W 2023 roku pojawiło się kilka ciekawych filmów animowanych, jak Spider-Man: Across the Spider-Verse, Teenage Mutant Ninja Turtles: Mutant Mayhem, czy Super Mario Bros. Movie. Do tego zacnego grona chciałbym dołączyć także Małpi król od Netflixa. „Nie jego liga!” – chciałoby się już na wstępie napisać. I byłby to błąd! Jak ulał pasuje tu powiedzenie, aby nie oceniać książki po okładce, zwłaszcza gdy ta ma setki lat. W końcu na warsztat wzięto znaną chińską powieść ludową i dano jej drugie życie. To jaki w końcu jest Małpi król? Szybki, piękny, ale i inny – to tak w ogromnym skrócie.
I już na wstępie napisze, abyście nie byli czasem zaskoczeni – fabuła w filmie pędzi jak szalona. Na początku. Ledwo co się to wszystko zaczyna, a my już większość znamy – jak się okazuje później – znaczących dla całej fabuły informacji. Odkąd małpka narodzona w skale spadła z nieba, historia koegzystujących ze sobą światów nabiera szerszego znaczenia. Dowiadujemy się więc tego skąd się wziął nasz bohater, co go tu sprowadza, czemu jest, jaki jest i jaką rolę ma do odegrania. I przez jedną rzecz, tyci sprawę bym powiedział, żaden podwodny bóg, demon złowieszczy, czy Nieśmiertelny nie może czuć się bezpieczny.
Małpi król (2023) – recenzja filmu [Netflix]. Urodzony przez kamień, czyli zabawna i chaotyczna podróż w poszukiwaniu towarzystwa
Ale, ale! Co by dalej podkreślić, to że w Małpim królu, w tym bajkowym świecie, rozgrywa się naprawdę poważna historia, podzielona na wiele istotnych tematów, których zwyczajnie można nie zauważyć, gdy animację ogląda się jak dziecko – bawiąc się jak dziecko. Kiedy jednak zwrócimy uwagę na przekaz, jego podwójne dno, rzuca się w oczy poważniejsze przesłanie, jak i tematy, jakie stara się gdzieś między wierszami poruszyć ta bajka – np. rodzina, religia i śmierć. To fascynujące, że można cieszyć się animacją, będąc dzieckiem i dorosłym jednocześnie, zauważając lub też nie, na pozór pewne ukryte fakty, aczkolwiek dające się zauważyć wszystkim tym, co chcą je widzieć. Pokręcone, jak początek tej małpiej historii.
Fabuła filmu skupia się na tytułowym Małpim Królu (głos użyczył mu Jimmy O. Yang), który jest zarozumiałym i samolubnym stworzeniem, pragnącym osiągnąć nieśmiertelność i pokonać wszystkich bogów, demonów i smoków, którzy staną mu na drodze. Towarzyszy mu magiczny Kij, który może zmieniać rozmiar i kształt według woli właściciela. Małpi Król kradnie Kij od Króla Białego Smoka (głos Bowen Yang), powiązanego z Nefrytowym Cesarzem (głos Hoon Lee) – najwyższym bogiem w niebie. Wściekły Cesarz wysyła za Małpim Królem Wangmu (głos Jodi Long), która ma go przekonać do oddania Kija i nauczyć pokory przed bogami. Możecie zgadywać, co się wydarzy.
Po drodze Małpi Król spotyka Lin (głos Jolie Hoang-Rappaport), młodą dziewczynę z biednej wioski, cierpiącej na suszę. Lin prosi Małpiego Króla o pomoc w znalezieniu źródła wody dla jej rodziny, znajomych i ludzi z wioski, ale on odmawia, twierdząc, że nie interesuje go los innych. Czuć to zadufanie i podwyższone niczym niepoparte ego naszego małpiego towarzysza, co dla niektórych może być już lekko irytujące. Jednak Lin nie poddaje się i podąża za nim, próbując zmienić jego egoistyczne podejście do życia, i wlać mu trochę oleju do głowy, co przez cały film będzie rodzić całkiem prześmiewcze sytuacje. Wkrótce okaże się, że Lin pod pozorem pomocy zrealizuje własne cele, mogąc wpłynąć na losy świata.
Małpi król (2023) – recenzja filmu [Netflix]. Hołd dla klasycznej powieści
Małpi król to pozycja pełna humoru, ciągłej akcji i niespodzianek – w niektórych momentach zaskakuje, co jest dość miłe. Postacie są bardzo charakterystyczne i sympatyczne. Szczerze to nawet przeciwnicy nie stwarzają jakiegoś poczucia grozy, a bardziej efekt empatii. Film nawiązuje do bogatej kultury i mitologii chińskiej, ale nie traci uniwersalności i zrozumienia dla współczesnej publiczności. Małpi król – jako bajka – nie tylko edukuje, ale i premiuje pewne wartości, takie jak: przyjaźń, odpowiedzialność, poświęcenie i wybaczanie. Co w dzisiejszych produkcjach, przesiąkniętych przemocą, nie jest aż tak oczywiste. A to rzecz jasna cieszy.
Osoby odpowiedzialne za architekturę i przestrzeń cyfrową, stworzyły bogaty i zróżnicowany świat, który jest prawdziwą ucztą dla oczu. Film używa również różnych stylów animacji do przedstawienia różnych scen, takich jak 2D dla retrospekcji, animacji poklatkowej dla snów i CGI dla sekwencji akcji. Efektem jest wizualnie oszałamiający film, który pokazuje kreatywność i talent studia Reel-FX, prezentując kolejną, bo nową generację bajek generowanych na najnowszych dostępnych efektach specjalnych, z których korzystają później inne dużo większe tytuły. Animacja jest żywa i kolorowa, a efekty śliczne – całość prezentuje się jak wysokiej jakości produkcja AAA w świecie filmów animowanych, co trochę dziwi po cięciach, jakich dokonał ostatnio w budżecie Netflix.
Małpi król (2023) – recenzja filmu [Netflix]. Film dla każdego
Uważam, że najnowsze dzieło Netflixa to bardzo dobra bajka, przeznaczona dla całej rodziny. Będziemy się przy niej świetnie bawić i dużo śmiać, ale można też liczyć na sceny wzruszenia, które co bardziej emocjonalnych widzów doprowadzą do uronienia tej jednej łezki, która zakręci się w oku. Bajkę można obejrzeć już dziś (18 sierpnia 2023 roku) na platformie Netflix, do czego serdecznie zachęcam. To świetna pozycja na spędzenie miłego wieczoru z dziećmi przed TV. Polecam każdemu, komu przejadł się już obraz Disney’a i szuka czegoś bardziej orientalnego.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS