Wieści o możliwym przyjeździe Formuły 1 do Kolumbii pierwszy raz pojawiły się latem minionego roku. Przedstawiciele F1 odwiedzili miasto Barranquilla, które miało gościć najważniejszą wyścigową serię świata. Koncepcja mówiła o częściowo ulicznym torze.
Organizatorzy z Kolumbii liczyli, że F1 przyjedzie do nich w ciągu kilku najbliższych lat. Jednak wizja Grand Prix Karaibów – jak miała brzmieć nazwa wyścigu – bardzo się oddaliła, mimo że było o krok od podpisania stosownych umów z Liberty Media.
W sprawę zaangażowany był także Montoya. Rozmawiając z telewizją Semana, uczestnik 94 grand prix przyznał:
– Osiem miesięcy temu wszystko było dopięte w jakichś 95 procentach – stwierdził Kolumbijczyk.
Montoya zgaduje, że jego kraj stracił miejsce na rzecz Madrytu. Wyścig w stolicy Hiszpanii powinien w niedalekiej przyszłości zagościć w harmonogramie F1.
– Wraz z ludźmi z F1 pojechałem do Barranquilli. Przyjrzeliśmy się, jak mógłby wyglądać układ toru. Wszystko było dogadane i brakowało jedynie podpisów. Oni chcieli to zatwierdzić. Mówili o 2028 roku. Skończyło się tym, że dali wyścig Madrytowi.
W Madrycie są pewni, że wkrótce F1 będzie gościć w ich mieście. 13 lipca ogłosił to Vicente de los Mozos, prezes komitetu wykonawczego IFEMA, czyli położonego blisko madryckiego lotniska centrum targowo-konferencyjnego. Tor – częściowo uliczny – ma zostać wytyczony właśnie na tym terenie. Stefano Domenicali, dyrektor generalny F1, komentując sprawę, stwierdził jedynie, że wkrótce znane będą oficjalne informacje na temat Madrytu oraz Barcelony. Stolica Katalonii ma z F1 kontrakt do 2026 roku.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS