Hulajnoga elektryczna to świetne rozwiązanie problemów z zakorkowanymi ulicami miasta. Co więcej, jest to również dobry sposób na to, by do szkoły, pracy czy na uczelnię dostać się bez uciążliwej potliwości, jaką znamy ze zwykłych rowerów. Przez ostatnie lata rynek rozwinął się tak bardzo, że pojazdy te są rozpoznawane w zasadzie przez każdego człowieka. Ma to oczywiście związek z wszelkimi rodzajami wypożyczalni, ale dziś nie o tym, bo do naszej redakcji przyjechał najnowszy model producenta Segway, a dokładnie MAX G2. Sprawdźmy zatem, co potrafi i czy warto w niego zainwestować!
Segway-Ninebot to jeden z najbardziej rozpoznawalnych producentów hulajnóg elektrycznych na naszym rynku. Cieszy się niesłabnącą popularnością z dwóch względów – oferuje zarówno nieco tańsze, jak i te hi-endowe konstrukcje, a wszystkie odznaczają się wysoką jakością. Dziś skupimy się na tym drugim segmencie, bo nowość od Segway kosztuje ok. 3999 zł, a więc nawet jak na hi-endową konstrukcję naprawdę niemało. Sprawdźmy zatem, czy MAX G2 prezentuje odpowiedni stosunek jakości do ceny. Swoją drogą, sprawdź również nasz ranking hulajnóg, jeśli interesuje nieco tańszy model.
Segway-Ninebot MAX G2 – specyfikacja, budowa i jakość wykonania
MAX G2 to bezpośredni następca Max G30 i dość sporych gabarytów hulajnoga dla dorosłych, ewentualnie dzisiejszych nastolatków, którzy dopiero co ukończyli 14 lat, a już mają po 1,8 m. Mierzy bowiem 1210 x 570 x 1264 mm (lub 605, jeśli ją złożymy, bo i taka opcja się tu znalazła). Sporo też waży, ponieważ trzeba ze sobą nosić ok. 24,3 kg. Pamiętać trzeba o tym przede wszystkim w trakcie transportu, bo w trakcie jazdy, dzięki silnikowi, o którym za chwilę, nie ma to tak naprawdę dużego znaczenia.
Bardzo dobrze sprawuje się szeroka podstawa. Bez problemu zmieści się tam but o rozmiarze zarówno 39, jak i 50, i w zasadzie można nawet pokusić się w tym wypadku o swojego rodzaju projekt „Zrób to sam”, a dokładnie o zamontowanie pełnoprawnego siedziska. Po prostu miejsca nie zabraknie nikomu. Powierzchnia podstawy pokryta została dość twardą gumą o dobrych parametrach tarcia. Pomagają w tym również specjalne wytłoczenia, które zapobiegają poślizgom. Guma wydaje się być wysokiej jakości i pomimo tego, że oczywiście tego sprawdzić dziś nie możemy, zapewne przetrwa wiele długich miesięcy intensywnego użytkowania.
Po lewej stronie hulajnogi zamontowano stopkę, która stabilnie utrzymuje całą wagę urządzenia, nawet przy maksymalnym wychyleniu kierownicy w obie strony. Stopka ta jest metalowa, aczkolwiek nie znajdziemy na jej końcu gumowego obicia. Zalecamy nie stosować jej na panelach czy płytkach w domu, a jeśli już, należy uważać, by czegoś przez przypadek nie zarysować.
Napęd i koła
Silnik ma moc znamionową na poziomie 450 W i moc maksymalną rzędu 900 W. Nie znamy dokładnego momentu obrotowego, umieszczonego w tylnym kole motoru, ale producent podaje, że całość wraz z kierowcą bez problemu może wjechać na pagórek o nachyleniu aż 22%. I jesteśmy skłonni w to w tym wypadku uwierzyć. Według danych geologicznych, nachylenie niemałej górki w trakcie testów wyniosło ok. 13% i pomimo tego, że hulajnoga musiała przetransportować 85 kilogramów żywej wagi netto (z ubraniami pewnie jakieś 87 kg), zrobiła to bez większej zadyszki. O tym jednak nieco później.
Napęd przenoszony jest na 10-calowe koła, wyposażone w samouszczelniające się opony bezdętkowe (Guma na zewnątrz jest twarda i mocna, a w środku wypełniona żelową wkładką). W tylnym umieszczono sam silnik oraz elektroniczny hamulec z rekuperacją, którą sterować można z poziomu aplikacji, a w przednim dodatkowy hamulec bębnowy. Nie znamy dokładnej wartości masy nieresorowanej, bo producent takimi informacjami się nie podzielił, ale resorowana na oko (ze mną na pokładzie) wynosi ok. 100-105 kg. I bardzo dobrze się to wszystko sprawuje na nierównościach.
Tylne koło amortyzowane jest przy pomocy systemu podwójnych sprężyn i co ciekawe, ich siłę amortyzacji można modyfikować. Dla człowieka o wadze ok. 85 kg standardowe ustawienie sprawdza się dobrze, ale sama hulajnoga potrafi unieść nawet osobnika o wadze 120 kg. Dla takowych przyda się możliwość regulacji i utwardzenia tylnych sprężyn. Nie powinna mieć również problemu osoba o zdecydowanie niższej wadze, ponieważ tylne amortyzatory można również zmiękczyć. Nie byliśmy w stanie przetestować hulajnogi przy obciążeniu powiedzmy 60 kg, ale zakładamy, że hulajnoga wówczas stanie się jeszcze zwinniejsza i zaoferuje większy zasięg na jednym ładowaniu w tych samych warunkach. Zakładamy również, że tak wysoki komfort z jazdy będzie odczuwalny zarówno przez osobę ważącą 60, jak i osobę ważącą 120 kilogramów.
Przednie koło korzysta natomiast z amortyzatora hydraulicznego, który jest wyraźnie lżejszy od tylnych sprężyn. Pomaga to przede wszystkim pokonywać niewielkie dziury na drodze, choć z progami zwalniającymi też oba systemu nie miały większych problemów. Oba te systemy wyraźnie poprawiają komfort jazdy w porównaniu do konstrukcji bez żadnych amortyzatorów, bazujących jedynie na miękkich oponach, ale o tym nieco później, w trakcie omawiania wrażeń z jazdy.
Bateria i ładowanie
Bateria w Max G2 ma 15300 mAh pojemności, co według producenta (obciążenie 75 kg w temperaturze 25 st. Celsjusza przy średniej prędkości wynoszącej 16 km/h), powinno wystarczyć nawet na przejechanie 70 km. Oczywiście zasięg zmienia się w zależności od wielu czynników i ciężko tak naprawdę stwierdzić, czy 70 km to realna wartość. Mi udało się przejechać ok. 41 km, aczkolwiek tak jak wspomniałem, jest to wartość bardzo subiektywna.
Baterię można naładować na dwa sposoby – albo dołączonym zasilaczem AC-DC (41V, 1,7A), albo przy pomocy wewnętrznej ładowarki o natężeniu 3A i dwukrotnie szybszego ładowania. Hulajnoga za pomocą zewnętrznego zasilacza, ładowała się w ok. 4 godziny (od 32% do 93%) z mocą ok. 60 W. I ma to sens, gdyż sam zasilacz ma 70 W. I trzeba przyznać, że to rozwiązanie jest świetne. Nie trzeba bowiem nosić ze sobą całego zasilacza, bo wystarczy już sam przewód, który podłączamy bezpośrednio do gniazda AC. I nie trzeba się też martwić zbytnio o zalanie, gdyż gniazda są chronione gumowymi wstawkami.
Pamiętajcie również, że o akumulator należy dbać. Jeśli nie musicie tego robić, warto ładować urządzenie do ok. 80-85%, a następnie rozładowywać poprzez użytkowanie do ok. 15-20%. W ten sposób wydłużycie jej życie i uniknięcie niepotrzebnych wydatków.
Katując urządzenie, to znaczy podczas używania maksymalnych parametrów silnika w trybie sportowym i użytkowanie pojazdu w większości na wzniesieniach, przy masie całkowitej rzędu 110 kg w pochmurny dzień w temperaturze ok. 16-17 st. Celsjusza, możecie liczyć maksymalnie na ok. 24 km zasięgu przy rozładowaniu baterii od 92% do 5%. Jest zatem naprawdę nieźle, bo takie warunki są już bardzo wymagające.
Wyposażenie
Ninebot MAX G2 wyposażony został w pełne oświetlenie i to zintegrowane, a nie doczepiane na siłę. Na kierownicy zintegrowano na przykład kierunkowskazy, które świecą w dwie strony (do przodu i do tyłu). Taka opcja wymagała przemodelowania samego drążka, który od teraz jest znacznie szerszy i wygodniejszy w obsłudze. Na tylnej, plastikowej obudowie umieszczono światło wsteczne. Działa ono na dwa sposoby. Światło o niższym natężeniu działa non stop, ale w przypadku hamowania, staje się ono znacznie jaśniejsze. Pod tym światłem znalazło się dodatkowe miejsce na niewielką tablicę rejestracyjną.
Główne światło przednie to typowy LED, choć nie znamy jego dokładnych parametrów. Świeci natomiast wystarczająco mocno, by zapewnić widoczność po zmroku. Warto jednak wspomnieć, że nie świeci ono zbyt daleko, ani szeroko, więc zalecam nie szaleć zbytnio na hulajnodze w kompletnych ciemnościach. Pod głównym, przednim światłem umieszczono również biały odblask, a po bokach dodatkowe, pomarańczowe. Odblaski znajdują się również na przednim widelcu, zaraz przy kole, tylnym widelcu, zaraz przy kole oraz na tylnym świetle czerwonym. Te przy kołach rzecz jasna są koloru żółtego i umieszczono je po obu stronach pojazdu.
Na kierownicy umieszczono przepustnicę (po prawej), hamulec (po lewej), dwa przyciski dla dwóch kierunkowskazów (po lewej), klakson (po lewej) oraz zintegrowany na stałe, nowocześnie wyglądający wyświetlacz, który niestety posiada plastikową osłonę. Nie wiemy, czy poprzedni recenzent zaliczył upadek, czy osłona uległa uszkodzeniu w transporcie, ale zalecamy zastosować na niej folię ochronną.
Nie wiemy też, czy to LCD, czy OLED, ale nie da się ukryć, że w pełnym słońcu naprawdę ciężko jest cokolwiek z niego wyczytać. Oczywiście sytuacja ma miejsce rzadko, bo słońce musi padać wówczas pod odpowiednim kątem. Z przyjemnością widziałbym w przyszłości małą rewizję w postaci jaśniejszego ekranu. Po prawej stronie umieszczono również sprężynowy zatrzask, który wykorzystać można przy składaniu konstrukcji. Plastikowy element montażowy umieszczono na tylnym błotniku.
A jeśli już o tym mowa to tak, hulajnogę można w każdej chwili złożyć. Wystarczy skorzystać z beznarzędziowego systemu demontażu, umieszczonego w środkowej części przedniego widelca.
Design i jakość wykonania
MAX G2 może się podobać. Czarna, matowa kolorystyka z pomarańczowymi wstawkami prezentuje się naprawdę dobrze (szczególnie przy umytej hulajnodze). Nowoczesności dodaje zintegrowany na stałe panel centralny w kierownicy i minimalistyczna konstrukcja tegoż elementu. Nie można przyczepić się również do jakości wykonania. Jedynymi plastikowymi elementami są tu błotniki i obudowy kół oraz osłona samego wyświetlacza. Te pierwsze są pomalowane jednak tak, że nie odbiegają kolorystyką od innych, metalowych już fragmentów hulajnogi.
A tych fragmentów jest naprawdę dużo. Można uznać, że 80% całej hulajnogi to metal, aczkolwiek nie tylko aluminium. W zasadzie większa część hulajnogi to stal, bo aluminiowa jest jedynie kierownica. Cały szkielet wraz z obudową akumulatora jest stalowy. Ciekawe, o ile udałoby się odchudzić całość, gdyby hulajnoga została wykonana jedynie z aluminium, czy tym bardziej jakiegoś karbonu. Łączenia stalowych elementów, czyli spawy, są wykonane dobrze. Nie rzucają się w oczy ani nie zaburzają minimalistycznego designu całości.
Aplikacja Segway-Ninebot
Hulajnogą zarządzać możemy przy pomocy aplikacji, zgodnej z systemami Android i iOS. W przypadku Androida, na bazie którego ją testowałem, nie zaistniały żadne problemy z integracją pojazdu z aplikacją. Wystarczy do tego zwykły moduł Bluetooth.
W aplikacji znajdziemy całkiem sporą ilość dostępnych opcji, typową dla takich urządzeń. Podobać może się grafika i to, że aplikacja została przetłumaczona na język polski. Po sparowaniu urządzenia z kontem Segway, naszym oczom ukazuje się główny pulpit. Tutaj znajdziemy ikonę informującą o połączeniu Bluetooth (lub jego braku), stopień naładowania baterii, liczbę dostępnych kilometrów oraz główny wyłącznik hulajnogi.
Jeśli chodzi o opcje, w przypadku „Zadań dla początkujących” do dyspozycji mamy informacje o pojeździe, gdzie znajdziemy swojego rodzaju poradniki użytkowania oraz możliwość ustawienia hasła.
W ustawieniach ogólnych natomiast, możemy sterować rekuperacją (słabe, średnie lub silne), czyli odnawianiem energii w trakcie jazdy oraz włączać lub wyłączać tryb pieszego, w którym hulajnoga będzie poruszać się z maksymalną prędkością 5 km/h.
Więcej ustawień znaleźć można w zakładce „Więcej funkcji”. Tutaj ustawiać możemy dodatkowo limity ładowania (dla zwiększenia żywotności baterii zalecamy nie ładować urządzeń do 100%), jednostki prędkości (km/h lub mph), metodę blokowania urządzenia, włączać lub wyłączać dźwięk kierunkowskazów, ustawiać alerty dźwiękowe i wizualne dla nietypowych zachowań oraz modyfikować tryb jazdy „Sport”. Modyfikacja polega tu na zwiększeniu bądź zmniejszeniu prędkości maksymalnej (od 15 km/h do 25 km/h) oraz ustawieniu przyspieszenia (oszczędzanie energii, prawidłowo oraz prędkość maks.).
W opcjach zaawansowanych znalazła się też najnowsza funkcja hulajnóg Segway, czyli system kontroli trakcji TCS. Ma za zadanie zachowywać stabilność pojazdu na śliskiej nawierzchni, czy ogólnie niepewnych warunkach, ale aktualnie jest ona w trybie Beta testów.
MAX G2 jest kompatybilny z aplikacją Apple FindMy Track na wybranych urządzeniach z iOS, która podpowiada na mapie, gdzie znajduje się nasz pojazd. Jest to nie tylko funkcja poprawiająca komfort, ale również bezpieczeństwo. Szybka lokalizacja niestety nie jest dostępna na Androidzie, więc nie byliśmy w stanie jej przetestować.
Czy czegoś tu brakuje? Owszem. Tłumaczenie nieco kuleje, bo w zasadzie na każdym kroku widać błędy, ale to akurat najmniejszy problem, ponieważ połapie się tu nawet kompletny laik. Nieco większy problem dotyczy braku wsparcia dla funkcji tempomatu. Próbowałem dosłownie wszystkich wskazówek, które swoją drogą znalazły się w polskiej wersji oprogramowania, zaktualizowałem firmware całej hulajnogi i… nic. Nie ma tu czegoś takiego jak tempomat.
Segway-Ninebot MAX G2 – Wrażenia i jakość jazdy
Tutaj opiszemy subiektywne wrażenia z użytkowania hulajnogi Segway-Ninebot MAX G2.
Topowa wydajność na wzniesieniach
Zacznijmy może od najtrudniejszych warunków dla bohatera dzisiejszego artykułu – wzniesień. Producent podaje, że hulajnoga bez problemu poradzi sobie ze wzniesieniem 22% (22 metry zmiany wysokości na każde 100 metrów przebytej drogi). Ja u siebie niestety aż tak stromego wzniesienia nie mam, by to sprawdzić, ale mogę podzielić się wrażeniami z góry o średniej zmianie wysokości rzędu 13,31%, przy której rowerem Crossowym w pewnym momencie jestem zmuszony używać najniższego przełożenia, by utrzymać poprawną kadencję i na nią w ogóle wjechać.
Ta góra, a w zasadzie pagórek, w najtrudniejszym miejscu, przez ok. 120 metrów, ma zmianę wysokości na poziomie aż 20 metrów, co daje dokładnie 16,67% (kąt 9,46 stopnia) i w dokładnie tym miejscu Ninebot MAX G2, przy ok. 65-70-procentowym naładowaniu jest w stanie pojechać z prędkością aż 16-17 km/h, mając na sobie 85-kilowego faceta, korzystając z maksymalnych ustawień wydajnościowych (sport, przyspieszenie maks., prędkość maks.). No po prostu WOW.
Dlaczego uważam, że jest to świetny wynik?
Silnik o mocy znamionowej 450 W i maksymalnej 900 W sprawuje się w takich warunkach fenomenalnie. Na tej górce dużo lżejsze hulajnogi ze słabszym silnikiem ok. 250-300W mają nie lada problemy i nie ma najmniejszych szans na to, by te poradziły sobie z tak dużą masą całkowitą (ok. 110 kg) przy tak wysokiej prędkości. Jestem w stanie uwierzyć zatem w to, że hulajnoga bez problemu poradzi sobie z 22-procentowym gradientem. Może nie z 85-kilowym balastem przy takiej prędkości, ale na pewno z nieco niższymi parametrami, bez potrzeby schodzenia z hulajnogi.
Żeby zobrazować, jak ciężko jest uzyskać wysoką prędkość jednośladem przy wzniesieniu 16,69%, zaprezentuję poniższe obliczenia, na bazie znanej formuły P = krMs + kaAsv2d+ giMs. Dotyczy ona roweru, ale przy takich warunkach ok. 90% mocy i tak przeznaczana jest na pokonywanie grawitacji, a nie tarcia czy wiatru, więc nie ma to tak naprawdę żadnego znaczenia. Przy 17 km/h i masie całkowitej 110 kg, potrzeba ponad 900 W mocy, by taką prędkość utrzymać przez całą drogę. Jasne, olimpijczycy robią nawet 1000, czy nawet 1500 W przy maksymalnym pomiarze, ale nie przez 30 sekund, a tyle potrzeba przy takiej prędkości, by takie wzniesienie pokonać.
I o tym wspominałem w artykule – na co zwracać uwagę przy wyborze hulajnogi elektrycznej. Jasne, 25 km/h prędkości maksymalnej może nie imponuje, ale trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że na płaskim terenie silnik w MAX G2 w ogóle się nie męczy i może bez problemu stawić czoła nawet naprawdę wymagającym wzniesieniom – jest na to po prostu gotowy. To również dobra i bezpieczna prędkość w ogólnym rozrachunku.
Czego nie można powiedzieć o zdecydowanie słabszych, nadal oferujących maksymalną prędkość rzędu 20-25 km/h hulajnogom z niższego segmentu. Niektóre z nich są tak słabe (albo raczej nie tak mocne), że nawet na niewielkich wzniesieniach trzeba z nich schodzić, bo najzwyczajniej w świecie nie dają rady utrzymać minimalnej prędkości ok. 5 km/h. Jest to bardzo często pomijany parametr, pomimo tego, że niesłychanie ważny – no chyba, że mieszkasz tam, gdzie w okolicy można znaleźć wyłącznie płaski teren.
Szkoda tylko, że nie byłem w stanie sprawdzić „wytrzymałości” całego napędu, bo niespełna minutowy test to bardziej próba siły. Ciekawi mnie, jak urządzenie by się zachowało, gdyby ta górka przy takim gradiencie miała nie 120 metrów, ale dwa kilometry. Czy wówczas silnik uległby przegrzaniu? Tego niestety nie jestem w stanie stwierdzić.
Cisza absolutna
To, co mnie uwiodło, to cisza. Trzeba naprawdę ekstremalnych warunków, żeby zdać sobie sprawę z tego, że z tylnej „osi” wydziela się jakikolwiek dźwięk elektrycznego silnika. Wiecie, producenci elektryków mają tendencję do gloryfikowania tego efektu. Powiem więcej, są dumni, że ich pojazd brzmi jak startujący statek kosmiczny. Ja jestem jednak fanem ciszy absolutnej i tutaj otrzymujemy dokładnie ten efekt. W normalny dzień, gdzie zagłuszani jesteśmy ruchem ulicznym, nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy nasz pojazd wydaje jakikolwiek dźwięk, nie licząc typowego toczenia opon. Dopiero późnym wieczorem, lub na odizolowanej od ruchu ulicznego drodze, będziemy w stanie usłyszeć lekki, specyficzny dźwięk napędu elektrycznego. Hulajnoga jest po prostu ultracicha.
Wydajność na płaskim terenie
Na płaskim terenie hulajnoga spisuje się wyśmienicie, aczkolwiek tylko po wyborze jednego, „prawilnego” trybu – Sport. W tym trybie możemy sterować nie tylko prędkością maksymalną, która w przeciwieństwie do trybu Eco i Standard wynosi nie 15 km/h ani 20 km/h, tylko 25 km/h, ale też dlatego, że możemy dowolnie sterować przyspieszeniem. Możemy wybrać trzy tryby tego przyspieszenia i choć na początku myślałem, że lepiej ustawić to na minimum (lepiej zapobiegać niż leczyć), szybko stwierdziłem, że maksymalny jest najlepszy. Hulajnoga od 0 (a właściwie od ok. 3 km/h, bo podczas postoju sama nie pojedzie) do 25 km/h, rozpędza się w ok. 5,5-6 s na płaskim terenie. To świetny wynik, sprawiający, że w trakcie przyspieszania trzeba zaprzeć się tylną nogą, by utrzymać odpowiednią stabilność ciała.
I jeśli już przy tym jesteśmy, jeśli nigdy nie mieliście styczności z hulajnogą elektryczną, tryby Eco i Standard są właśnie dla was. Szybko zapoznacie się z pojazdem i stwierdzicie, że czas wrzucić kolejny bieg. I to wtedy wrzucicie Sport na maksymalnych ustawieniach i już nigdy nie wrócicie do poprzednich. Jeśli nie chcecie oszczędzać energii, Sport to jedyny, prawilny tryb. Po prostu oferuje najwięcej frajdy z jazdy.
Hulajnoga na płaskim terenie spisuje się bardzo dobrze i wcale nie mówię tutaj o asfalcie, gdzie dobrze spisywały się wszystkie, z którymi miałem do czynienia, ale o dosłownie każdym terenie, na które podczas testów wjechałem – chodnik, kostka chodnikowa, kostka brukowa, szuter. Nie wjechałem do piaskownicy, bo akurat nie miałem okazji zwiedzić piaszczystych wydm w Łebie, dlatego w tym aspekcie się nie wypowiem.
Amortyzacja i wybieranie nierówności
Najważniejsze są tutaj amortyzatory. Znakomicie wybierają wszelkie nierówności na drogach i nawet kostce brukowej. Może nie jest to poziom Audi Q8 z adaptacyjnym zawieszeniem za 900 tys. zł, ale MAX G2 ze wszystkich hulajnóg z jakimi miałem do tej pory styczność poradziła sobie najlepiej. Mam wrażenie, że wszystko rozbija się o przedni, hydrauliczny, a nie sprężynowy amortyzator. Jest miękki, komfortowy i straszne są mu są jedynie nieco grubsze krawężniki, kiedy wyraźnie czuć bardziej oponę, a nie sam amortyzator w trakcie „dobijania do końca”. Trzeba tu jednak wspomnieć, że ten test był kompletnie nierealistyczny, bo nikt o zdrowych zmysłach nie wjedzie na kilkucentymetrowy krawężnik z prędkością 25 km/h.
Muszę przyznać, że zleciało kilka kilometrów zanim się przyzwyczaiłem do tej „miękkości”, bo wcześniej było bardziej „sportowo” (choć teraz uważam, że bardziej ubogo), ale po tych kilku godzinach spędzonych z hulajnogą mogę śmiało stwierdzić, że ciężko będzie taki komfort przebić, jeśli inni producenci nadal będą stosować tak niedopracowane zawieszenie. Sami wiecie, dzisiaj nie wolno nam poruszać się po drogach (jeśli nie jest to droga ze znakiem „do 30 km/h”), dlatego pozostało nam radzić sobie z licznymi wjazdami i krawężnikami, jeżdżąc chodnikiem w mieście.
Hydraulicznego amortyzatora z przodu regulować we własnym zakresie nie możemy, ale tylny to kompletnie inna bajka. Ja – jak już wspomniałem wcześniej – ważę ok. 85 kg i nawet standardowe ustawienie jest dla mnie optymalne. Jeśli jednak ważysz nawet 120 kg, możesz nieco je usztywnić, a jeśli mniej, dodatkowo poluzować. Producent daje nam duże pole do popisu, jeśli chodzi o ten konkretny aspekt, a na dodatek zastosował nie jeden, ale dwa amortyzatory z tyłu. Jest to zatem uniwersalna hulajnoga, bowiem komfort poczują zarówno osoby ważące 50-60 kg, jak i te powyżej stówki.
Hamulce i rekuperacja
MAX G2 wyposażony został w dwa hamulce – bębnowy i elektroniczny. Ten drugi działa automatycznie po zdjęciu nogi z pedału gazu (a w zasadzie palca z przepustnicy). Rozwiązanie stosowane jest np. w samochodach elektrycznych i w hulajnodze posiada trzy tryby – mały, średni i duży. Przy małym ustawieniu, hamulec daje radę zatrzymać nas do prędkości 5 km/h, kiedy to przestaje działać na płaskim terenie i robi to wyczuwalnie, aczkolwiek nie tak agresywnie, jak na wyższych ustawieniach.
Zdecydowanie bardziej agresywnie działa ustawienie maksymalne. Tutaj całość ważąca ok. 110 kg jest wyhamowywana do prędkości ok. 5 km/h nawet przy zjeździe ze wzniesienia o gradiencie 9%. Zdecydowanie nie polecam go używać w normalnym użytkowaniu. Najlepszy według mnie jest tryb minimalny.
Hamulec bębnowy natomiast mógłby być lepszy. Zdaję sobie sprawę z tego, że przedni hamulec (napęd hulajnogi i hamulec elektroniczny znajduje się na tylnym kole) nie może być z zasady mocny, ponieważ bardzo łatwo w takim scenariuszu o wypadek i „lot przez kierownicę”, ale droga hamowania nie jest mała. Na szczęście ani przedni, ani tylni hamulec nie blokują kół, więc nie trzeba się martwić o potencjalny poślizg w krytycznej sytuacji.
Segway-Ninebot MAX G2 – Ocena i Opinia
Segway-Ninebot MAX G2 zaprezentował się świetnie z niemal każdej strony. Nie miał żadnych problemów z wjazdem na strome wzniesienia, maksymalnie katowany nie dawał znaków przegrzania (choć w trakcie testów nie było zbyt ciepło, bo zaledwie ok. 16-17 st. Celsjusza i padał deszcz) i na dodatek nie wydawał z siebie praktycznie żadnego, słyszalnego dźwięku.
To jednak nie koniec zalet. MAX G2 znakomicie sprawdza się w trudnym terenie i na wszelkiego rodzaju wybojach, a to wszystko dzięki hydraulicznemu przedniemu i niesłychanie miękkiemu zawieszeniu, które dodatkowo dopełnia podwójny, sprężynowy amortyzator tylny. Osoba o wadze ok. 85 kg poruszała się komfortowo nawet na kostce brukowej i choć oczywiście o idealnej precyzji wybierania mowy być nie może, bo nadal było czuć specyfikę nawierzchni, jest zdecydowanie lepiej niż w bardziej „sportowo nastawionych” hulajnogach.
Świetnie spisuje się też wyważenie. Pomimo ok. 25 kilogramów, hulajnogą jeździ się bardzo pewnie i to nawet w deszczowy dzień, bez włączonej, nowo dodanej w hulajnogach Segway opcji TCS (kontrola trakcji). Nie byłem w stanie w takich warunkach doprowadzić do poślizgu, nawet na śliskiej kostce brukowej.
Świetnym pomysłem było zintegrowanie mocnych kierunkowskazów. Nie trzeba już wyciągać ręki, żeby zasygnalizować innym uczestnikom ruchu, że masz zamiar skręcić, bo widzą migające, żółte światło po odpowiedniej stronie kierownicy. Mam jednak nieco zastrzeżeń, co do szerokości, ponieważ owszem, kierunkowskazy są widoczne z tyłu i z przodu, ale mało widoczne z naszej pozycji, ponieważ całość zasłaniają nam ramiona. Można to zniwelować poprzez węższe ich ustawienie, aczkolwiek wówczas cierpi na tym komfort jazdy. W przyszłej rewizji Segway powinien według mnie poszerzyć kierownicę o dodatkowe 1-2 cm z każdej strony. Można jednak włączyć dźwięk kierunkowskazów w aplikacji. Wówczas nawet jeśli przez przypadek zostawisz go włączonego, hulajnoga cię o tym poinformuje.
Wadą może być waga. Niemal 25 kilogramów żelastwa skutecznie wpływa na mobilność, czyli możliwości transportu i przenoszenia. Jeśli masz zamiar trzymać hulajnogę w garażu, z tym problemem raczej się nie spotkasz. Gorzej będą miały osoby mieszkające na 3 czy nawet 4 piętrze, gdzie nie ma windy. Jest to po prostu kompromis. Albo wybierasz lekką, mniej sprawną hulajnogę o mniejszym zasięgu, albo 25-kilowego kolosa.
Wadą jest też brak tempomatu. W aplikacji znajdziemy informację, że takowa opcja się tu znajduje, jednakże za chiny ludowe nie mogłem jej uruchomić podczas testów. Być może jest na naszym, polskim rynku wyłączona? Naprawdę nie wiem. Trzeba po prostu zdawać sobie sprawę z tego, że podczas wycieczki należy trzymać przepustnicę cały czas.
Chętnie widziałbym również nieco poprawioną drogę hamowania w przyszłości. Zdaję sobie sprawę z tego, że niełatwo jest zatrzymać 110 kilogramów masy przy pomocy bębnowego hamulca, który nie może „przerzucić” nas przez kierownicę, ale widzę tu spore pole do poprawy. Pole do poprawy zauważyć można również w przypadku wyświetlacza. Chętnie przyjąłbym nieco jaśniejszy LCD lub najlepiej jakiegoś OLED-a pokrytego szkłem, a nie ewidentnie łatwo rysującym się plastikiem. To zarysowanie wyświetlacza na zdjęciach nie powstało zapewne w naturalny sposób, ponieważ ewidentnie zatarty jest cały panel, a nie tylko jego część. Nie wiem, bo taką hulajnogę otrzymałem do testów.
Pomówmy na koniec o pieniądzach. MAX G2 to nie jest tani sprzęt, bo producent życzy sobie za ten pojazd 3999 zł. Broni się jednak fenomenalnymi parametrami jezdnymi, wysoką mocą, kierunkowskazami i pojemną baterią. Jeśli zatem szukasz czegoś z wysokiej półki i masz dość zabawek wyposażonych w silniki, które ledwo zipią przy najmniejszych wzniesieniach, powinieneś się tym modelem zainteresować. Od nas leci rekomendacja, innowacyjność oraz ocena 4/5.
Ocena Segway-Ninebot MAX G2
Segway-Ninebot MAX G2 – opinia
Segway-Ninebot MAX G2 – zalety
- Bardzo wysoka wydajność na wymagającym terenie
- Wyczuwalnie wysoki moment obrotowy
- Maks. udźwig 120 kg
- Jakość wykonania, niemal wszędzie stal i aluminium
- Absolutna cisza podczas jazdy
- Dwa tryby ładowania
- Dobra aplikacja
- Wrażenia z jazdy po płaskim terenie
- Konfigurowalny tryb Sport
- Amortyzatory
- Zintegrowane, jasne kierunkowskazy
- Stabilność jazdy nawet bez użycia kontroli trakcji w deszczowy dzień
- Apple MyFind
Segway-Ninebot MAX G2 – wady
- Plastikowa obudowa wyświetlacza lubi się rysować
- Wyświetlacz mógłby być jaśniejszy
- Brak tempomatu
- Cena mogłaby być nieco niższa
- Dla niektórych waga będzie zbyt wysoka
Cena Segway-Ninebot MAX G2 (na dzień publikacji): 3999 zł
Gwarancja: 24 miesiące
Sprzęt do testów dostarczył:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS