Happening Platformy Obywatelskiej pod nazwą „Tłuste koty” z całą pewnością zwrócił uwagę mieszkańców nadsańskiego grodu. Mimo niesprzyjającej pogody, gdy tylko zobaczyli rozwiniętą, białą wielką rolkę, na której widniały znane nazwiska, z ciekawością przystawali, by przyjrzeć jej się bliżej.
– Nie mamy nic przeciwko temu, żeby ludzie zarabiali. Praca wzbogaca, uszlachetnia, daje poczucie wartości. Nie mamy również nic przeciwko temu, żeby ludzie, którzy wykonują swoją pracę, byli za nią godnie wynagrodzeni, ale budzi nasz sprzeciw i obrzydzenie to, co robi obecna władza. Nie wystarczają im funkcję w zarządach, radach nadzorczych, muszą zatrudnić swoich bliskich – mówił szef przemyskiej Platformy Marek Rząsa. Mimo, że nazwiska podkarpackich polityków na liście nie widniały, nawiązał do „tłustych, lokalnych kotów”. – Umieściły się one niedaleko stąd, przy ul. Ratuszowej, w firmie Termika. Jeszcze nie wiemy, ile zarabiają, ale już w październiku lub w listopadzie odpowiedzą nam na to pytanie. Odpowiedzą, ile zarabiają rodziny, dlaczego jeżdżą nowymi limuzynami, a wszyscy mieszkańcy Przemyśla na to się składają, płacąc więcej za ciepło – obiecywał.
„Nepotyzm, kolesiostwo i złodziejstwo”
Posłanka Joanna Frydrych również pochyliła się nad problemem nepotyzmu.
– Gdy PiS przyszedł do władzy, pierwsze, co zrobił, to zlikwidował wszelkie kryteria zatrudnienia w służbie cywilnej tak, by jedynym kryterium, które kwalifikuje się do zatrudnienia w różnego rodzaju urzędach, była legitymacja PiS. Kto może uczestniczyć w ranach nadzorczych i zarządach? Tylko i wyłącznie osoby, które legitymują się takim dokumentem lub są znajomymi ludzi PiS – podkreślała z pewnością. – Jak długo trzeba pracować, prowadzić działalność gospodarczą czy pobierać świadczenia emerytalne, by zebrać milion złotych? – pytała. – W okresie rządów PiS-u zarobili oni. Zwykły obywatel musi udowadniać, że jest fachowcem. Czy chcemy takiej władzy? My mówimy stop! – zakończyła J. Frydrych.
Głos zabrała również Marzena Dziurawiec – samorządowiec z Sanoka i jednocześnie nauczyciel. Właśnie tę branżę zestawiła z listą przygotowaną przez polityków Platformy i podkreśliła, że mimo wysokiego wykształcenia, kilku fakultetów i ogromu pracy wkładanej w edukowanie młodych ludzi, wielu nauczycieli, prawdopodobnie nigdy w życiu nie zarobi tyle, co politycy partii rządzącej, którzy najczęściej nie są wykształceni w kierunku, w którym podejmują pracę zawodową.
Przewodniczący Rady Miejskiej w Jarosławiu Szczepan Łąka powołał się na przedmówcę – posła Marka Rząsę i podkreślił, że partia nie ma nic przeciw temu, by ludzie dobrze zarabiali. Zależy im jedynie na kompetencjach.
– Na tej liście, którą zaraz zobaczycie, jedyną kompetencją tych ludzi jest to, że należą do partii Prawa i Sprawiedliwości lub mają tam koneksje. Sprawdźcie, ile Wy musicie pracować, by zarobić tyle samo – zachęcał Sz. Łąka.
Głos zabrał również Marek Chludziński – przewodniczący Nowej Generacji. Nie bał się stwierdzenia, że równie niebezpieczni jak „tłuste koty” są ich młodzi następcy, których nazwał „tłustymi kotkami”, które budując swój kapitał na internetowym hejcie, obejmują mimo wszystko wysokie stanowiska jeszcze w trakcie studiów.
– Jako młodzi ludzie sprzeciwiamy się kolesiostwu, nepotyzmowi i złodziejstwu – zakończył swój monolog M. Chludziński.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS