– Mamy teraz wolne, więc będzie czas, żeby to wyleczyć i przyjąć zastrzyk. W końcu wygraliśmy Ligę Narodów. Zagraliśmy kosmiczną siatkówkę. Co czułem w momencie urazu? Lekki zawód, bo to nie był fajny moment na kontuzję – mówił Mateusz Bieniek. Wtedy jeszcze myślenie o odnowionym urazie przysłaniała radość z historycznego triumfu Polaków w LN. Teraz jednak już wiadomo, że problemy zdrowotne wykluczą go z dwóch ważnych tegorocznych imprez – mistrzostw Europy i olimpijskiego turnieju kwalifikacyjnego.
Bieniek od 2015 roku stałym bywalcem w kadrze. Kurek daleko za kolegami
Bieniek zadebiutował w drużynie narodowej w 2015 roku i od tego momentu był jej stałym elementem. Zdobył mistrzostwo świata w 2018 roku i srebrny medal cztery lata później, dwa brązowe krążki ME, czterokrotnie był na podium LN i dwukrotnie w Pucharze Świata oraz dwukrotnie brał udział w igrzyskach. Teraz po raz pierwszy zabraknie go w ważnych turniejach.
W ostatnich dniach środkowy Aluronu CMC Warty Zawiercie przebywał na dodatkowych konsultacjach medycznych w Berlinie. Nikola Grbić na pytania o stan zdrowotny podstawowego kadrowicza odpowiadał zdawkowo i ostrożnie. W piątkowy wieczór zapowiedział, że sztab szkoleniowy czeka jeszcze na wyniki badań. Zapowiedział jednak też, że wkrótce powinien ukazać się komunikat, a to już raczej zwiastowało dłuższą przerwę. Obawy te potwierdziły się dzień później.
– Co mogę powiedzieć o sytuacji Bienia? Nie ma go z nami. Będzie kontynuował rekonwalescencję w klubie, co oczywiście będziemy monitorować – zaczął zdawkowo szkoleniowiec.
Po raz pierwszy w tym sezonie zawodnik ten doznał urazu podczas meczu fazy interkontynentalnej LN. Wtedy pauzował w trzech spotkaniach. Po raz drugi kontuzja dała o sobie znać 24 lipca w trakcie finału tych rozgrywek. Od tego czasu 29-latek ma przerwę.
– Nie chcę niczego przyśpieszać, bo jak zaczynasz grać, to nie jesteś w stanie wszystkiego kontrolować. Walczysz na całego. Nie chcę ryzykować jego zdrowia, bo to już drugi raz, gdy doznał tego samego urazu. A jak masz kontuzje, dobrze jej nie wyleczysz i znów masz tę samą kontuzję, to potem rekonwalescencja jest znacznie dłuższa. Nie chcę ryzykować, bo jeśli przytrafiłoby mu się to trzeci raz, to oznaczałoby operację. A ona to minimum trzy miesiące przerwy. Nie chcę go narażać na coś takiego, nawet jeśli jest dla nas niezmiernie ważny. Jest jednym z ogromnie istotnych zawodników dla tej drużyny – podkreśla szkoleniowiec.
Po chwili zaś dodaje, że pamięta też naukę jednego ze swoich siatkarskich mentorów. – Jak nauczył mnie pewien wspaniały nauczyciel – wygrywasz z tym, co masz. Musimy wygrać z tym, co mamy – kwituje.
Co do wielkiej wartości, jaką daje Bieniek kadrze, żadnych wątpliwości nie ma też Bartosz Kurek. – Każdy, kto choć sporadycznie ogląda siatkówkę wie, jak duża to strata – podsumowuje.
On sam wrócił do treningów kilka dni temu i jest powoli wprowadzany do gry przez Grbicia. Doświadczony atakujący z powodu kłopotów z biodrem opuścił kluczowe mecze LN.
– Powoli już jest wszystko w porządku. W sobotę już nie miałem żadnych problemów. Fajnie, że mogłem dłużej zagrać. Jeśli chodzi o moje przygotowanie, to jestem jeszcze daleko za chłopkami, ale wszyscy nie jesteśmy jeszcze w optymalnej dyspozycji – wskazuje Kurek.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS