A A+ A++

Polki rozpoczynają mistrzostwa Europy późno, gdy te trwają już od trzech dni. Piątkowy mecz ze Słowenkami, który rozpocznie się o 20:00, to mecz z przeciwnikiem teoretycznie o wiele słabszym od brązowych medalistek tegorocznej Ligi Narodów, ale jak podkreśla asystent trenera w kadrze, Nicola Vettori, na mistrzostwach Europy nie wolno im nikogo zlekceważyć.

Włoch mówi Sport.pl o pierwszym rywalu Polek, przygotowaniach do turnieju, ale także, co zmieniło się w zespole od zeszłego roku i czego może się nauczyć od Stefano Lavariniego.

Zobacz wideo

Jakub Balcerski: Jak nastroje przed mistrzostwami Europy?

Nicola Vettori: Jest w porządku. Dotarliśmy do Belgii, zakwaterowaliśmy się i w czwartek mieliśmy pierwszy trening w hali meczowej. Jest piękna, duża. Wszystko według planu i jesteśmy gotowi na turniej.

Słowenia, wasz pierwszy rywal, pewnie już rozpisana.

– Tak. Słowenki grały dużo meczów sparingowych, u nich okres przygotowawczy do mistrzostw trwał o wiele dłużej niż u nas. Miały nieoficjalne mecze z Grecją, Słowacją i Rumunią, i to z każdym z tych rywali po trzy, czy cztery spotkania. Większość z nich wygrały, pokazują dobrą, siłową i zaawansowaną taktycznie siatkówkę. To bardzo młody zespół, jedna z zawodniczek jest nawet z rocznika 2006. Ta młoda siatkarka wygląda bardzo ciekawie i perspektywicznie. Zespół prowadzi ten, którego pewnie pamiętacie jako byłego trenera polskiej reprezentacji, Marco Bonitta. Uważam, że robi tam bardzo dobrą robotę.

Węgry - Belgia, mistrzostwa Europy siatkarek

A jak wasze ostatnie tygodnie i dni przygotowań? Czeka was długi turniej i warto pamiętać, że szczyt formy też trzeba w pewien sposób zaplanować.

– Oczywiście, ale nie ma na tym turnieju zespołu, który możemy zlekceważyć. Musimy grać na maksimum naszych możliwości, żeby móc wygrać z każdym. Wiemy, jak to będzie ważne ze względu na ranking FIVB. Przygotowania mieliśmy krótkie: zaczynaliśmy w Szczyrku, potem sprawdziliśmy się w meczach z Turcją, a na koniec trenowaliśmy w Spale. Powiedzmy, że prawie wszystko poszło zgodnie z planem. Pojawiły się lekkie urazy, niektóre wykluczyły jedną, czy drugą zawodniczkę i tego żałujemy, ale ogółem jesteśmy gotowi na ten turniej.

Da się porównać kadrę z tego roku do tej, która w zeszłym roku doszła do ćwierćfinału mistrzostw świata? Któraś czymś się wyróżnia?

– Za każdym razem staramy się wyciągać wnioski z poprzednich meczów, więc także się rozwijać i zmieniać. Zespół względem zeszłego roku nieco się zmienił, jest kilka nowych nazwisk. Często z konieczności, bo Klaudia Alagierska, czy Zuzanna Górecka wypadły z powodu kontuzji, z bardzo dobrej strony pokazała się za to Joanna Pacak. Poza tym styl gry, trenowania, czy tożsamość drużyny niewiele się zmieniły. Trenujemy bardzo intensywnie i ciężko, ale to wszystko też w dobrej atmosferze.

Ile da się nauczyć od Stefano Lavariniego w roli jego asystenta?

– Praktycznie wszystkiego. To trener z olbrzymim doświadczeniem, przykłada wagę do każdego szczegółu. Gdy dyskutujemy o tym, jak rozwiązać jakąś sytuację, mówi nie tylko o siatkówce, ale i o życiu. Umie rządzić, dobrze wszystko organizuje i wie doskonale nie tylko, kiedy, ale też co trenować. Od strony siatkarskiej świetnie rozwija taktykę drużyny i indywidualną technikę zawodniczek. To naprawdę dużo.

Problemy grupowych rywalek Polski przed ME.

Kluczowymi maksymami Stefano są praca i wiara. Pewność siebie i wiarę czuć przez to od zawodniczek, gdy obserwuje je pan z bliska?

– Stefano wierzy w to, co robi i dzięki temu cały zespół wierzy w swoje możliwości. Jesteśmy ludźmi i mamy prawo do błędów, ale to nic złego być pewnym tego, co się robi, a gdy pojawia się błąd, to od razu starać się go poprawić.

Medal Ligi Narodów dużo zmienił w drużynie? Było coś zauważalnego?

– Liga Narodów to część procesu, który dla nas nadal trwa. Graliśmy świetnie i odnieśliśmy wielki sukces, na który zasłużyliśmy. Dlatego jako zespół zrobiliśmy krok do przodu. Teraz przychodzi czas, żeby zmierzyć się z odpowiedzialnością. Świadomość tego, że możemy grać bardzo dobrze, sprawia, że chcemy iść jeszcze dalej, do przodu i kontynuować ten proces w takim stylu.

Przed mistrzostwami Europy urosła trochę presja? W Lidze Narodów byliście drugą najlepszą europejską drużyną, po Turczynkach, które ją wygrały. Teraz niektóre zespoły są w jeszcze silniejszych składach, ale pewnie sami chcecie przełożyć wynik z Arlington na to, co będzie się działo w Belgii.

– Presja jest zawsze, bez względu na to, jaki turniej gramy. Naprzeciwko nam stają te same, bardzo mocne zespoły, jak Serbia, Włochy, Holandia, Niemcy, czy właśnie Turcja. Może i ubyło kilku rywali ze światowej czołówki, z nimi nie zagramy, ale nadal czeka nas bardzo trudne zadanie.

Julia Szczurowska

Odważnie i otwarcie rozmawiacie o tym, po co przyjechaliście do Belgii?

– Otwarcie mówimy sobie, że najważniejsze to myśleć o pierwszym meczu i go wygrać. Zawsze jest trochę trudności z nim związanych. Jest nerwówka, nowa hala i turniej. Skupiamy się zatem na dobrym rozpoczęciu mistrzostw.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWybory do Sejmu i Senatu Rzeczypospolitej Polskiej 2023 r.
Następny artykułPromocja na Evil West na PC – za 84,99 zł (rabat 85 zł)