A A+ A++

Po zwycięskich wyborach prezydenckich w listopadzie, Donald Trump był w Rosji przedstawiany niemal jak bohater narodowy. Na przełomie roku Trumpomania osiągnęła takie rozmiary, że w Rosji pojawiły się warte 10 tys. dol. monety z wizerunkiem nowego amerykańskiego prezydenta i napisem „In Trump we trust”, w restauracjach Burger King sprzedawano „Trump burgera”, a producent cukru w kostkach wprowadził na rynek limitowaną edycję opakowań z wielką podobizną 45. prezydenta USA. Przedstawiciele tej ostatniej firmy tłumaczyli w mediach, że mają nadzieję, iż Trump osłodzi relacje między Waszyngtonem a Moskwą. Nazwisko następcy Baracka Obamy pojawiło się nawet na opakowaniach z węglem drzewnym. Do Rosjan przemawiała bowiem zarówno zapowiedź „resetu” fatalnych stosunków amerykańsko-rosyjskich, jak i siła, stanowczość i konsekwencja, z jaką Trump mówi o walce z islamskim terroryzmem czy z nielegalną imigracją.

Miesiąc po inauguracji 45. prezydenta, jedno wydaje się pewne: rządząca w Moskwie ekipa coraz bardziej martwi się o wzajemne stosunki za rządów Donalda Trumpa, a proklemlowskie media otrząsają się z bezgranicznej miłości do nowego przywódcy Ameryki.

Sekretarz stanu USA Rex Tillerson podczas spotkania z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem wezwał Rosję do przestrzegania warunków rozejmu na wschodzie Ukrainy. Sekretarz obrony James Mattis podczas spotkania z ministrami obrony państw NATO wzywał sojuszników, by zwiększyli wydatki na obronność, aby móc rozmawiać z Rosją „z pozycji siły”.

Miesiąc po inauguracji nowego amerykańskiego prezydenta Donald Trump oficjalnie zaapelował do Rosji o zwrot Krymu Ukrainie i zażądał od Moskwy deeskalacji sytuacji na Ukrainie. Nowy prezydent USA wyrzucił z hukiem swego prorosyjskiego doradcę gen. Michaela Flynna, oskarżanego o mijanie się z prawdą w sprawie treści rozmów z ambasadorem Rosji w Waszyngtonie i przez kilka tygodni nie podjął oficjalnie tematu zniesienia sankcji nałożonych na Rosję po inwazji na Krym. Propozycja ich zniesienia pojawia się co prawda w opisanym przez „New York Times” alternatywnym planie pokojowym, zakładającym, że po wycofaniu się rosyjskiej armii ze wschodu Ukrainy Ukraińcy zadecydują w referendum, czy należy przekazać Rosji Krym w dzierżawę na 50 lub 100 lat.

Plan nie powstał jednak w gabinetach Białego Domu i nie wiadomo, czy rzeczywiście amerykański prezydent poważnie rozważałby scenariusz, w którym w zamian za pokój i ewentualny sojusz w walce z islamistami, Ameryka de facto uznaje aneksję Krymu przez Rosję.

Nadzieje na gorący, amerykańsko-rosyjski romans mogą więc prysnąć jeszcze szybciej niż w przypadku poprzednich amerykańskich prezydentów. Warto bowiem pamiętać, że każdy nowo wybrany przywódca USA oficjalnie deklarował chęć poprawy relacji ze Związkiem Sowieckim czy z Rosją.

Jednocześnie z niespełnioną miłość, upaść może kluczowy argument w rękach przeciwników Donalda Trumpa. Coraz trudniej będzie bowiem przedstawiać 45. prezydenta USA jako marionetkę Putina.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł“Wstyd, że Polacy popierają banderowców”
Następny artykułPolaku w UK, myślisz o brytyjskiej emeryturze? Rząd UK wprowadza zmiany – pracodawca zabierze Ci pieniądze!