W długiej rozmowie z Onetem ceniony aktor tłumaczy, co zraziło go w ostatnich latach do Kościoła. Jednym z powodów rozczarowania kościelną instytucją był jej brak wiary… w ludzkie sumienie.
“Pomógł obalić przeklętą komunę, ale nie poradził sobie z wywalczoną wolnością. Zamiast w nią uwierzyć, ciągle się jej boi. Na razie nic nie wskazuje na to, żeby wrócił do zadawania pytań, a nie dyktował odpowiedzi. Tymczasem Bóg wcale nie poucza, nie pokazuje palcem, co mamy robić. Po to dał nam sumienie” – uważa Jan Frycz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Drugim czynnikiem zniechęcającym Jana Frycza do Kościoła jest polityka. “Polityka w świątyni obrzydziła mi Kościół, za którym bardzo tęsknię. (…). Do Kościoła nie chodzę. Nie cierpię, kiedy ktoś się zgrywa” – dodaje popularny aktor.
W rozmowie został również poruszony temat problemów aktora z alkoholem. Na pytanie, do czego była mu potrzebna ta używka , Frycz odpowiedział: “Mówiono, że alkohol pozwala się uspokoić po robocie, gdy człowiek jest rozedrgany po długim spektaklu. To pułapka. Jedni piją w samotności, drudzy biorą leki na sen, czy sięgają po inne środki, a rano trzeba biec do pracy… Jest dużo możliwości szkodliwych i destrukcyjnych zachowań. Ja pewnego dnia powiedziałem sobie: mam problem. Poszedłem na terapię“.
W najnowszym odcinkupodcastu “Clickbait” ogłaszamy zwycięzcę starcia kinowych hegemonów, czyli “Barbie” i “Oppenheimera”, a także zaglądamy do “Silosu”, gdzie schronili się ludzie płacący za Apple TV+. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS