Dla Węgierek to mógł być najważniejszy mecz na tych mistrzostwach Europy. W fazie grupowej mogą walczyć raczej tylko o awans do 1/8 finału z czwartego miejsca w grupie A. Do Serbek, Polek i Belgijek trudno im się zbliżyć, za to ze Słowenkami i Ukrainkami mogą rywalizować. Te pierwsze po meczu z Polską i tym, jak potrafiły zagrozić kadrze Stefano Lavariniego, wydają się jednak najsilniejszym z outsiderów i faworytem do ostatniej pozycji zapewniającej grę w play-offach.
To dlatego spotkanie Ukrainek z Węgierkami miało tak wielkie znaczenie dla rozstrzygnięć w grupie A, choć dla obu zespołów to dopiero drugi mecz w hali w Gandawie. I fakt, że drużyna trenera Alessandro Chiappiniego, obecnego mistrza Polski z ŁKS-em Commercecon w Tauron Lidze, przegrała to spotkanie dość gładko, nie wygrywając nawet seta, sprawia, że ich sytuacja na ME robi się bardzo trudna.
Węgierki miały wielką szansę. Zmarnowana piłka setowa w najważniejszym momencie
Od początku spotkania Ukrainki miały zdecydowaną przewagę: w pierwszej partii szybko udało im się odjechać od rywalek na cztery (12:8), a potem pięć punktów (16:11). Ostatecznie doszły do ośmiu punktów różnicy na koniec partii – 25:17.
Drugi set był szansą dla Węgierek. Najpierw zespół Chiappiniego grał z Ukrainkami bardzo wyrównanie, punkt za punkt, a potem wykorzystał swoje okazje i wyszedł na prowadzenie w końcówce. Przy stanie 24:23 jego zawodniczki dostały piłkę setową, ale jej nie wykorzystały. Okazało się, że to bardzo bolesny i kosztowny moment dla Węgierek. W dwóch kolejnych wymianach lepsze były rywalki i wygrały partię na przewagi – 26:24.
To był kluczowy moment spotkania: po przerwie Węgierki miały spore problemy, żeby dotrzymać kroku przeciwniczkom. Szybko zrobiło się 14:7. – Naciskajcie, walczcie dalej. Wszystko jeszcze może się zdarzyć – starał się motywować zawodniczki Alessandro Chiappini. Słowa Włocha przydały się w końcówce seta, gdy od stanu 24:12 Węgierki obroniły aż pięć piłek meczowych. W końcu Ukrainkom udało się je jednak stłamsić i wygrać 25:17, a w całym meczu 3:0. Na wyróżnienie w ich składzie zasłużyła atakująca Anastasija Krajduba, która zdobyła 16 punktów i poprowadziła zespół do zwycięstwa.
Upokarzający wynik. Coraz trudniejsza sytuacja rywalek Polek w kolejnym meczu na ME
Wynik dla Węgierek może być upokarzający. W spotkaniu, w którym miały powalczyć, kluczowym dla ich pozostania w turnieju i dalszej gry, przegrywają, nawiązując walkę na bardzo krótko i nie wykorzystując najlepszej okazji do zwycięstwa choćby w jednej partii.
Dla Polek, z którymi Węgierki zagrają już w niedzielę o 20, najważniejsze to spojrzeć na to, w czym drużyna trenera Chiappiniego potrafiła zaskoczyć silniejsze od siebie rywalki. W sobotę była to ewidentnie zagrywka i zapewne także gra dwóch liderek zespołu – atakującej Anett Nemeth (17 punktów) i przyjmującej Grety Kiss (7 punktów), choć te wcale nie zachwycały skutecznością.
Momentami Węgierki nieźle radziły sobie w bloku i obronie, ale popełniały ogrom błędów. Zwłaszcza w pierwszym secie, o którym Chiappini mówił, że “był niemożliwy do wygrania” przy takiej liczbie pomyłek, punktów oddawanych rywalowi. Ostatecznie w całym meczu było ich aż 23. To dlatego polskie siatkarki nie muszą się bać kolejnego rywala, a kibice mogą oczekiwać dość spokojnego zwycięstwa. Rzecz w tym, żeby przy takich oczekiwaniach nie zlekceważyć przeciwniczek, które od teraz w każdym meczu będą grały o przetrwanie w mistrzostwach.
Ich sytuacja – ostatnie miejsce w grupie i brak wygranych setów, a zarazem zdobytych punktów w dorobku – już stawia je w bardzo trudnej sytuacji. A Węgierki nadal mają przed sobą mecze z Polkami i Serbkami, dwoma najtrudniejszymi rywalami. Trudno nie odnieść sytuacji, że to w sobotę praktycznie pozbawiły się szans na awans do kolejnej fazy rozgrywek.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS