Blisko 30 tysięcy kibiców na stadionie przy Bułgarskiej liczyło na zdecydowane zwycięstwo gospodarzy, którzy byli murowanym faworytem i czwartkowej konfrontacji, i całego dwumeczu. John van den Brom, aby zminimalizować ryzyko niespodzianki, przełożył nawet niedzielne ligowe spotkanie z Jagiellonią Białystok. Przeciwko Sparcie Trnawa obejrzeliśmy więc podstawową jedenastkę najważniejszych graczy Lecha.
Natychmiastowy nacisk poznaniaków. Gol wydawał się kwestią czasu, ale trzeba było poczekać
“Kolejorz” od początku miał kontrolę nad meczem oraz posiadaniem piłki. W pierwszej połowie wyniosło ono aż 80 procent. Goście mieli problem z utrzymaniem się przy futbolówce z uwagi na pressing ekipy van den Broma, a to z kolei stwarzało gospodarzom kolejne okazje na gola. W 14. minucie Joel Pereira został wypuszczony w pole karne, dograł do Mikaela Ishaka na bliższy słupek, ale Szwed nie zdołał trafić w piłkę i oddać strzału. Chwilę wcześniej portugalski boczny obrony Lecha niebezpiecznie uderzył z rzutu wolnego.
Lechici napierali, nie dając rywalom chwili oddechu czy nawet możliwości wyjścia z własnej połowy. W 17. minucie Velde próbował wykorzystać dośrodkowanie Hoticia, ale skuteczną interwencją popisał się golkiper gości Takáč. Chwilę później zatrzymał również strzał z dystansu Anderssona oraz główkę Murawskiego po rzucie rożnym.
Pod koniec pierwszej połowy goście po raz pierwszy pojawili się w pobliżu pola karnego gospodarzy. Najpierw z dystansu uderzył Daniel, a po chwili z jeszcze większej odległości próbował Bainović. Na korner sparował Filip Bednarek. Do przerwy nie oglądaliśmy goli, mimo aż czterech celnych strzałów lechitów.
Joel Pereira – najlepsze dośrodkowanie w Polsce?
Druga połowa rozpoczęła się w sposób wymarzony dla gospodarzy. Już kilkadziesiąt sekund po wznowieniu gry kolejnym kapitalnym dośrodkowaniem popisał się Joel Pereira. Takie “ciasteczko” musiało zostać wykorzystane. I tak się stało, a w roli egzekutora po raz kolejny w tym sezonie wystąpił Filip Marchwiński. To już piąta asysta Portugalczyka w tym sezonie i czwarty gol 21-letniego wychowanka Lecha, a licząc cały aktualny rok, to ma już ich na koncie aż dziesięć.
Było to symboliczne trafienie, gdyż jak się okazało, to setna bramka Lecha za kadencji Johna van den Broma. Zdobył ją akurat Marchwiński, w którego holenderski szkoleniowiec mocno uwierzył i w końcu uwolnił jego ogromny potencjał.
Młodzieżowy reprezentant Polski w 63. minucie do gola dołożył asystę przy trafieniu Kristoffera Velde. “Krzychu”, jak pieszczotliwie nazywają go kibice Lecha, pewnie wykorzystał jego zgranie i strzałem w długi róg pokonał bramkarza. To była niezwykle efektowna akcja ćwierćfinalistów poprzedniej edycji Ligi Konferencji Europy. “Proszę wstać i się ukłonić” – powiedział komentator TVP Sport i należało się z nim zgodzić.
Po dwóch ciosach w wykonaniu poznaniaków mecz się znacznie wyrównał, lecz na szczęście nie przełożyło się to na sytuacje pod bramką Filipa Bednarka. Wciąż to “Kolejorz” był drużyną o decydowanie wyższej kulturze gry.
Nic nie wskazywało na to, co wydarzyło się w 87. minucie. Piłkę w pole karne Lecha z rzutu wolnego wstrzelił Prochazka. W zamieszaniu po niefortunnym zagraniu Mikaela Ishaka najlepiej odnalazł się Lukas Stetina, który pokonał golkipera gospodarzy. Bardzo słaby mecz rozgrywał kapitan poznańskiej drużyny, który ewidentnie wciąż odczuwa skutki choroby. Chwilę później został zmieniony.
Ostatnie minuty nie przyniosły zmiany wyniki i “Kolejorz” uda się na Słowację z jednobramkową zaliczką. To i tak mało, jeśli wziąć pod uwagę obraz gry. Niedzielny mecz ligowy z Jagiellonią został przełożony, więc należy oczekiwać, że za tydzień zawodnicy Johna van den Broma dopełnią formalności.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS