Rejonowego w Starogardzie Gdańskim. To tam rozpatrywano przypadek blogera-kierowcy z blogu PrzPrzemyślenia, regularnie nagrywającego i publikującego w Internecie filmy, na których nie ustępuje pierwszeństwa pieszym. Zdaniem blogera polskie prawo nakazuje ustąpić pieszemu pierwszeństwa, dopiero gdy ten znajduje się w rozkroku nad krawężnikiem. W końcu publikowanymi przez PrzPrzemyślenia nagraniami zainteresowała się policja, a sprawa trafiła do sądu, który właśnie umorzył sprawę. Zdaniem sądu pieszy na wysepce nie jest pieszym:
Należy bowiem wskazać, że każdorazowo piesi korzystali z przejścia dla pieszych w miejscu, w którym ruch pojazdów jest rozdzielony wysepką, a zatem podobnie jak w przypadku przejścia na drodze dwujezdniowej, przejście na każdej z jezdni uważa się za przejście odrębne. W konsekwencji powyższego piesi nie znajdowali się w inkryminowanym czasie na przejściu dla pieszych na pasie jezdni, którym poruszał się obwiniony ani nie wchodzili na to przejście, skoro znajdowali się jeszcze na wysepce.
Mówi się, że ludziom brakuje wyobraźni, a to nieprawda. Ludzie to bardzo optymistycznie nastawiony do życia gatunek, który uważa, że nic złego nie może mu się przytrafić. A jeśli na zewnątrz panuje dobra pogoda, to o pogodę ducha tym łatwiej. Sierpniowe słońce musiało porządnie rozgrzać mężczyznę, który wybrał się na Kościelec w koszuli w kratę i klapkach. Wejście na położony w Tatrach dwutysięcznik uchodzi za trudne, a zdaniem wielu osób strome i skalne podejścia można by było zabezpieczyć dodatkowo łańcuchami wspomagającymi poruszanie się po trasie na szczyt i z powrotem. Tyle że ułatwienia są dla słabych.
Kliknięcie linka do poprzedniego odcinka newsów nie uczyni cię słabym, a wręcz przeciwnie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS